Jesteśmy wyczuleni

publikacja 09.11.2017 04:45

O kościelnych procedurach ws. nadużyć seksualnych osób duchownych i konsekrowanych wobec małoletnich mówi ks. Sylwester Pruski, delegat biskupa ds. ochrony dzieci i młodzieży w diecezji opolskiej.

- Każdy zgłoszony przypadek traktujemy z wielką powagą - zapewnia ks. S. Pruski. Andrzej Kerner /Foto Gość - Każdy zgłoszony przypadek traktujemy z wielką powagą - zapewnia ks. S. Pruski.

Andrzej Kerner: Od nieco ponad roku pełni Ksiądz tę ważną w diecezji funkcję. Jakie jest Księdza zadanie?

ks. Sylwester Pruski: Jestem „człowiekiem pierwszego kontaktu” z osobami, które chcą zgłosić przestępstwo nadużycia seksualnego osób duchownych i konsekrowanych (tj. księży, diakonów, kleryków, sióstr i braci zakonnych) względem osób małoletnich, które zdarzyło się na terenie naszej diecezji.

Powiedział ksiądz: przestępstwo nadużycia seksualnego. Czy to jest równoznaczne z określeniem: molestowanie?

Molestowanie kojarzy nam się zwykle z bardzo konkretnymi czynami, a przestępstwo na tle seksualnym jest pojęciem szerszym. Mogą być różne jego rodzaje.

Kto może zgłaszać Księdzu taki rodzaj przestępstwa?

Każdy pełnoletni, a zgodnie z prawem polskim, nawet każda osoba powyżej 13. roku życia. Jeśli jednak przychodzi do mnie osoba niepełnoletnia, która zgłasza przypadek, to ja ją za pierwszym razem wysłuchuję, ale też proszę, żeby przyszła z rodzicami lub z opiekunem prawnym.

Czy taka osoba musi spełniać jakieś dodatkowe warunki, np. być spokrewniona z domniemaną ofiarą?

Nie. To może być ktokolwiek, kto ma poważne podejrzenie w tym względzie, czyli jakąś wiarygodną informację.

Jaka informacja jest uznawana za wiarygodną?

Zgłaszający musi wiedzieć, kto jest poszkodowany i kto jest sprawcą, oraz że doszło do przestępstwa na tle seksualnym. Jeśli ktoś ma taką wiedzę, może to do nas zgłosić. Zgodnie ze znowelizowanym w lipcu br. prawem karnym ma także obowiązek zgłoszenia tego do organów ścigania, a kara za niezgłoszenie takiego przestępstwa to nawet 3 lata pozbawienia wolności. Tu nie chodzi o pewność, ale o informację wiarygodną. Od jej sprawdzenia są organa ścigania.

A jeśli dana osoba nie zgłosiła zdarzenia policji i przychodzi do Księdza?

Wtedy informuję, że ma obowiązek zgłoszenia sprawy policji. Takiego obowiązku nie ma tylko jedna osoba – poszkodowana. Natomiast jeśli osoba poszkodowana przychodzi do nas, to od razu na wstępie rozmowy informuję, że mamy obowiązek zgłosić sprawę do organów ścigania.

Kogo można zgłosić jako osobę poszkodowaną przez ten rodzaj przestępstw seksualnych, o których mówimy?

Ofiarą jest każda osoba do 18. roku życia i osoby niepełnosprawne zrównane w prawie kanonicznym z niepełnoletnimi – dziećmi i małoletnimi. Bo prawo kanoniczne uznaje, że osoby niepełnosprawne mają wrażliwość niepełnoletnich.

Dość często w mediach ujawniane są sprawy sprzed lat. Kiedy takie przestępstwo ulega w prawie kanonicznym przedawnieniu?

Przedawnienie następuje 20 lat po ukończeniu przez ofiarę 18. roku życia. Z tym, że zajmująca się tymi przestępstwami Kongregacja Nauki Wiary (KNW) zastrzega, że może przedawnienie uchylić. Wtedy można ukarać kogoś, kto wyrządził krzywdę 30 albo 40 lat temu. KNW wymaga, by zgłaszać jej wszystkie trafiające do nas przypadki, również te, które formalnie uległy przedawnieniu. KNW sprawdza dokumentację i daje nam odpowiedź, co dalej robić.

Ksiądz jest zobowiązany zgłosić do Kongregacji każdą pozyskaną informację?

Tak. Po przyjęciu zgłoszenia i zebraniu podstawowych informacji potwierdzających jego wiarygodność, w tym po rozmowie z oskarżonym, wysyłam dokumentację wstępną do Watykanu. KNW decyduje, co robić dalej – może od razu ukarać sprawcę, jeśli wina jest ewidentna (karą aż do, na przykład, wydalenia ze stanu kapłańskiego) albo decyduje o wszczęciu procesu kanonicznego, który następnie odbywa się w diecezji.

Jaką informację uznaje Ksiądz za niewiarygodną?

Jeśli opiera się na plotkach i nie przedstawia żadnego konkretnego czynu, tzn. na przykład nie będzie wiadomo, kto jest osobą poszkodowaną, czy też gdy informacja będzie zawierała stwierdzenia, że „prawdopodobnie jakiś ksiądz, gdzieś tam skrzywdził…”. Ale nawet wtedy naszym zadaniem jako Kościoła jest sprawdzenie tej informacji. I to robimy. Nigdy nie jest tak, bym stwierdził: „ta informacja jest niewiarygodna” i nie sprawdził jej we wskazanym środowisku. Tego wymaga sumienie, bo może się okazać, że jest to jednak wiarygodna informacja i wtedy ryzykujemy, że ktoś jest nadal krzywdzony.

Gdzie w takim procesie zapada wyrok?

Wyrok zapada w KNW lub w Sądzie Diecezji Opolskiej – wtedy ostateczny głos ma biskup diecezjalny. KNW zdaje się na ten wyrok i zatwierdza go. Nie słyszałem o przypadku, żeby wyrok biskupa został zakwestionowany przez KNW.

Ksiądz uczestniczy w tym procesie?

Nie. Ponieważ jestem w jakiś sposób już związany z osobą poszkodowaną. Mogę jej pomóc na przykład będąc łącznikiem między nią a kurią diecezjalną czy proponując pomoc terapeutyczną. Jeśli ktoś sam sobie znajdzie psychologa, to my możemy pokryć koszty tej terapii w ramach pomocy ze strony Kościoła.

Czy przychodzą do Księdza ludzie żądający odszkodowania finansowego?

O ile mi wiadomo, w Polsce co jakiś czas pojawiają się osoby żądające takiego zadośćuczynienia, także finansowego. Jednak Kościół jako instytucja nie odpowiada za indywidualne przestępstwa duchownych. Chyba że biskup dopuściłby się rażących błędów, np. zataił sprawę, nie wyciągając wobec sprawcy żadnych konsekwencji. Natomiast jeżeli biskup zareagował zgodnie z obowiązującymi obecnie wytycznymi Konferencji Episkopatu Polski: odsunął sprawcę od kontaktu z dziećmi i młodzieżą, wysłał go na terapię, rozpoczął proces kanoniczny, zgłosił zdarzenie organom ścigania, nie można pociągnąć instytucji Kościoła do odpowiedzialności, ponieważ zostały podjęte wszelkie kroki, by zapobiec szkodliwemu działaniu sprawcy.

Prawo kościelne traktuje pedofilię ostrzej niż prawo państwowe w Polsce i w wielu krajach: granicą wieku ofiary w prawie kanonicznym jest 18 lat; w prawie cywilnym – 15. Co dzieje się ze sprawami, w których ofiary miały 16–18 lat?

Jest prowadzone normalne dochodzenie kanoniczne. Nie mam wtedy obowiązku zgłosić sprawy policji, chyba że w trakcie dochodzenia pojawią się nowe okoliczności. Bo sprawca może też krzywdzić inne osoby, zazwyczaj w przypadkach takich przestępstw nie ma jednej ofiary. Dlatego badamy to dokładnie, jesteśmy wyczuleni w tej kwestii.

Czy zdarzają się sytuacje, że sąd cywilny uniewinnił podejrzanego, a proces kanoniczny wymierzył karę?

Taka sytuacja może mieć miejsce, ponieważ dla Kościoła zasadnicza jest ocena moralna czynu, postawa sprawcy, a także wiek ofiary – które pod prawo cywilne mogą już nie podpadać.

Spotkał się Ksiądz w swojej pracy z fałszywymi oskarżeniami o pedofilię?

Nie mogę opowiadać o sprawach dotyczących naszej diecezji, ponieważ w tej kwestii moja funkcja jest objęta tajemnicą – tzw. sekretem papieskim. Natomiast wiem, że w Polsce fałszywych oskarżeń jest bardzo mało – ocenia się, że ok. 1 procent. Również dlatego każdy zgłoszony przypadek traktujemy z wielką powagą. Niewielka liczba fałszywych oskarżeń bierze się stąd, że w Polsce nie ma – jak np. w Stanach Zjednoczonych czy Irlandii – takiego mocnego dążenia do uzyskania odszkodowań.

Zdarza się, że o procesie cywilnym ws. przestępstwa seksualnego przeciwko duchownemu dowiaduje się Ksiądz z mediów?

Tak się może, oczywiście, zdarzyć. Może być tak, że osoba poszkodowana nie chce brać udziału w procesie kanonicznym, nie chce mieć nic wspólnego z Kościołem. Wiadomo, że po takich zranieniach może odejść z Kościoła. Nie ma się temu co dziwić. Jednak my – niezależnie od tego – będziemy prowadzić proces przeciwko sprawcy.

Co zrobiłby Ksiądz, gdyby oskarżonym był bliski, dobry kolega?

Gdyby to był ktoś rzeczywiście bliski, np. mój przyjaciel, to prawdopodobnie prosiłbym biskupa o zwolnienie mnie z tej sprawy i wyznaczenie do niej kogoś innego. Nie jest dobrze, gdy jest się osobiście zaangażowanym.

Istniałaby pokusa zamiecenia sprawy pod dywan?

Można sobie wyobrazić, że tak by mogło być. Zresztą oskarżenia o tuszowanie spraw przez Kościół nie wzięły się znikąd. Tylko że trzeba się liczyć z tym, że ukrycie jakiegoś przypadku byłoby bardzo surowo ukarane. Nie tylko ze strony państwa, ale także Kościoła. Musiałbym się liczyć z tym, że zostanę potraktowany jako wspólnik w przestępstwie. I ksiądz biskup też – w razie zaniedbań czy braku odpowiedniej reakcji – musiałby się liczyć z surowymi konsekwencjami, np. że straci urząd biskupa diecezjalnego. Papież Franciszek jest tutaj bardzo jednoznaczny. Ostatnio podkreślił, że nie wyobraża sobie, żeby miał ułaskawić kogokolwiek skazanego za takie czyny, i nie chce nawet próśb o ułaskawienie oglądać. Wszystkie sprawy mają być oceniane z jak największą sprawiedliwością i surowością.

Pedofilia duchownych w wielu krajach wyrządziła wspólnocie Kościoła ogromne krzywdy – myślę zarówno o ofiarach, jak i o społecznych następstwach przestępstw…

Pewnym problemem jest fakt, że pedofilia przedstawiana jest wyłącznie jako dotycząca Kościoła. Tymczasem jest ona problemem w całym społeczeństwie. Gościem ostatniego spotkania delegatów ds. ochrony dzieci i młodzieży była pani prawnik z fundacji „Dajemy Dzieciom Siłę”. Nie jest to kościelna fundacja. Z ich szerokich i aktualnych zestawień zebranych w raporcie „Dzieci się liczą 2017” wynika, że jest to problem ogólnospołeczny. Jednak jest zrozumiałe, że szczególnie zwraca się uwagę na Kościół katolicki. Księża są przecież osobami zaufania. Psychologowie podkreślają, że tego typu przestępstwo dokonane przez księdza zostawia tak mocny ślad w dziecku, jakby wykorzystania seksualnego dopuścił się sam jego rodzic. Są to wielkie zranienia, stąd proszę o modlitwę przede wszystkim w intencji ofiar, ale także sprawców.

Delegat ds. ochrony dzieci i młodzieży w diecezji opolskiej: dyżur w kurii – piątek 8.00-13.00 i 14.00-16.00 (pokój 38); e-mail – delegat@diecezja.opole.pl tel. 77 454 38 37.

Przeczytaj również:

TAGI: