Gorące serce Panamy

Karina Grytz-Jurkowska

Gość Opolski 15/2017 |

publikacja 25.04.2017 06:00

– Teraz mam tam drugą rodzinę – mówi Karol Kaczmarczyk po powrocie z Ameryki.

Od zawsze chciałem odwiedzić Nowy Świat, pojechać do Ameryki. To było moje marzenie. I dzięki temu, że poznałem wspaniałych ludzi podczas Światowych Dni Młodzieży, udało mi się je zrealizować – zaczyna opowieść Karol Kaczmarczyk z Karchowa.

Jeszcze w trakcie ŚDM, kiedy do jego parafii, do Gościęcina, przybyli Panamczycy, postanowił pojechać do tego kraju, bo choć nie gościł nikogo w swoim domu, bardzo się z nimi zżył. Od razu zaczął się uczyć hiszpańskiego i odkładać pieniądze, mimo obaw rodziny, i w lutym odwiedził poznanych na ŚDM przyjaciół. Spędził tam ok. 5 tygodni, goszcząc u kilku osób w trzech miastach: w stolicy – Panamie, Aquadulce i Penonomé.

Jeszcze w trakcie pobytu dzielił się przez komunikator internetowy wrażeniami z mieszkańcami Gościęcina i okolic. Zafascynowała go tamtejsza przyroda, góry i wulkany, ale też historia i ludzie, ich otwartość. – Od razu pytali, kim jestem, co tam robię, znajdowali chwilę, by zamienić ze sobą parę zdań na ulicy. Wiele osób żyje w wielopokoleniowych rodzinach, także ich krewni mieszkają blisko. Często mieszkają skromnie, ale więzy rodzinne są u nich silniejsze – mówi Karol. I wspomina: – Samo powitanie było bardzo serdeczne, przy lotnisku czekali na mnie nie tylko ci, których znałem z Polski, ale i ich znajomi. Nim przyjechałem, znali mnie z opowiadań. Uściskali, wręczyli sandały, które noszą miejscowi, i kapelusz. Poczułem się jak u siebie. Dziś mogę powiedzieć, że mam tam drugą rodzinę, a Julio, u którego m.in. mieszkałem, jest dla mnie jak brat.

Zaskoczył go klimat, początkowo męczący, bo przeskok z polskiej zimy do słońca, wilgoci i 35 st. Celsjusza był duży. Chwali panamską kuchnię – pełną owoców, warzyw, owoców morza, ale też znanych nam potraw: są sałatki ziemniaczane, frytki i tortille. Znajdują się tam też znane sieci fast foodów. Koniecznie poleca zobaczyć Kanał Panamski, z kolejką statków czekających na wpłynięcie, most łączący obie Ameryki i starówkę w stylu kolonialnym. A także poznać potomków Indian trudniących się rękodziełem i zwiedzić rezerwat przyrody.

– Co szczególnie zapamiętałem? Udział w ogólnokrajowym spotkaniu dla młodzieży w miejscowości Chitré – modlitwę, śpiewy, adorację, ludzi. I to, jak wywołano mnie na scenę, żebym opowiedział coś o sobie i Polsce. – Nie było łatwo się dogadać, bo ich hiszpański ma lokalne naleciałości, mówią szybko i niewyraźnie. Było sporo śmiechu, coś razem zaśpiewaliśmy... Byłem zaskoczony brakiem stresu u siebie. Przed ŚDM nigdy bym się nie odważył wystąpić przed takim audytorium. Podobnie opowiadałem przy okazji Mszy św. tam, gdzie gościłem. Utkwiła mi w pamięci np. figurka Maryi stojąca w ośrodku zdrowia i sporo zbrojnej policji na ulicach – mówi.

Gdy wyjeżdżał, jego bagaż stanowiły głównie wiadomości i upominki od rodzin, które gościły Panamczyków podczas Dni w Diecezji, baner i flagi podpisane przez uczestników ŚDM jeszcze w Gościęcinie oraz słowniki obrazkowe, które przydadzą im się w 2019 r. Bo w Panamie przygotowania do ŚDM ruszają – rozstrzyga się konkurs na logo i hymn, rodziny zachęcane są do ugoszczenia pielgrzymów.

– Jadąc, najlepiej nie nastawiajcie się na szczególne warunki – są zamożne domy, ale i skromne, gdzie jest bieżąca woda, murowana toaleta i prysznic, jednak mieszkanie robi wrażenie prowizorki, bo nie ma potrzeby zabezpieczania go na przykład przed mrozem, a życie toczy się głównie w plenerze. Za to ludzie są niezwykle serdeczni i mają na wszystko czas – przyznaje. Nieco inaczej wygląda też aktywność religijna. W miastach są kościoły czy katedry, ale w skupiskach wiejskich (tzw. comunidad) wokół nich są większe kaplice, gdzie Msze św. są odprawiane raz na parę tygodni, bo ksiądz posługuje w kilkunastu miejscowościach.

Sam zachęca do wyjazdu na ŚDM w 2019 r. – Będę chciał pojechać tam wcześniej, jako wolontariusz. W Polsce pomagałem tylko w parafii podczas Dni w Diecezji, ale udział w nich bardzo mnie zmienił. Odnalazłem sens i nabrałem odwagi. Już wiem, że warto zejść z kanapy i angażować się w coś, pomimo obaw. I zawalczyć o swoje marzenia!

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.