Nadpopradzkie wołanie

xzw

publikacja 07.10.2017 17:31

Co najmniej cztery tysiące ludzi uczestniczyły w Piwnicznej w Różańcu do Granic.

Panie z Szydłowa niosły wielki drewniany różaniec ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość Panie z Szydłowa niosły wielki drewniany różaniec

Sporą frekwencją cieszyła się Piwniczna, która była jednym z 13 miejsc stacyjnych na terenie diecezji tarnowskiej modlitewnej inicjatywy Różaniec do Granic.

Na placu przy kościele zgromadziła się już przed południem rzesza wiernych, którzy uczestniczyli we Mszy św. i adoracji Najświętszego Sakramentu.

Po wspólnej modlitwie kilka tysięcy osób ruszyło do granicy państwa, na most na Popradzie wiodący w kierunku Słowacji. Druga grupa wyszła zielonym szlakiem w góry, a trzecia pozostała na placu przy piwniczańskim kościele.

O godz. 14 wszyscy odmówili cztery części Różańca w intencji ojczyzny i pokoju na świecie. Do modlitwy na moście na Popradzie dołączyli Słowacy, którzy poprowadzili trzecią część Różańca.

W modlitwę włączą się także flisacy, którzy w Sromowcach Niżnych zabrali na łodzie uczestników Różańca do Granic. Płynąc przełomem Dunajca, ludzie będą modlić się na różańcu i tak dotrą do Szczawnicy.

W kilku miejscach zaplanowano też wyjście w góry. W Szczawnicy ludzie wyjechali kolejką na Palenicę i tam przeszli szlakiem wzdłuż granicy. W góry wybrali się także ci, którzy wybrali Tylicz.

Lucyna i Jacek przyjechali z Opoczna, z par. św. Bartłomieja. – Przyjechaliśmy z mamą, która nigdy w górach nie była. Kilka miesięcy temu usłyszeliśmy o tej akcji, a że lubimy modlić się na różańcu, postanowiliśmy się wybrać w pielgrzymkę do granicy naszego kraju. Codziennie odmawiamy cząstkę Różańca. Ta modlitwa działa, a nasze życie jest ściśle złączone z Maryją, czujemy Jej opiekę – mówią pielgrzymi.

Wielu pielgrzymów przyjechało w grupach parafialnych i dekanalnych. Krystyna Breńska przyjechała z grupą z Brnia k. Lisiej Góry. – Jesteśmy bardzo zadowoleni, szczęśliwi, że możemy tu być. Już dziesięć razy odmówiłam Nowennę Pompejańską i za każdym razem Matka Boża wyprosiła mi potrzebne łaski, Różaniec jest moją modlitwą. Rodzice mnie tak wychowali i swoje dzieci też staram się tak wychować – mówi pani Krystyna.

Mariusz i Katarzyna, z córkami Mileną i Marysią, przyjechali z Kłaja. – Wybraliśmy Piwniczną, bo najbliżej do granicy. Ale, mówiąc serio, jesteśmy tutaj, żeby wspólnie się modlić. Jesteśmy członkami Domowego Kościoła, codziennie odmawiamy cząstkę Różańca. Różaniec to jest taka modlitwa, że jak już człowiek nie wie, jak się ma modlić w chwilach kryzysu, to bierze do ręki różaniec. Jesteśmy tutaj, bo niepokoi nas sytuacja w Polsce, zależy nam, żeby pokazać, że modlimy się za ojczyznę publicznie i wspólnie. W ostatnich dniach były czarne marsze, więc chcemy pokazać, że ludzi dobrej woli jest więcej – tych, którzy nie zakrzykują innych, lecz się modlą. I tym musimy się dzielić – podkreślają małżonkowie.

Natalia z Piwnicznej od razu wiedziała, że przyjdzie na Różaniec do Granic. – Należę do róży Żywego Różańca. Cieszę się, że mogę wziąć udział w takim radosnym wydarzeniu, które zgromadziło mnóstwo ludzi – podkreśla dziewczyna.