Święty patrzący dalej

łk

publikacja 17.06.2017 21:34

O tym, w jaki sposób dostrzegać obraz dziecka Bożego w zniekształconym obliczu bliźniego, mówił podczas Mszy św. odpustowej w Sanktuarium "Ecce Homo" kard. Stanisław Dziwisz.

Święty patrzący dalej Łukasz Kaczyński /Foto Gość - Prośmy o hojność naszych serc. Módlmy się w intencji Sióstr Albertynek i Braci Albertynów, o nowe powołania do ich rodzin zakonnych, aby charyzmat św. Brata Alberta nadal płonął w Kościele i rozgrzewał ludzkie serca - zachęcał kard. Dziwisz

W wygłoszonej homilii metropolita senior archidiecezji krakowskiej wskazał, że w liturgiczne wspomnienie św. Brata Alberta trzeba w sposób szczególny dziękować za dar jego życia, służby i świętości.

Zaznaczył, że życie świętego oraz żarliwa wiara i heroiczna miłość bliźniego powinna uczyć wiernych, że słowo Boże potrafi uczynić człowieka skutecznym i dobrym narzędziem w rękach Boga.

- On potrzebuje naszych stóp, rąk i ust, ale przede wszystkim potrzebuje naszego serca, aby Dobra Nowina o Jego miłości była przyjmowana przez kolejne pokolenia ludzi, i by z kolei wyzwalała w nich odruchy dobra i miłości, braterstwa i solidarności - powiedział.

Odnosząc się do Ewangelii, w której Jezus mówi młodzieńcowi o tym, że ma rozdać cały swój majątek, kardynał zaznaczył, że płynąca z niej nauka stale ma formować uczniów Chrystusa.

- Wszyscy jesteśmy wezwani do duchowego ubóstwa, by naszym jedynym prawdziwym skarbem był Jezus Chrystus i Jego królestwo. To On powinien zajmować przysługujące Mu miejsce w naszym sercu, a wraz z nim głodni, spragnieni, wędrowcy, chorzy i pozbawieni wolności, czyli wszyscy potrzebujący pomocy - wyjaśnił.

Jak mówił w dzisiejszym święcie nędza nie dotyczy tylko głodu, a wielu ludzi jest zagubionych i uwikłanych w rzeczy banalne i namiastki szczęścia. - Wystarczy otworzyć oczy, by dostrzec, komu konkretnie możemy pomóc solidarnym gestem, dobrym słowem, czy nawet przyjaznym uśmiechem - tłumaczył.

Mówiąc o Bracie Albercie przypomniał, że jego wielką zasługą jest to, że pomagał dostrzegać obraz dziecka Bożego nawet w najbardziej zniekształconym obliczu drugiego człowieka. - Brat Albert patrzył głębiej, dalej i szerzej. Patrzył sercem przepełnionym miłością do Zbawiciela, za którym poszedł, zostawił wszystko, by oddać się Mu całkowicie do dyspozycji, by posługiwać ubogim, przywracać im nadzieję. By być dobrym jak chleb - podkreślał.

Hierarcha zachęcił przybyłych, by naśladowali testament życia tego wielkiego krakowskiego świętego. - Istota jego charyzmatu pozostaje niezmienna: otwierając się na Boga, który jest miłością, doświadczając Jego miłosiernej miłości, która zbawia świat i nas wszystkich, mamy świadczyć o niej naszą miłością wobec tych, do których jesteśmy posłani - przekonywał.

Uroczystą Mszę św. poprzedziła medytacja zatytułowana "Brat Albert z okruszyn Bożych Błogosławieństw", podczas której odczytywano rozważania do błogosławieństw z Kazania na Górze i wypełniano kolejnymi elementami wizerunek "Ecce Homo", autorstwa Adama Chmielowskiego - Brata Alberta.