Cierpliwość (do) Medjugorja

Jacek Dziedzina

publikacja 22.06.2017 06:00

Medjugorje znowu ma swoje pięć minut. Opinia watykańskiej komisji teologicznej, która opowiada się za autentycznością tylko pierwszych objawień, jest pewnym przełomem w sprawie Kralicy Mira – Królowej Pokoju.

W Medjugorju dzieje się wiele dobrego. Wielu z tych, którzy tu przyjeżdżają, nawraca się i zmienia swoje życie. M. Zielinski /SE/EAST NEWS W Medjugorju dzieje się wiele dobrego. Wielu z tych, którzy tu przyjeżdżają, nawraca się i zmienia swoje życie.

Medjugorie może się okazać bardziej złożonym przypadkiem, niż wydawało się w ostatnich latach. Dotąd bowiem oczekiwano konkretnego rozstrzygnięcia: albo objawienia są prawdziwe, albo nie. Tymczasem okazuje się, że możliwe jest jeszcze trzecie rozwiązanie: część objawień może być autentyczna, część niekoniecznie. I w takim układzie lista pytań wcale nie maleje.

Objawienia pod lupą

Dotąd sytuacja była w pewnym sensie patowa. Kościół, zgodnie z tradycją, nie może orzec o autentyczności objawień, dopóki rzekomo trwają. A według wizjonerów – trwają nieprzerwanie od 1981 roku. Pat polegał więc na tym, że z jednej strony potrzebna była cierpliwość w oczekiwaniu na zakończenie domniemanych objawień, z drugiej zaś – trwa to już tak długo, a wyzwania duszpasterskie na miejscu i widoczne owoce duchowe, w tym liczne nawrócenia, przy jednoczesnych wątpliwościach co do charakteru tego zjawiska, są na tyle angażujące, że trudno ignorować cały ruch wokół Medjugoria.

Trzeba przyznać, że Watykan w ostatnim czasie robi, co może, by sprawę wyjaśnić i jednocześnie objąć opieką miliony ludzi, którzy rocznie przyjeżdżają do niewielkiej miejscowości w południowej części federacji Bośni i Hercegowiny. Duża w tym zasługa arcybiskupa Wiednia kard. Christopha Schönborna, który w czasie swojej prywatnej wizyty w Medjugoriu zobaczył, jak duże są duchowe owoce tego miejsca. Wyszedł też z postulatem poważniejszego niż dotąd zbadania fenomenu. Dzięki jego zabiegom w 2010 roku papież Benedykt XVI powołał specjalną komisję teologiczną, która miała kompleksowo zająć się Medjugoriem, a w tym roku papież Franciszek poprosił abp. Henryka Hosera o zbadanie na miejscu i przygotowanie raportu na temat potrzeb duszpasterskich, bez przesądzania o autentyczności objawień.

Przełomem może okazać się opinia komisji teologicznej, która – choć nie są to informacje oficjalne – miała opowiedzieć się za autentycznością pierwszych objawień Królowej Pokoju w 1981 roku. Pozostaje pytanie, które pogłębia złożoność sprawy: co z trwającymi rzekomo do dzisiaj widzeniami? Dlaczego komisja i sam papież wyrażają duże wątpliwości co do ich charakteru? Co z widzącymi, którzy twierdzą, że objawienia trwają? I co, jeśli okaże się, że późniejszy etap objawień jest częścią urojeń lub, co gorsza, jakiejś formy oszustwa?

Jedno jest pewne: jeśli mówimy, że Medjugorie ma znowu swoje medialne pięć minut, to warto dodać, że w kościelnej praktyce minuty mogą oznaczać lata. I dobrze. Bo ta ostrożność, z jaką Kościół bada ten i inne przypadki domniemanych objawień, a nawet powstające przy tym napięcia i spory między rozeznającymi sprawę osobami i instytucjami, budzi zaufanie i daje poczucie pewności, że opinia końcowa będzie wiarygodna. Do tego potrzeba jednak cierpliwości wszystkich: i sceptyków, i entuzjastów Medjugoria.

Pielgrzymka czy wycieczka?

O tym zagadkowym miejscu zrobiło się ponownie głośno parę miesięcy temu, gdy papież Franciszek poprosił abp. Henryka Hosera o zbadanie potrzeb duszpasterskich przybywających do Medjugorja pielgrzymów. Sytuacja bowiem od lat jest trochę dziwna: z jednej strony nie można organizować oficjalnych pielgrzymek parafialnych i kościelnych do tego miejsca, z drugiej – rocznie przyjeżdżają tam miliony indywidualnych pielgrzymów i zorganizowanych grup z parafii, oficjalnie jako… wycieczki, aby formalnie nie łamać zakazu pielgrzymowania do tego miejsca. Wspomniana na początku komisja teologiczna (o której więcej za chwilę) miała rekomendować zniesienie tego zakazu, a misja abp. Hosera, którego sugestie duszpasterskie zawarte w przygotowywanym raporcie mają pomóc papieżowi w podjęciu konkretnych kroków, jest też częścią tej próby uregulowania przynajmniej kwestii opieki duchowej dla pielgrzymów, bez przesądzania o charakterze domniemanych objawień.

Arcybiskup Hoser po powrocie z Medjugoria podkreślił, że obserwowany tam kult Matki Bożej jest w jego ocenie zdrowy i nie musi zależeć od objawień. Największym dobrem tego miejsca – jego zdaniem – jest dostępność spowiedzi w ponad 50 konfesjonałach. Każdy, kto był w Medjugoriu, wie, że to robi naprawdę duże wrażenie. A świadectwa wielkich i czasem głośnych nawróceń każą uznać, że dzieją się tam dobre rzeczy.

Arcybiskup przyznał też, że choć oficjalnych pielgrzymek nie może organizować diecezja, to jest „możliwe i wskazane”, by odbywały się spontaniczne pielgrzymki wiernych z towarzyszeniem kapłanów. Byłem w Medjugoriu dwukrotnie i przyznam, że ten głos abp. Hosera, a wcześniej kard. Schönborna, był tym, czego najbardziej brakowało przez wiele lat. Przybywający tam licznie pielgrzymi, poza oczywistą opieką duszpasterską otrzymywaną na miejscu od franciszkanów i przyjeżdżających z całego świata księży, w pewnym sensie byli pozostawieni sami sobie przez Rzym i diecezję Mostar-Duvno, na której terenie leży Medjugorje. Po części był to wynik ciągnącego się napięcia między kolejnymi biskupami a franciszkanami. Ale właśnie z tego powodu bezpośrednie zaangażowanie Watykanu może rozwiązać przynajmniej problem statusu owego nieoficjalnego sanktuarium.

Od objawień do „biura telegraficznego”

Drugim punktem zwrotnym w sprawie okazała się spontaniczna wypowiedź Franciszka w czasie rozmowy z dziennikarzami w drodze powrotnej z Fatimy. Niestety, wiele mediów przekręciło sens słów papieża, umieszczając tytuły w rodzaju: „Franciszek ostro o Medjugorie” czy „Objawienia w Medjugorie? Nie mają większej wartości” oraz „Papież ma wątpliwości w sprawie Medjugorie”.

W swojej wypowiedzi papież przypomniał, że pod przewodnictwem kard. Ruiniego pracowała specjalna komisja, którą powołał Benedykt XVI. Franciszek wypowiedział się bardzo pozytywnie o wyniku jej prac: „Pod koniec 2013 czy na początku 2014 r. kard. Ruini przekazał mi raport z prac komisji. W komisji zasiadali wybitni teologowie, biskupi i kardynałowie. Znakomici. Raport komisji Ruiniego jest bardzo, bardzo dobry” – podkreślił papież. I dodał: „Zasadniczo trzeba odróżnić trzy rzeczy. Upraszczając, raport mówi, że w odniesieniu do pierwszych objawień, kiedy [widzący] byli młodzi, konieczne są dalsze badania. Co do rzekomych obecnych objawień raport ma pewne wątpliwości. Ja osobiście będę bardziej złośliwy: wolę Matkę Bożą jako matkę, naszą matkę, a nie Matkę Bożą jako szefową biura telegraficznego, które codziennie o określonej godzinie wysyła wiadomość… To nie jest matka Jezusa. I te rzekome objawienia nie mają większej wartości. Ale to jest moja osobista opinia (…). Raport Ruiniego rozróżnia te dwa rodzaje objawień.

I trzecia sprawa, prawdziwa istota raportu komisji Ruiniego: fakt duchowy, fakt duszpasterski, ludzie, którzy tam jeżdżą i nawracają się, spotykają Boga, zmieniają życie… To się nie dzieje za sprawą czarodziejskiej różdżki i ten duchowo-duszpasterski fakt jest niezaprzeczalny”. Z tej wypowiedzi wynika, że nie ma żadnych podstaw do twierdzenia, iż papież całkowicie odrzuca wszystkie rzekome objawienia w Medjugorju. Wyraża się krytycznie o ich obecnym etapie, w czym zgadza się z opinią komisji. I mówi ostrożnie o pierwszych objawieniach, które należy nadal badać, a o których chwalona przez niego komisja wyraziła się prawie jednoznacznie pozytywnie. Ostrożność papieża wynika z tego, że raport komisji kard. Ruiniego z wieloma wątpliwościami przyjęła Kongregacja Nauki Wiary. Franciszek, rozumiejąc, że to napięcie jest elementem dochodzenia do prawdy o Medjugorju, nie chce zajmować jednoznacznego stanowiska.

Siedem objawień

Jeśli prawdą jest to, co we włoskiej „La Stampie” napisał zazwyczaj dobrze poinformowany w sprawach watykańskich Andrea Tornielli, wyniki prac komisji teologicznej rzucają rzeczywiście nowe światło na sprawę Medjugoria. Krótko mówiąc, komisja od czterech lat stoi na stanowisku uznania za autentyczne siedmiu pierwszych objawień, jakie miały miejsce między 24 czerwca a 3 lipca 1981 roku. Po przeanalizowaniu dokumentów z parafii w Medjugoriu i archiwów tajnych służb byłej Jugosławii oraz po przesłuchaniu świadków i widzących, a także po wizji lokalnej w Medjugoriu, członkowie uznali, że jest konieczne rozdzielenie tego, co działo się w tym krótkim okresie 36 lat temu, od tego, czym są rzekome objawienia w okresie późniejszym aż do dzisiaj. Tornielli pisze o głosowaniu, w którym 13 członków komisji uznało nadprzyrodzony charakter pierwszych siedmiu objawień (1 członek był przeciw, 1 wstrzymał się od głosu). Komisja uznała również, że wizjonerzy nie wykazywali wówczas żadnych oznak choroby psychicznej. Członkowie komisji uznali też pozytywne owoce tego, co dzieje się w Medjugoriu, i jednocześnie stwierdzili, że widzący nie byli objęci należytą opieką duchową.

Bardzo ważnym punktem było przyjęcie przez komisję postulatu zniesienia zakazu organizowania pielgrzymek do Medjugoria. Co więcej, członkowie proponują, by parafię w Medjugoriu przekształcić w sanktuarium papieskie, podlegające bezpośrednio Rzymowi. Byłoby to przełamaniem pewnego pata w relacjach między diecezją Mostar i franciszkanami z sanktuarium. Niewykluczone, że praca, którą obecnie wykonuje abp Hoser, zakończy się ścisłym powiązaniem duszpasterskim, formalnym i ekonomicznym Medjugoria z Watykanem. To nie są bagatelne sprawy – to posunięcie tematu Medjugorja mocno do przodu.

Ostrożnie – chodzi o prawdę

Historia sporu o Medjugorie jest i długa, i naznaczona kontekstem komunistycznej Jugosławii, w której skład wchodziła dzisiejsza Bośnia i Hercegowina. Autentyczność objawień badała początkowo lokalna komisja diecezjalna, później komisja powołana przez ówczesny episkopat jugosłowiański. Stanowisko tej ostatniej, z 1991 roku, jest do dziś oficjalnym stanowiskiem Kościoła – nie można potwierdzić nadprzyrodzonego charakteru zjawisk, jakie mają miejsce w Medjugoriu. Jednak i kolejni biskupi Mostaru wypowiadali się bardziej zdecydowanie przeciwko Medjugoriu.

Do dziś niewyjaśniona jest do końca wolta, jakiej dokonał w opinii na temat objawień bp Pavao Žanić, który najpierw uznał ich prawdziwość, po czym stał się ich największym przeciwnikiem. Znane są m.in. wystąpienia biskupa, w których broni dzieci przed atakiem ze strony mediów kierowanych przez komunistyczny aparat. Najprawdopodobniej to komuniści zmusili biskupa do radykalnej zmiany stanowiska. O. Jozo Zovko, proboszcz parafii w Medjugoriu, który przeszedł woltę w odwrotnym niż biskup kierunku (z gorącego przeciwnika objawień do ich wielkiego promotora) we wspomnieniach wydanych w formie książki mówił, że biskup przyznał się mu, że władze groziły więzieniem, jeśli dalej będzie wspierał Medjugorie.

Również obecny biskup Ratko Perić, dosłownie tuż przed przyjazdem abp. Hosera, powtórzył arbitralnie, że objawienia w Medjugoriu nie są autentyczne. Prawdę mówiąc, jest to równie, a może nawet bardziej irytująca postawa niż w przypadku całkowicie pewnych wyroków tych, którzy już żadnych wątpliwości nie mają, choć Kościół ciągle sprawę bada. Zastanawiające jest wrzucenie do jednego worka wszystkich rzekomych objawień w sytuacji, gdy komisja watykańska wyraźnie rozróżnia etapy objawień.

Sprawa na pewno jest delikatna i każda strona sporu o Medjugorie powinna uzbroić się w cierpliwość i pokorę wobec tego, co naprawdę działo się i dzieje w tym miejscu i wśród widzących (kłopotem w rozeznaniu jest m.in. to, że Maryja ma objawiać się inaczej niż w innych uznanych objawieniach, niezależnie od miejsca przebywania widzących). Jeśli stanowisko komisji zostanie potwierdzone oficjalnie, oznaczać to będzie, że Medjugorie w 1981 roku rzeczywiście spotkał zaszczyt przekazania światu orędzia z nieba. Będzie też budziło pytanie, kim są dzisiaj wizjonerzy, jeśli trwające rzekomo objawienia nie są już objawieniami Królowej Pokoju.

Wydaje się, że Kościół przechodzi jakąś dużą próbę cierpliwości wobec fenomenu Medjugoria. To próba również dla Medjugoria i wszystkich przekonanych do autentyczności objawień. Umiejętność czekania na wiarygodny osąd będzie sprawdzianem dla obu stron sporu o Kralicę Mira.

Badanie objawień

1982–1984 – komisja w Mostarze. Po zakończeniu jej prac bp Žanić wysyła do Watykanu opinię negatywną.

1984–1986 – druga komisja, poszerzona o kilkanaście osób. Konkluzja: nie stwierdzono, by objawienia miały charakter nadprzyrodzony.

1987–1990 – na wniosek Kongregacji Nauki Wiary biskup Mostaru i arcybiskup Zagrzebia powołują trzecią komisję, która po zakończeniu prac potwierdza wcześniejszą opinię, że w tym momencie nie można mówić o nadprzyrodzonym charakterze wydarzeń w Medjugoriu.

10 kwietnia 1991 – Konferencja Episkopatu Jugosławii potwierdza ustalenia komisji.

1996 – Kongregacja Nauki Wiary wydaje zakaz organizowania oficjalnych pielgrzymek do Medjugoria.

Marzec 2010 – na prośbę Benedykta XVI powstaje Międzynarodowa Komisja Badająca, na czele z kard. Camillo Ruinim. Według nieoficjalnych informacji, komisja opowiedziała się za uznaniem za autentyczne pierwszych objawień, jakie miały miejsce między lipcem a październikiem 1981 roku. Stanowisko to na razie nie zostało przyjęte przez Kongregację Nauki Wiary.

Medjugorie w pigułce

24 czerwca 1981 – pierwsze domniemane objawienie Królowej Pokoju.

Widzący – sześć osób: Vicka Ivanković-Mijatović, Marija Pavlović-­‑Lunetti, Mirjana Dragićević-Soldo, Ivanka Ivanković-Elez, Ivan Dragićević, Jakov Čolo.

Orędzia Królowej Pokoju – wezwanie do nawrócenia, pokoju, modlitwy i korzystania z sakramentów, przekazywanie tajemnic o losach świata.

Kontrowersje. Problemem jest m.in. czas trwania rzekomych objawień i brak spójnej wersji co do liczby ujawnionych widzącym tajemnic (od 9 do 57), a także sama treść niektórych wiadomości od Gospy oraz – według biskupa Mostaru – brak powołania do kapłaństwa lub zakonu u kogokolwiek z widzących.