Chcemy pójść do nieba

ks. Marcin Siewruk; Gość Zielonogórsko-Gorzowski 46/2017

publikacja 22.11.2017 04:45

Wychodzę do ogrodu i niezależnie od aury podnoszę ręce do góry i uwielbiam Boga. Chciałbym się nauczyć chodzić w świetle Jezusa. Moim celem jest niebo. Chcę być świętym – mówili uczestnicy rekolekcji z o. Jamesem Manjackalem.

Uczestnicy rekolekcji w większości byli poruszeni atmosferą życzliwości we wspólnocie i świadomie zapragnęli zapłonąć ogniem Ducha Świętego. ks. Marcin Siewruk Uczestnicy rekolekcji w większości byli poruszeni atmosferą życzliwości we wspólnocie i świadomie zapragnęli zapłonąć ogniem Ducha Świętego.

Wichury i awarie prądu rozregulowały zegar sterujący ogrzewaniem i w sobotni poranek zabrakło ciepłej wody. Pięcioosobowa rodzina krząta się podekscytowana po domu. Trudno się wyrobić z czasem, a trzeba jeszcze dojechać do Krosna Odrzańskiego, by zdążyć na pierwszą konferencję o. Jamesa Manjackala.

Żeby pootwierać zakamarki serca

W końcu z kranu popłynęła ciepła woda, a rwetes wydaje się już mniejszy. Pomimo zgiełku najmłodszy w rodzinie Franek śpi w najlepsze. Kolejne cenne minuty umykają. Uff, w końcu się udało, cała rodzina rusza na spotkanie z indyjskim misjonarzem miłosierdzia.

– Zachwyca mnie, że są ludzie prowadzeni przez Boga, mający taką odwagę, że głoszą słowo Boże bez żadnych kompromisów. To jest nam bardzo potrzebne. Pracujemy, wychowujemy dzieci, uczestniczymy w otaczającym nas świecie i dlatego bardzo ważne jest porządkowanie wnętrza, tym bardziej, że jesteśmy słabi. Potrzebujemy zapewnienia, że może być lepiej i ciągle można zmieniać drogę, żeby dojść do świętości. Bardzo łatwo przychodzi mi dzisiaj postawienie sobie wyraźnego celu. Jest nim niebo. I tego samego chcę również dla mojej rodziny. Nie chcę obłudy, nieprawości, ale daję sobie szansę bycia z Jezusem, tak na całego, nie „na niby”. Jestem niezmiernie szczęśliwa, że czas na rekolekcjach możemy oddać tylko Panu Jezusowi, otworzyć serca na Jego słowo oraz że jesteśmy tutaj całą rodziną – mówiła Agnieszka.

Rodzinne rekolekcje były konsekwencją poszukiwań i osobistych decyzji Agnieszki i Stanisława Ładyszów z Radomi pod Zieloną Góra. – W pewnym momencie postanowiłem, że chcę pójść do nieba. Te rekolekcje są małym krokiem na drodze do spełnienia marzenia. Tak jak Agnieszka powiedziała, chcemy umocnić nasze życie, uporządkować je, pootwierać zakamarki serca i zdecydowanie odciąć się od kompromisów i umizgiwania się do rzeczywistości. Chciałbym skończyć z ciągłym licytowaniem, co jest jeszcze dobre, a co już nie, a może jeszcze trochę, a może to nie jest jeszcze najgorsze... Te paskudne rzeczy zbyt mocno nas absorbują i nasiąkamy nimi na co dzień. Podczas rekolekcji prowadzonych przez ojca Jamesa doświadczam „rąbnięcia”, takiego wprost. Ojciec nazywa rzeczy po imieniu, i tyle – dodał Stanisław.

Weekendowe rekolekcje ewangelizacyjne dały szansę rodzinie z Radomi, aby wszyscy mogli wziąć w nich udział. Po zakończeniu rekolekcji w 2016 r. bez zastanowienia zapisali się na kolejną, tegoroczną edycję. W ubiegłym roku najmłodszy Franek był bardzo malutki, ale to wcale nie przeszkadzało w przeżyciu duchowej odnowy.

– Jesteśmy dopiero 16 lat małżeństwem, to nie jest bardzo długo, ale inspirowani nauczaniem o. Jamesa Manjackala, chcemy się uczyć, jak kochać drugiego człowieka, i to nie przez własny pryzmat. O tym mówi się niestety za mało, nie uczy się rezygnacji z siebie, nie pokazuje, że można kochać inaczej. To jest bardzo trudne i mało akceptowalne przez większość. Staramy się sobie pomagać, ciągniemy siebie nawzajem i, co jest najważniejsze, szczerze przyznajemy się przed sobą i przed dziećmi do naszych słabości, nie oszukujemy. Idziemy razem do kościoła, uczestniczymy w pierwszosobotnich nabożeństwach ku czci Maryi. Tłumaczymy dzieciom, że wszystko, cokolwiek robimy, niezależnie od naszego wykształcenia, jest niemożliwe do zrealizowania bez modlitwy, Eucharystii, spowiedzi. Bez Boga łatwo będziemy zwiedzeni. Z Wiktorią i Kacprem staramy się dużo rozmawiać na temat świętości, co oznacza oddanie się Bogu w całości – opowiadała Agnieszka.

Całkowite zaufanie Bogu pozwalało w rodzinnym domu państwa Ładyszów na przeżywanie wyjątkowych okresów wspólnej modlitwy, czytania Pisma Świętego, dlatego udział w rekolekcjach ewangelizacyjnych był inspiracją, aby powrócić do pięknego czasu rodzinnej modlitwy.

Świadkowie Jezusa

W czasie rekolekcji prowadzonych przez indyjskiego charyzmatyka wielu uczestników podjęło świadomą decyzję dorosłego człowieka, aby pójść za Jezusem i rozpalić w sobie moc Ducha Świętego, żyjąc jako świadkowie Zmartwychwstałego. Jak podkreślał w nauczaniu o. James, bycie świadkiem Jezusa jest pierwszym charyzmatem danym uczniom.

– Pamiętam pierwsze rekolekcje charyzmatyczne dla kapłanów w Watykanie w 1984 r. Jan Paweł II przyszedł, żeby wygłosić konferencję. Na początku powiedział: „Bardzo cieszę się, że widzę 620 kapłanów. Jestem pewien, że zachowujecie swój celibat, modlicie się brewiarzem i dobrze wykonujecie swoje obowiązki w parafii. Ale jest jeszcze jedna rzecz – powinniście płonąć, mieć w sobie olej Ducha Świętego”.

Cała Biblia uczy nas, że olej jest symbolem Ducha Świętego. W Starym Testamencie królowie i prorocy byli namaszczani olejem, podobnie w Nowym Testamencie, także my jesteśmy namaszczani olejem w sakramentach: chrztu, bierzmowania, kapłaństwa, w sakramencie chorych. Papież mówił do nas: „Wydaje się wam, że prowadzicie dobre życie, ale dobre życie to za mało, wasze serca mają płonąć Duchem Świętym, musicie mieć wystarczająco dużo oliwy w sercach, aby płonąć”. Takie jest przesłanie Jana Pawła II do nas wszystkich. Każdy z nas może mieć pokusę: przecież prowadzę dobre życie, jestem na Eucharystii, spowiadam się, codziennie odmawiam Różaniec, nie popełniam grzechów ciężkich, jestem dobrym katolikiem. To jednak nie wystarcza, mamy płonąć Duchem Świętym, i o to będę się modlił, żebyście płonęli Duchem Świętym. Alleluja! – mówił z zapałem o. James Manjackal.

W pierwszy weekend listopada do Krosna Odrzańskiego przyjechała z Gubina Bożena Ruszczak, która po raz drugi uczestniczyła w rekolekcjach prowadzonych przez misjonarza miłosierdzia. Gubinianka wielokrotnie pielgrzymowała pieszo na Jasną Górę, dziękując za łaski doświadczone w życiu, szczególnie za szczęśliwe urodziny syna. We wspólnocie parafialnej emerytowana nauczycielka stara się przekazywać świadectwo wiary dzieciom, z którymi pracuje, i ich rodzicom, jednocześnie zaprasza znajomych do udziału w rekolekcjach i słuchania słowa Bożego.

– Jak tylko się dowiedziałam, że o. James Manjackal będzie znowu na Ziemiach Zachodnich w 2017 r., rozpuściłam wici, żeby z jego nauczania mogło skorzystać jak najwięcej osób. Osobiście doświadczyłam ogromnej łaski Boga i dlatego staram się zapraszać innych, aby też mogli z tego skorzystać. W ubiegłym roku na zakończenie rekolekcji wysłałam list do o. Manjackala i wszystkie sprawy, które opisałam, z czasem pozytywnie się rozwiązały. W tym roku przyjechało ze mną dużo osób, z czego ogromnie się cieszę. Moim doświadczeniem jest szczęśliwe, radosne serce i muszę przyznać, że kiedyś tego nie miałam. Gdy wychodzę do ogrodu, niezależnie czy pada deszcz, czy świeci piękne słońce, moje ręce idą w górę i wychwalam Boga za wszystko – opowiadała Bożena Ruszczak.

Z medycznego punktu widzenia

1400 osób z ogromnym zainteresowaniem i skupieniem słuchało przez trzy dni w hali sportowej w Krośnie Odrzańskim słów charyzmatycznego rekolekcjonisty o. Jamesa Manjackala. Trudno było nie dać się porwać pełnym ekspresji i duchowej mocy katechezom. Siła przekazu indyjskiego zakonnika tkwi w jego duchowości, bo kondycja fizyczna jeżdżącego na wózku misjonarza jest jej całkowitym przeciwieństwem. Trapiony licznymi chorobami duchowny z radykalizmem, ale równocześnie z ogromną życzliwością głosił Ewangelię Jezusa Chrystusa. Mówił o darach i łasce Ducha Świętego, miłości, przebaczeniu i pokorze.

– Ojciec James mówi wyraźnie, że to nie on uzdrawia, ale Jezus, który zstępuje. Jego nauka o modlitwie do Ducha Świętego jest dla mnie chyba najważniejszym przesłaniem rekolekcji i staram się to potem realizować. Moc Ducha Świętego jest niesamowita, On daje nam przejrzystą, mądrą myśl, aby dobrze postępować. W naszych rozterkach i trudnościach prawie nigdy nie radzimy się Ducha Świętego. W nauczaniu o. Manjackal podkreśla: uwierz, że jesteś zdrowy. Gdybyśmy naprawdę uwierzyli, że Jezus do mnie przyszedł, że jestem w Jego świetle, to byłoby wspaniale. Jakiś czas temu, podczas rekolekcji o. Jamesa w Głogowie, siedziałem w sąsiedztwie lekarza okulisty i byliśmy zdumieni, ponieważ z medycznego punktu widzenia aktywność tak schorowanej osoby jest całkowicie niezrozumiała. Chyba trzeba zostawić „człowieczeństwo” i dojrzeć działanie Boga. Jedna ze znajomych została uleczona z jaskry podczas modlitwy wstawienniczej i od tego czasu wędrujemy z przyjaciółmi za o. Manjackalem, aby nauczyć się od niego chodzenia w świetle Chrystusa – opowiadał Bogusław Baszczak z Zielonej Góry.

TAGI: