Wyjść z Egiptu

Justyna Jarosińska

publikacja 04.04.2017 05:00

Cztery dni, cztery dogmaty. Stały program rekolekcji ewangelizacyjnych „Źródło”, który trwa w naszej archidiecezji już trzy lata, dotarł do kolejnej parafii.

Ks. Andrzej Oleszko (z lewej) wraz z ks. proboszczem Krzysztofem Marszałkiem Justyna Jarosińska /Foto Gość Ks. Andrzej Oleszko (z lewej) wraz z ks. proboszczem Krzysztofem Marszałkiem

W parafii św. Mikołaja w Brzeźnicy Książęcej, jak mówi ks. Andrzej Oleszko, prowadzący wraz z ekipą ewangelizatorów rekolekcje, czuć już Podlasie.

– Tu jest zupełnie inny klimat. Ludzie chcą słuchać – podkreśla kapłan. Dla ewangelizatorów to już kolejne z rzędu rekolekcje. – Doświadczyliśmy Bożej miłości i pragniemy się dzielić tym doświadczeniem z innymi – mówią zgodnie. – Chcemy żyć w zaufaniu do Boga i o tym opowiadać: „Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii” – dodają.

– Projekt rekolekcji ewangelizacyjnych „Źródło” charakteryzuje się tym, że wszyscy chcemy powracać do podstawowych prawd naszej wiary, czyli do kerygmatu – źródła – podkreśla ks. Andrzej. Na porannym nauczaniu drugiego dnia rekolekcji obecni są w większości starsi ludzie.

Ks. Andrzej opowiada o istocie grzechu. – Grzech jest zawsze nieposłuszeństwem wobec Pana Boga – zaznacza. – Gdy kupujemy pralkę lub lodówkę, to jest z nią instrukcja obsługi. I my też od Boga dostaliśmy instrukcję – dziesięć przykazań. Problem polega na tym, że nie zawsze dobrze je pojmujemy – mówi. Kaznodzieja porównuje grzech do niewoli egipskiej. – Każdego z nas diabeł chce wciągnąć w jakiś Egipt. Trwanie w takim Egipcie, w niewoli, jest rozbijające dla wszystkich. Niszczy się nasza relacja z Bogiem.

Wierni z zainteresowaniem patrzą, gdy ewangelizatorzy Magdalena i Grzegorz wychodzą na środek kościoła. Magda siada na krześle, natomiast Grzegorz najpierw obwiązuje ją grubym sznurem, a później zakłada na głowę worek. Podaje jej mikrofon i kobieta zaczyna nieco drżącym głosem opowiadać o swoim pokręconym życiu. – Moja mama była chora, nie mogła się mną zajmować, więc zajmowałam się sobą sama – relacjonuje. – Był alkohol, dziwne towarzystwo i narkotyki.

Po skończonym nauczaniu ekipa ewangelizatorów prosi, by każdy napisał na kartce tylko dla siebie to, co jego zdaniem najbardziej mu ciąży, co jest największym grzechem. Potem ludzie podchodzą i całują krzyż, który znajduje się na środku kościoła. Nikt nie spieszy się z opuszczeniem świątyni.

– Niedawno się tu przeprowadziłam – mówi Patrycja. – To naprawdę wyjątkowe rekolekcje – podkreśla. Tego samego zdania są także inni starsi parafianie. – Nigdy nie doświadczyliśmy nauczania ludzi świeckich. To dla nas naprawdę wielkie przeżycie – podkreślają.

Rekolekcje były dla wiernych z Brzeźnicy Książęcej bez wątpienia wyjątkowym spotkaniem z Panem Bogiem. – Oni naprawdę czują potrzebę bliższego poznania Boga i mówią o pragnieniu głębszego poznawania prawd wiary – zauważa ks. Andrzej. – Dzielą się chętnie swoimi wewnętrznymi doświadczeniami i odczuwają z nami duchową jedność. Zaciera się linia demarkacyjna pomiędzy głoszącymi i słuchającymi, ponieważ to osoby świeckie dzielą się swoim doświadczeniem Boga w życiu codziennym i ich spojrzenie jest bliskie słuchaczom.

Ekipa ks. Andrzeja głosiła rekolekcje zarówno dla starszych, jak i młodszych parafian. – Najbardziej poruszył nas moment, gdy po skończonej nauce dwaj chłopcy prowadzili żywą dyskusję: czy Bóg się urodził, czy też był od zawsze? Cały czas czekał na nich gimbus. Zanim odjechał samochód, przybiegli do księdza proboszcza, żeby rozwiązał im ten teologiczny spór. Po usłyszeniu odpowiedzi jeden z nich powiedział: „A nie mówiłem?” – opowiada ks. Andrzej. – Te dzieci są odzwierciedleniem całego klimatu, jaki panuje w ich domach, w kościele, w szkole na katechezie. Otwartość proboszcza sprawia, że najmłodsi lgną do zgłębiania prawd wiary. Dzieci, pytane o to, w jaki sposób doświadczają miłości Boga, streściły cały kerygmat – stwierdza kapłan.

Podczas rekolekcji „Źródło” nawracają się nie tylko słuchacze. Także i prowadzącym, jak mówią potrzebne są te nauczania. – Zarówno głoszący, jak i słuchający czerpią obficie ze źródła wiary, ponieważ słucha Boga także ten, kto ma mówić. Wszyscy chcemy słuchać Boga i modlić się, żebyśmy Go nie zakryli swoim nieudolnym słowem – zaznacza szef ekipy.

– Za każdym razem dotyka mnie łaska nawrócenia, żebym nie liczyła na siebie, żebym była świadoma, że bez Niego nic nie możemy uczynić. Przychodzi radość, umacnia się wiara – mówi Teresa Fac.