Idźcie!

Anna Kwaśnicka

publikacja 11.11.2017 04:45

– Żyjcie w Kościele aktywnie. Nie wszystko musi zależeć od księży i struktur – przekonywał młodych ks. Łukasz Knieć.

„Ławka Go” to poważne i ważne tematy, wiele radości, spotkań i doświadczenie wspólnoty Kościoła. Anna Kwaśnicka /Foto Gość „Ławka Go” to poważne i ważne tematy, wiele radości, spotkań i doświadczenie wspólnoty Kościoła.

W ostatni weekend października na Górę św. Anny zjechało 140 młodych z różnych parafii diecezji opolskiej. – „Ławka Go” to spotkanie, którym chcemy dobrze rozpocząć nowy rok szkolny i akademicki. Spotkaliśmy się tutaj, by tworzyć wspólnotę Kościoła i by dobrze się naładować. Chcemy mieć siłę, żeby iść, bo właśnie do tego wzywa nas papież Franciszek – mówi Agnieszka Przybyłowska z Centrum Duszpasterstwa Młodzieży w diecezji opolskiej.

Głos młodych

Każdy z uczestników spotkania otrzymał imiennie zaadresowany list papieża Franciszka, napisany przed synodem biskupów którego temat brzmi: „Młodzież, wiara i rozeznanie powołania”. Jego treść podczas konferencji omówił ks. Łukasz Knieć, diecezjalny duszpasterz młodzieży. Przekonywał, że papież chce, aby młodzi wzięli sprawy Kościoła w swoje ręce.

– Niech wasz głos dojdzie do nas. Mówcie nam, co myślicie. Ja nie zawsze mam taką umiejętność, by przyjąć wszystko na starcie, ale gdy to sobie przemyślę, to przyjmuję. My, pasterze, chcemy słuchać waszej wrażliwości, waszej wiary i waszych wątpliwości i krytyk. Macie dużo do powiedzenia w Kościele – mówił młodym ks. Knieć. W odpowiedzi na to zapewnienie podczas pracy w grupach powstały plansze, na których uczestnicy spotkania napisali, co doceniają w Kościele, czego potrzebują, co według nich powinno być zmienione. Napisali m.in.: „chcemy swojego miejsca w Kościele i w Radach Parafialnych”, „potrzebujemy grup i formacji dostosowanych do naszego wieku”, „brakuje wspólnot w wiejskich parafiach”, „chcemy wolności w działaniu, ale pod kontrolą”.

Potrzeba autorytetów

– Kościół ma swoje korzenie. Nie bierzemy się znikąd, dlatego zmiany musimy podejmować z pamięcią o tym, co za nami, z zachowaniem tradycji. A tego wszystkiego dowiadujemy się od osób starszych, stąd ponowne zaproszenie do projektu Syme.on, stąd zachęta do słuchania dziadków – mówi ks. Łukasz Knieć. Podkreśla, że podczas tego październikowego spotkania na „Ławce” ważna jest też myśl o tym, że młody człowiek koniecznie potrzebuje relacji z dorosłym. – Potrzebuje relacji ciepłej, bliskiej i pełnej zaufania, takiej, w której będzie mógł powiedzieć najważniejsze rzeczy. Tą osobą dorosłą musi być ktoś, kto będzie miał autorytet, kto nie będzie z młodym człowiekiem w relacji partnerskiej – wyjaśnia duszpasterz. I dodaje, że inspiracją dla omawianych na „Ławce” treści stał się oglądany wspólnie film pt. „Stowarzyszenie umarłych poetów”.

Spotkanie jest najważniejsze

Na czas „Ławki Go” w holu Domu Pielgrzyma powstała kawiarenka ze stolikami i siedziskami. Barman serwował kakao, oranżadę i ciasteczka. – To nasze miejsce spotkania. Tu możemy pobyć ze sobą, napić się kakao i pogadać. Tu spotykamy się z rówieśnikami z całej diecezji, którzy mają podobne pragnienia i wartości, którzy przyjechali na Górę św. Anny, by doświadczyć Kościoła. Podczas przygotowań do Światowych Dni Młodzieży odkryliśmy, że właśnie spotkanie jest najważniejsze – wyjaśnia Agnieszka Przybyłowska.

– Podoba mi się to, że na kakao nie mamy przychodzić sami. Mamy podejść do kogoś i go zaprosić. A potem rozmawiamy. Najpierw na ogólne tematy, potem o sobie – opowiada Paulina Janik z Głogówka. Pytana, po co przyjechała na „Ławkę Go”, odpowiada natychmiast: – By spotkać się z Bogiem i poznać nowych, pozytywnych ludzi. To spotkanie jest jak punkt zwrotny, w którym odkrywam, że czas coś zmienić w swoim życiu. Przemówiło do mojego serca, że mam wstać i iść. Wrócę do domu z mottem „Carpe diem”. Chcę być osobą bardziej otwartą, chcę być sobą.

Życie po wylewie

Gościem, który spotkał się z młodzieżą na ławce, był Piotr Suchan. Kilkanaście lat temu przeszedł wylew, po którym na nowo uczył się poruszać, mówić i pisać. Do dziś ma niewładną prawą część ciała, ale to zupełnie nie przeszkadza mu w tym, by żyć aktywnie – jeździć na nartach, gotować, kłaść panele, grać na trąbce, pieszo pielgrzymować na Jasną Górę. W rozmowie z Malwiną Sędkowską opowiedział młodzieży o wyprawie dookoła Polski. W 2013 roku wyruszył w drogę, by pokazać ludziom, którzy po wylewach i udarach załamali się, że można inaczej. Szedł w kamizelce, na której napisał: „Po wylewie życie się nie kończy. Ono dopiero się zaczyna”.

– Całkowicie zaufałem Panu Bogu. Wychodząc z domu, miałem 156 zł w portfelu, a kiedy wróciłem – 180 zł. Nigdy nie byłem głodny, nawet musiałem odmawiać jedzenia, bo było go za dużo. Początkowo nie chciałem przyjmować od nikogo pieniędzy, ale widziałem, że sprawiam tym przykrość. Więc powiedziałem Panu Bogu, że będę oddawać dziesięcinę, i tak robiłem – opowiadał Piotr Suchan. – Poprosiłem Pana Boga, bym każdego dnia spotykał kogoś, kto mnie potrzebuje, albo kogo ja potrzebuję spotkać. I rzeczywiście miałem przyjemność i dar poznawać takie osoby – podkreślał, opowiadając o kilku ważnych rozmowach. Młodzież podziękowała panu Piotrowi długimi i gromkimi owacjami na stojąco.