Niezwykła historia krzyża na Gerlachu

Wojciech Teister

publikacja 28.08.2017 15:43

Ten piękny krzyż stoi na najwyższej górze Tatr od równo 20 lat. Ale krucyfiks powstał 10 lat wcześniej, na pamiątkę tragicznych wydarzeń... W jego losach przeplata się śmierć i wołanie o przebaczenie.

Niezwykła historia krzyża na Gerlachu Peter Potocny / CC 2.0

Dziś, 28 sierpnia, mija 20. rocznica ustawienia na szczycie Gerlacha niezwykle pięknego krzyża. Kuty, z błękitnym kamieniem w miejscu przecięcia się dwóch osi, jest znany każdemu, kto rozkochał się w Tatrach na dobre. Nawet jeśli na Gerlachu nigdy nie był. Jaka historia wiąże się z tym krzyżem? W jaki sposób trafił na najwyższy szczyt Tatr przed 20 laty?

Krzyż z Gerlacha pierwotnie miał inne przeznaczenie. Powstał nie 20, a 30 lat temu, jako upamiętnienie Viktora Kubata - taternika, który zginął w czasie gwałtownego załamania pogody w rejonie przełęczy Waga pod Rysami.

Był wrzesień 1987 r. Dwóch wspinaczy z Moraw ruszyło ze schroniska pod Rysami, by zmierzyć się z filarem Puskasa na Ganku. Ich towarzysze pozostali w schronisku i, jak się okazało, mieli ogromne szczęście. Niedługo potem przyszło nieprognozowane, silne załamanie pogody, które dopadło wspinaczy w terenie. Nie wrócili na noc do schroniska, zaś ich koledzy ze względu na szalejący wiatr i opady nie byli w stanie wyjść na ratunek. Przy silnym wietrze padał najpierw marznący deszcz, który stworzył na skałach lodową skorupę. Później opady przeszły w śnieżycę.Taternicy, będąc już blisko schroniska, w odległości jakichś 10 minut, pomylili drogę - minęli o 10 metrów przełęcz Waga i zamiast zejść do budynku, poszli w stronę Rysów. Jeden z nich, Viktor Kubata, przypłacił tę pomyłkę życiem - zmarł z wyziębienia.

Po jakimś czasie koledzy zmarłego wspinacza postawili w miejscu jego śmierci krzyż. Krucyfiks jednak został zdemontowany na polecenie władz przez ratownika Horskiej Zachrannej Sluzby. Były to ostatnie lata komunizmu w Czechosłowacji. Ratownik jednak, wbrew zaleceniom, nie oddał krzyża na złom, a przechował w siedzibie ratownictwa, w Smokowcu. Po latach, w 1997 r. inni ratownicy postanowili umieścić go na szczycie Gerlacha. Oczywiście bez konsultacji z władzami. Groziła mu za to kara w wysokości 100 tys. koron. Co postanowili, to zrobili - krzyż przetransportowali śmigłowcem i zamontowali.

To jeszcze nie koniec historii. Po wielu latach o losie krzyża dowiedział się jego twórca. W 2011 r. wybrał się na Gerlach. Towarzyszył mu jeszcze jeden uczestnik wydarzeń z 1987 r. oraz znany słowacki twórca filmów górskich - Pavel Barabás. Przy krzyżu, na szczycie Gerlacha, przed kamerą Barabása pada też niezwykłe wyznanie - jeden z uczestników tamtych wydarzeń prosi zmarłego kolegę o wybaczenie, gdyż czuje się winnym nieudzielenia pomocy i niepodjęcia jakichkolwiek działań ratunkowych. Uważa, że gdyby wyszli z kolegami na pobliską przełęcz, to Kubata nie zamarzłby tamtej tragicznej, wrześniowej nocy.

Więcej o tej historii możemy dowiedzieć się z filmu Pavla Barabáša.„Príbehy tatranských štítov”.