Św. Faustyna od kuchni

Justyna Baran

publikacja 25.08.2017 06:15

112 lat temu urodziła się Sekretarka Bożego Miłosierdzia.

Św. Faustyna od kuchni

Kaplica, kościół, klasztorna cela, konfesjonał – to z pewnością miejsca, z którymi może kojarzyć się życie świętej siostry Faustyny, polskiej mistyczki i niestrudzonej apostołki Bożego Miłosierdzia, której 112 rocznica urodzin przypada 25 sierpnia 2017 r. Jednak powołanie sekretarki Bożego Miłosierdzia do świętości nie realizowało się jedynie w sposób kontemplacyjny, a wielość i różnorodność obowiązków, zajęć oraz aktywności w „CV” Faustyny mogłyby zadziwić niejednego pracodawcę. Dzień powszedni Heleny Kowalskiej to między innymi.

Kuchnia

Siostra Faustyna była rewelacyjną kucharką. Najlepiej świadczy o tym fakt, że to właśnie jej powierzano niepodzielną władzę w kuchni, gdy klasztor odwiedzić miał biskup lub inne ważne osobistości. Szczególnie chwalona była za znakomite torty! Jaką radę mogłaby dać współczesnym kucharkom? Pewnie podobną do tej, jakiej udzieliła siostrom posługującym z nią w kuchni, mówiąc, że należy zawsze tak przygotowywać posiłek, jakby na przyjęcie miał przyjść sam Pan Jezus. Zwracała się zresztą do Niego z prośbą o pomoc w kuchennych rozterkach. Siostra Placyda wspomina, że gdy jako dwie niedoświadczone jeszcze kucharki posługiwały z siostrą Faustyną, a do kuchni przywieziono w ogromny upał dużo mięsa, przyszła święta pobiegła po poradę… do kaplicy, a po powrocie zarządziła, zgodnie ze wskazówką Jezusa: „co jędrniejsze włożyć do marynaty, a resztę ugotować, żeby się nie zepsuło”. Wśród kuchennych obowiązków Faustyna doświadcza także cudu – odcedzane ziemniaki zamieniają się dla niej w piękne róże.

Ogród

Mimo że w chwili obejmowania posługi w ogrodzie Faustyna nie miała żadnego doświadczenia w tej materii, wytrwale dążyła do zdobywania koniecznych umiejętności, zasięgając porad u pobliskich ogrodników i wierząc, że Bóg dopomoże, skoro Jego wolą jest podjęcie nowych obowiązków. Efekty takiego podejścia do nowych wyzwań nie dały długo na siebie czekać – mimo nadmiaru pracy, niewystarczającej pomocy (przysyłano Faustynie nie tylko zbyt mało pomocnic, ale również rekrutowano je spośród najtrudniejszych przedstawicielek wychowanek klasztoru, które dziś można nazwać by „trudną młodzieżą”) i – niestety – również przeszkód ze strony innych sióstr, Faustyna doprowadziła ogród do tak kwitnącego stanu, że zachwycił nawet rządową delegację, zwiedzającą klasztor. Szczególną troską przyszłej świętej była uprawa kwiatów do dekoracji kaplicy, ale siostry wspominają również obfite ponad miarę zbiory pomidorów, ogórków i truskawek oraz olbrzymie sałaty, które wprawiały wręcz w zdumienie swoją dorodnością.

Pralnia

Posługa w pralni – westiarni – była dla Faustyny, jak można wywnioskować z zapisów „Dzienniczka” wielką szkołą cnót, szczególnie zaś – cnoty cierpliwości… Jak się okazuje, nawet wśród żyjących w ubóstwie zakonnic zdarzały się uciążliwe dla posługującej siostry grymasy związane z …jakością bielizny. Wszystko to przyszła święta wykorzystywała dla wzrostu pokory.

Bal

To nie pomyłka. Mimo że taneczne zabawy nie były elementem codziennego życia siostry Faustyny, wiadomo, że bezpośrednim impulsem do rozpoczęcia starań o wstąpienie do klasztoru stało się dla przyszłej świętej objawienie się Jezusa, które nastąpiło w czasie balu. To podczas tańca, ubrana w różową, kretonową sukienkę z falbankami, Helena ujrzała umęczonego Jezusa, który zwrócił się do niej z bolesnym wyrzutem: „Dokąd cię cierpiał będę i dokąd mnie zwodzić będziesz?”. Po tym wydarzeniu ostateczna decyzja o porzuceniu świeckiego życia została podjęta już szybko, a Helena Kowalska weszła na drogę powołania przyszłej „sekretarki” Bożego Miłosierdzia.

Pracownia malarska

 

Ponad pół roku trwało malowanie znajdującego się obecnie w Wilnie obrazu, który miał ściśle odwzorować wygląd Jezusa w czasie objawienia, jakie Faustyna miała w Płocku w 1931 roku. Przyszła święta nadzorowała prace, pilnując, by obraz nie odbiegał od tego, jak objawił się jej Jezus Miłosierny i jak nakazał siebie namalować, obiecując ogromne łaski wszystkim, którzy będą czcić obraz. Stworzenie wizerunku Jezusa Miłosiernego powierzono Eugeniuszowi Kazimirowskiemu, doświadczonemu malarzowi, dla którego współpraca z siostrą Faustyną oraz jej kierownikiem duchowym, ks. Michałem Sopoćką, dziś błogosławionym, musiała być chwilami nie lada wyzwaniem. W bezkompromisowej dbałości o wszystkie szczegóły (każdy obdarzony jest przecież ogromnie ważnym przesłaniem teologicznym), Faustyna nie raz musiała hamować inwencję artysty. Mimo że ostatecznie zakonnica nie była zadowolona z efektu („Rzekłam do Pana: kto Cię wymaluje tak pięknym, jakim jesteś?”), co ogromnie zmartwiło malarza, Jezus uspokoił swoją „sekretarkę”, jednocześnie potwierdzając, że obraz jest dobry, że będą za jego pośrednictwem udzielane liczne łaski i że może zostać zaprezentowany światu jako wizerunek Jezusa Miłosiernego. Potwierdzeniem tych zapewnień była dla Faustyny wizja, jakiej doświadczyła w czasie pierwszego publicznego wystawienia obrazu w Ostrej Bramie – Jezus na obrazie „przybrał żywą postać”, a promienie – widzialne symbole łask – przenikały do serc zgromadzonych ludzi. 

Furta

 

Mimo że posługa przy furcie uważana była za lżejszą pracę niż ta w kuchni czy ogrodzie, wiązały się z nią również określone trudy. Zdarzało się, że przychodzili do niej bezrobotni, domagając się pracy w klasztorze, co było wyzwaniem dla odwagi zakonnicy, szczególnie, gdy konieczność odmowy mogła budzić agresję przybyszów. Z Bożą pomocą jednak Faustyna ujmowała wszystkich swoją łagodnością. Z pewnością ciepło myśleli o niej wszyscy głodni, którzy dzwonili do furty z prośbą o jedzenie. Przyszła święta niestrudzenie zajmowała się potrzebującymi, co powodowało nawet irytację posługujących w kuchni, zmuszonych do dodatkowej pracy. Zapytana, jak długo będzie nosić jedzenie przybyszom, Faustyna odrzekła, że tak długo, aż nakarmi Pana Jezusa. Jej słowa okazały się prorocze, jako że Chrystus rzeczywiście odwiedził furtiankę pod postacią żebraka i, nakarmiony, dał się jej poznać we własnej postaci. Obecnie dzwonek, którego Jezus użył, by wezwać Faustynę, znajduje się w Krakowie-Łagiewnikach, w zrekonstruowanej celi świętej.

Piekarnia

Przez pewien czas przyszła święta zajmowała się sprzedażą chleba w piekarni, którą to pracę wykonywała z wielkim entuzjazmem i zaangażowaniem, mimo że nie był to obowiązek wiążący się z jakimkolwiek splendorem. Może przypominały się jej w czasie tej pracy czasy dzieciństwa, kiedy to własnoręcznie wykonywała proste zabawki i sprzedawała w zaaranżowanym przez siebie sklepiku rówieśnikom, by zyski przekazać na potrzeby biednych? Nie wiadomo. Pewnym za to jest, że uśmiechnięta i radosna zakonnica w piekarni zapadła w pamięć swoim klientom jako wzór pogodnego wykonywania swoich obowiązków.

Szpital

Nawet jako pacjentka, chora na gruźlicę, Faustyna nie spędza czasu w szpitalu na krakowskim Prądniku bezczynnie. Modli się przy konających, wypraszając dla nich łaski dzięki modlitwie Koronką do Bożego Miłosierdzia, słucha zwierzeń, pociesza, wytrwale również odwiedza kaplicę, nawet, jeżeli musi trzymać się muru szpitala, by dojść tam o własnych siłach. Troska o zdrowie rozmodlonej pacjentki nakazuje w końcu wydanie zakazu ciągłego odwiedzania innych pacjentów. Oczywiście nie powstrzymuje to Faustyny przed wytrwałą modlitwą. Spędza również czas na długich rozmowach z lekarzem, Adamem Silbergiem – i to bynajmniej nie o swoim samopoczuciu, ale o sprawach duchowych.

Nocna warta

 

Siostry wyznaczane miały dyżury „wartownicze”, mające na celu ochronę domu przed złodziejami. Wiadomo, że w czasie wykonywania takiego właśnie obowiązku w zgromadzeniu w Warszawie przy ulicy Żytniej, Faustyna w październiku 1929 roku pisała w nocy list do przyjaciółki, siostry Justyny Gołofit.

Opieka nad dziecmi

 

 

Faustyna posiadała niemały talent pedagogiczny, wynikający przede wszystkim z wielkiej miłości i troski o dzieci. Dopełnieniem były z pewnością ogromne talenty gawędziarskie przyszłej świętej, którą nie tylko rodzeni bracia i siostry, ale również dzieci osób, u których pracowała jako służąca pamiętają z niezwykle barwnych opowiadań i ciekawych historii, które opowiadała zasłuchanym podopiecznym. W przyszłej pracy z wychowankami klasztoru Faustyna wykorzysta swoje talenty i zasłynie jako opiekun, który potrafi poradzić sobie z dziewczętami sprawiającymi największe problemy wychowawcze, dzięki miłości, łagodności, modlitwie i przykładowi własnego życia. Przed jednym z licznych przeniesień Faustyny do innego klasztoru zgromadzenia rozżalone wychowanki postanowiły nawet podążyć w ślad za przyszłą świętą, potwierdzając swoje intencje spakowaniem bagaży.

 

Sfery sacrum – świętości i profanum – codzienności w życiu Faustyny były ściśle ze sobą związane. 112 lat po swoim urodzeniu święta przypomina wciąż, że droga do świętości prowadzi przez troski i kłopoty codziennego dnia, przeżywane w stałym kontakcie z Bogiem.