Spotkania z Matką. 13 października 1917

publikacja 12.05.2017 06:00

W lipcu Maryja zapowiedziała, że uczyni cud, aby wszyscy uwierzyli. 13 października 1917 r. w Cova da Iria ok. 50 tys. ludzi było świadkami tzw. cudu słońca.

Spotkania z Matką. 13 października 1917 REPROdukccja: JóZEF WOLNY /foto GOść

Wiadomość o zapowiedzianym cudzie lotem błyskawicy rozeszła się po Portugalii. Na miejsce objawień ściągnęły tłumy ludzi. Ilu dokładnie? Od 40 do nawet 80 tysięcy. Łucja relacjonuje:

„Wyszliśmy z domu bardzo wcześnie, bo liczyliśmy się z opóźnieniem w drodze. Ludzie przyszli masami. Deszcz padał ulewny. Moja matka w obawie, że jest to ostatni dzień mojego życia, z sercem rozdartym z powodu niepewności tego, co mogło się stać, chciała mi towarzyszyć. Na drodze sceny jak w poprzednim miesiącu, ale liczniejsze i bardziej wzruszające. Nawet błoto nie przeszkadzało tym ludziom, aby klękać w postawie pokornej i błagalnej. Gdyśmy przybyli do Cova da Iria koło skalnego dębu, pod wpływem wewnętrznego natchnienia prosiłam ludzi o zamknięcie parasoli, aby móc odmówić Różaniec. Niedługo potem zobaczyliśmy odblask światła, a następnie Naszą Panią nad dębem skalnym.

– Czego Pani sobie ode mnie życzy?

»Chcę ci powiedzieć, żeby zbudowano tu na moją cześć kaplicę. Jestem Matką Boską Różańcową. Trzeba w dalszym ciągu codziennie odmawiać Różaniec. Wojna się skończy i żołnierze powrócą wkrótce do domu«.

– Ja miałam Panią prosić o wiele rzeczy: czy zechciałaby Pani uzdrowić kilku chorych i nawrócić kilku grzeszników i wiele więcej.

»Jednych tak, innych nie. Muszą się poprawić i niech proszą o przebaczenie swoich grzechów«.

I ze smutnym wyrazem twarzy dodała:

»Niech ludzie już dłużej nie obrażają Boga grzechami, już i tak został bardzo obrażony«. Znowu rozchyliła szeroko ręce promieniejące w blasku słonecznym. Gdy się unosiła, Jej własny blask odbijał się od słońca”.

W tym momencie Łucja krzyknęła do zebranych, aby spojrzeli na słońce. Jak podkreśla w swoim zeznaniu, jej „zamiarem nie było zwrócenie uwagi ludzi w tym kierunku, gdyż nie zdawałam sobie sprawy z ich obecności. Zrobiłam to jedynie pod wpływem impulsu wewnętrznego, który mnie do tego zmusił”.

Wtedy właśnie miał miejsce cud słońca, którego nie widziała trójka wizjonerów. Dzieci wpatrywały się w Maryję i obserwowały trzy kolejne wizje, które tak opisuje Łucja: „Kiedy Nasza Pani znikła w nieskończonej odległości firmamentu, zobaczyliśmy po stronie słońca św. Józefa z Dzieciątkiem Jezus i Naszą Dobrą Panią ubraną w bieli, w płaszczu niebieskim. Zdawało się, że św. Józef z Dzieciątkiem błogosławi świat ruchami ręki na kształt krzyża. Krótko potem ta wizja znikła i zobaczyliśmy Pana Jezusa z Matką Najświętszą. Miałam wrażenie, że jest to Matka Boska Bolesna. Pan Jezus wydawał się błogosławić świat w ten sposób jak św. Józef. Znikło i to widzenie i zdaje się, że jeszcze widziałam Matkę Boską Karmelitańską”.

Komentatorzy dopatrują się w tych trzech wizjach odniesienia do trzech części Różańca. Józef z Dzieciątkiem i Maryją symbolizuje tajemnice radosne, Jezus i Matka Boża Bolesna symbolizują tajemnice bolesne, a Matka Boża z Góry Karmel – tajemnice chwalebne. W Portugalii bardzo popularny jest kult Matki Bożej Karmelitańskiej, która niesie pomoc duszom czyśćcowym.

Na czym polegał cud słońca? Naoczni świadkowie, w tym także sceptycy, którzy wybrali się do Fatimy, żeby rzecz całą wyśmiać, mówią, że słońce zaczęło wyglądać jak księżyc, świecący żywym, ale nie oślepiającym światłem. Tak zmienione słońce wykonywało na niebie ruch wirowy, po czym przybierało różne odcienie, zabarwiając nimi ziemię. Zjawisko to miało miejsce w południe, kiedy słońce było w zenicie, i jest mało prawdopodobne, by jakieś zjawisko meteorologiczne wywierało wpływ na światło słoneczne. Zebrani na miejscu ludzie odczytali cud jako potwierdzenie autentyczności objawień.

opracował ks. Tomasz Jaklewicz