Czy głosisz Boga?

publikacja 01.09.2017 04:30

Kładzie ręce na ludzi i odzyskują słuch, znikają nowotwory, od lat niemogący chodzić skaczą z radości. O posłudze uzdrawiania z Marcinem Zielińskim rozmawia Joanna Świerkula.

Marcin Zieliński ma 25 lat i pochodzi ze Skierniewic. Jakub Szymczuk /Foto Gość Marcin Zieliński ma 25 lat i pochodzi ze Skierniewic.

Joanna Świerkula: Marcinie, już 1 września o 18.00 poprowadzisz Wieczór Uwielbienia i Mocy Boga w katedrze warszawsko-praskiej. Często podczas takich spotkań dzieją się cuda. Jesteś uzdrowicielem?

Marcin Zieliński: Nie jestem żadnym uzdrowicielem. Jeśli ktoś tak twierdzi, to znaczy, że nie za bardzo wie, o czym mówi, lub nie słucha tego, co jest moim przesłaniem. Zawsze podkreślam, że to jest łaska, w której może odnaleźć się każdy ochrzczony. Wiele osób pyta mnie, czemu nigdy nie widzieli uzdrowienia. A ja odpowiadam zgodnie ze słowami Ewangelii: Czy poszedłeś głosić słowo Boże? Czy ewangelizowałeś? Czy nakładałeś ręce na chorych? Te czynności są powiązane z cudami. 99 procent osób mówi, że nie. To jest odpowiedź, dlaczego nie widzimy znaków. Tego staram się uczyć na warsztatach. Czasem już przy pierwszej próbie modlitwy z ewangelizacją i nałożeniem rąk Bóg daje łaskę.

Dlaczego kładzenie rąk jest konieczne?

Konieczne nie jest, ale jest ważne. Dlaczego? Trzeba zapytać Pana Jezusa, dlaczego tak powiedział. Ja nie wiem. Ale nie widzę dużo uzdrowień na odległość. Może mam za małą wiarę... Najwięcej dzieje się po nałożeniu rąk lub na spotkaniach, podczas których obecny jest chory i modli się z nami.

Modliłeś się za chorych cztery lata. I nic się nie działo. Nie zniechęciłeś się?

Trochę się frustrowałem, ale dalej prosiłem. Przez cztery lata nic się nie działo, żadnych znaków. W końcu powiedziałem Jezusowi: będę się dalej modlił i kładł ręce na chorych. Jak będziesz chciał mi dać to, co obiecałeś, to dobrze, jak nie, to i tak będę się modlił. Parę dni później zdarzył się pierwszy cud. Byłem w mojej szkole podstawowej. Spotkałem panią woźną. Powiedziała, że z powodu bólu w plecach nie może się wyprostować i ma wyczuwalne zgrubienie na karku. Położyłem ręce i jak zwykle pomodliłem się. Nie wiem, kto był w większym szoku – ona czy ja – gdy po modlitwie ból i zgrubienie zniknęły. Powiedziała, że poczuła ogromne ciepło w miejscu, które ją bolało, i wszystkie dolegliwości odeszły…

Twoje modlitwy są wysłuchiwane. Jak się modlisz?

Modlę się modlitwą uwielbienia, językami, czytam Pismo Święte... Często słucham nagrań z YouTube z pieśniami uwielbienia i modlę się z nimi. Ale jeśli widzę, że za bardzo jestem zależny od tych nagrań, to wyłączam YouTube, bo nie chcę wielbić wykonawców, ale Boga. Wtedy zamykam się w ciszy z Pismem Świętym. Czasem nic nie robię. Gdy zaczynałem, modliłem się tak: „Duchu Święty, możemy się teraz razem ponudzić”. I siedziałem, nic nie robiąc np. pół godziny, czasem więcej. To jest relacja. Każdy dzień wygląda inaczej. Warto „stracić” dużo czasu na modlitwę. Często mamy rozproszenia. Jest więc potrzebny czas na wyciszenie... Niestety, często ludzie kończą się modlić, zanim pozbędą się rozproszeń. A szkoda, bo po prawdziwej modlitwie, po prawdziwym spotkaniu z Bogiem jesteśmy odświeżeni, odżywieni, i nie mówię tutaj o uczuciach.

Jaki był według ciebie największy cud?

Znaków było dużo. Na przykład na początku tego roku została uzdrowiona dziewczyna z czerniakiem złośliwym, która na dodatek miała na ręku bliznę po gwałcie. Podczas modlitwy poczuła, że coś się dzieje. Po czterech dniach nie miała już żadnej zmiany czerniakowej na twarzy, a znamię też zniknęło. Widziałem, jak krótsze kończyny się wyrównywały. Ilu było uzdrowionych? Trudno powiedzieć. Najbardziej cieszę się wtedy, kiedy w konsekwencji doświadczenia Bożej mocy ludzie przychodzą do Chrystusa.

Jak utrzymać uzdrowienie?

Diabeł może wykraść ziarno zasiane przez Pana. Widziałem wiele osób, które dały się „okraść” z uzdrowienia. Ale znam też takie, które powiedziały: diable, nie masz prawa do tego, bo Jezus dał mi to uzdrowienie. Wróg odchodził, a uzdrowienie pozostawało. Trzeba walczyć. Jeśli więc jesteś uwolniony i wracasz do starych nawyków, które spowodowały chorobę, to nie można za to obwiniać Boga.

TAGI: