Ucisk nas obudził

Andrzej Kerner

GOSC.PL |

publikacja 29.07.2017 04:30

Georges Dakkak jest uchodźcą z Syrii. Nie macie już ochoty dalej czytać? To nie jest historia jego dramatycznej ucieczki do Europy.

Syryjczyk z uczestnikami rekolekcji „Jezus żyje!” Syryjczyk z uczestnikami rekolekcji „Jezus żyje!”
Andrzej Kerner /Foto Gość

Pan Bóg nie chce tego zła, ale je dopuszcza, ponieważ nawet przez takie cierpienia chce nas doprowadzić do siebie. Skoro nie chcieliśmy przyjść do Niego po dobroci… – mówił Georges Dakkak podczas rekolekcji „Jezus żyje!” organizowanych przez wspólnoty diecezji gliwickiej. To zło – to oczywiście trwająca już siódmy rok wojna w jego kraju. – Dopiero teraz zaczynamy rozumieć, co znaczy być Kościołem, i to Kościołem prześladowanym. Kościół w Syrii się budzi. I dopiero tu zaczyna się nadzieja. W morzu zniszczenia i popiołów zaczynamy czuć się prawdziwymi chrześcijanami – mówił Dakkak, jeden z liderów wspólnoty „Jezus jest światłem świata” w Ludwigsburgu. To wspólnota chrześcijan języka arabskiego. Na rekolekcje „Jezus żyje!” na Górze Świętej Anny przyjechał dzięki trwającej od lat współpracy wspólnot diecezji gliwickiej z „Open Doors”, światową organizacją działającą na rzecz prześladowanych chrześcijan. – Znam człowieka, który był bardzo bogaty i z dnia na dzień stracił wszystko. Ale teraz mówi, że to nie jest dla niego strata, ponieważ zyskał Chrystusa – opowiadał syryjski chrześcijanin uczestnikom rekolekcji.

Noc pod krzyżem

Georges Dakkak opowiedział swoją osobistą historię. Kiedy miał 9 lat, jego tata zachorował na stwardnienie rozsiane i chłopak musiał zacząć zarabiać na rodzinę. Jego starszy brat jest niepełnosprawny, siostra – młodsza. Opowiadał, że w czasie wakacji pracował po kilkanaście godzin dziennie. Kiedy skończył IX klasę, musiał całkowicie oddać się pracy. – Pracowałem po 14 godzin, w piwnicy, bez światła słonecznego. Czułem, że moje życie, ledwie nastolatka, już jest zmarnowane. To złamało moją relację z Chrystusem – przyznawał. Ponieważ ma talent muzyczny, grywał w kościele, a nawet kierował chórem kościelnym. – Ale Jezus mnie w ogóle nie obchodził. Nie zastanawiałem się, co chce mi powiedzieć – mówił Georges Dakkak. Dopiero na obozie chrześcijańskiej młodzieży jedna z dziewcząt rozbudziła jego zainteresowanie wiarą. Zaprosiła go do kościoła, w którym byli także chrześcijanie nawróceni z islamu. – Był tam człowiek, na którego wydano wyrok śmierci za przejście na chrześcijaństwo. Innego rodzina się wyrzekła i wyrzuciła z domu. A jednak nie poddali się, nie zaparli się Chrystusa. Z ust nawróconych muzułmanów usłyszałem słowa, które wytrąciły mnie z równowagi – opowiadał Syryjczyk. Po raz pierwszy od lat zaczął mówić do Jezusa, zadawać pytania. Wiele czasu spędzał w kościele na samotnej modlitwie. Pewnej nocy uklęknął pod krzyżem. – Przez trzy godziny płakałem i pokutowałem, wypowiedziałem cały swój ból. To był przełom. Czułem się odrodzony. Od tego czasu świadczę o Chrystusie w Syrii, w Libanie, a od trzech lat w Niemczech – mówił.

Ucisk przyjdzie na was

Do sali modlitw wspólnoty „Jezus jest światłem świata” w Ludwigsburgu przychodzą także muzułmańscy uchodźcy mieszkający w Niemczech. – Kierujemy swoją działalność do chrześcijan mówiących po arabsku. Prowadzimy też kampanię siania dobrego słowa do muzułmanów. Jeździmy ponadto po wszystkich landach i głosimy Chrystusa w języku arabskim. Są również inne wspólnoty, które to robią. Wielu z muzułmanów, którzy przychodzą do nas, nawraca się. Dokładnie tak jak św. Paweł. Wcześniej prześladowali chrześcijan w Syrii, a teraz stają się naszymi braćmi.

To naprawdę cieszy serce. Myślę, że właśnie dlatego Pan Bóg przysłał ich do Europy: żeby tu mogli odnaleźć Chrystusa – podkreśla Georges Dakkak i zaznacza, że choć w Niemczech nie ma takiej presji i ostracyzmu społeczności muzułmańskiej na muzułmanów nawracających się na chrześcijaństwo, to jednak i tam nawrócenie do Chrystusa bywa niebezpieczne. – Kościół ze swojej natury musi cierpieć – czy na Bliskim Wschodzie, czy w Europie. Kościół musi umieć żyć pośród prześladowań. A Kościół to przecież każdy z nas. Przed wojną w Syrii nie byliśmy przygotowani na to, że staniemy się uchodźcami, że będziemy prześladowani. Żyjemy w atmosferze przerażenia i trwogi. Jesteśmy zagrożeni przez Państwo Islamskie i inne grupy terrorystyczne. Kiedy uciekałem z Syrii, byłem przerażony. Próbowano mnie porwać. Większość chrześcijan syryjskich rozproszona jest po całym świecie, rodziny rozdzielone w różnych stronach globu. Ale czy te doświadczenia dotyczą tylko Syrii? Jezus w Ewangelii mówił, że ucisk na nas przyjdzie. Jeśli w naszym życiu nie ma ucisku, to trzeba się zastanowić, czy stanowimy żywy Kościół. Choć bardzo podoba mi się w Niemczech i w Europie, to obawiam się, że Kościół w Europie jest uśpiony, zbyt letni, nieprzygotowany na to, co może przyjść – mówił Georges Dakkak. – To, co usłyszeliśmy, jest bardzo zobowiązujące. To konkretne wezwanie. Chrystus nas pyta: „Co teraz zrobisz? Nie widzisz jak oni cierpią?” – powiedział, podsumowując wystąpienie syryjskiego chrześcijanina, Stefan Mitas, organizator rekolekcji „Jezus żyje!”.