Byłem nikim. Doświadczyłem Jego mocy. Jezu, ufam Tobie!

Alina Świeży-Sobel

publikacja 19.03.2017 13:35

Takie wyznania zabrzmiały podczas odprawionej na terenie byłego niemieckiego obozu zagłady Auschwitz-Birkenau Drogi Krzyżowej w intencji trzeźwości narodu. Nieraz towarzyszyły im łzy.

W drodze modlili się za ginących tu kiedyś więźniów i za tych, którzy dziś giną przez alkohol... Alina Świeży-Sobel /Foto Gość W drodze modlili się za ginących tu kiedyś więźniów i za tych, którzy dziś giną przez alkohol...

Za krzyżem wśród ruin krematoriów, baraków i pozostałości obozowych dołów do palenia zwłok przeszło kilka tysięcy ludzi. Modlili się za cierpiących tu i ginących przed laty więźniów, a także cierpiących dziś z powodu uzależnienia od alkoholu - własnego i bliskich. Wśród składających nieraz wstrząsające świadectwa byli uczestnicy modlitwy z różnych stron Polski: członkowie ruchów abstynenckich i trzeźwościowych, a także ruchu AA - anonimowi alkoholicy, dorosłe dzieci alkoholików (DDA) oraz ich bliscy.

Tę odbywającą się już po raz 32. Drogę Krzyżową w intencji trzeźwości zapoczątkowali działacze oświęcimskiego Bractwa Trzeźwości z parafii św. Maksymiliana, wspierani coraz szerzej przez przedstawicieli ruchów abstynenckich. Przyjeżdżają na nią co roku ;udzie z różnych stron Polski. Tym razem całe grupy dotarły z Podkarpacia i Podhala, Górnego Śląska i Mazowsza. Modlitwę poprowadzili kapłani diecezji bielsko-żywieckiej. Wśród prowadzących modlitewne rozważania był też m.in. ks. prał. Stanisław Wawrzyńczyk, proboszcz bielskiej parafii św. Maksymiliana   Alina Świeży-Sobel /Foto Gość Wśród prowadzących modlitewne rozważania był też m.in. ks. prał. Stanisław Wawrzyńczyk, proboszcz bielskiej parafii św. Maksymiliana

Od lat na czele modlitewnej procesji idzie zaangażowany w wiele inicjatyw propagujących abstynencję ks. prał. Władysław Zązel, proboszcz z Kamesznicy i duszpasterz trzeźwości w diecezji bielsko-żywieckiej. Zapoczątkował m.in. ruch wesel bezalkoholowych. Jak zapowiadał ks. prał. Zązel, ta modlitwa jest prośbą za tych, którzy cierpią z powodu nałogu, ale też podziękowaniem za wszystkich, którzy idą drogą trzeźwości. Podkreślał, że w przededniu jubileuszu 25-lecia diecezji bielsko-żywieckiej to także podziękowanie za diecezję, a dla niego samego, powoli kończącego posługę diecezjalnego kapelana trzeźwości, jest też jego formą wdzięczności za łaski udzielone na tej drodze. Należą do nich wszystkie dobre postanowienia, które podjęli trzeźwiejący alkoholicy. Niektóre z nich prezentowali w swoich świadectwach uczestnicy Drogi Krzyżowej.

- Jestem tu z grupą moich przyjaciół i wiem, że mieć takich przyjaciół to wielka rzecz. Wiem też, że bez Ciebie, Panie, nie potrafię nawet kroku zrobić na drodze mojej trzeźwości. Doświadczyłem tego na własnej skórze - miałem za sobą 10 lat trzeźwości, chodziłem na mityngi, ale Bóg był daleko ode mnie. I przyszła katastrofa. Znów piłem. Wstydziłem się prosić kogokolwiek o pomoc. Wiedziałem, że sam nie daję rady. Przekreślili mnie ludzie, ale i ja sam siebie przekreśliłem. Na detoksie przypomniałem sobie słowa z lekcji religii sprzed lat: że Bóg jest dobry, że jest miłosierny. Wtedy poprosiłem: "Panie Jezu, daj mi jeszcze szansę bycia trzeźwym człowiekiem, bo nie jestem w stanie sam się wydźwignąć!" - mówił Michał, AA. - Byłem nikim. I doświadczyłem mocy Chrystusa. Dzisiaj mogę tu stać, mówić. Mam rodzinę i wspaniałych przyjaciół, ale to tylko dzięki Bogu. Jezu, ufam Tobie! Ruszyli drogą wzdłuż obozowej rampy, potem wśród barakówi ruin krematoriów...   Alina Świeży-Sobel /Foto Gość Ruszyli drogą wzdłuż obozowej rampy, potem wśród barakówi ruin krematoriów...

- Bogu dziękuję, że mogę tu być już po raz 6. i dziękować za trwanie w trzeźwości. Z wiarą mogę kroczyć tą trudną drogą i zmieniać się ciągle - mówił  Marek, AA, dziękując za szczególną opiekę Matce Bożej i za wszystkich ludzi, których spotkał na drodze trzeźwości, a zwłaszcza za modlitwę i miłość żony. - Dzisiaj cieszę się, że mam szczęśliwą rodzinę. Wróciłem do Kościoła. Mam przyjaciół wokół siebie. Wielkim szczęściem były dla mnie słowa: "Kocham cię, dziadku!". Siła modlitwy jest wielka...

Barbara z trudem opanowywała płacz, kiedy opowiadała o tym, jak długo dochodziła do odkrycia, że jest uzależniona. - Myślałam, że muszę się nauczyć dobrze pić, bo piję źle, skoro nie umiem przestać. Dopiero w czasie terapii zrozumiałam, co to znaczy, że jestem dorosłym dzieckiem alkoholika. Dzieciństwa praktycznie nie miałam. Wciąż słyszałam tylko wyzwiska i przekleństwa. Po raz pierwszy w życiu pobłogosławił mnie ks. Zązel. Wtedy zaczęła się moja droga do trzeźwości. Zaczęłam chodzić na mityngi, jeździć na warsztaty i żyć z chorobą alkoholową. Najtrudniej było powiedzieć: "Do końca życia się nie napiję". Ktoś powiedział na pocieszenie: "A cóż się tak dołujesz? Przecież nie wiesz, ile lat ci jeszcze zostało...". I tak nauczyłam się żyć, patrząc na te najbliższe 24 godziny.  I uczepiłam się Boga, modlitwy, tych Dróg Krzyżowych, które pokazywały, że jest inne życie. Jestem owocem tych Dróg Krzyżowych i modlitwy za ludzi, którzy błądzą. Jestem owocem Krucjaty Wyzwolenia Człowieka - mówiła już silniejszym głosem, tłumacząc, jak sama w modlitwie szuka ratunku dla swoich dzieci, które błądzą, jak kiedyś ona błądziła... Na czele kilkutysięcznej procesji wiernych z krzyżem szedł ks. prał. Władysław Zązel   Alina Świeży-Sobel /Foto Gość Na czele kilkutysięcznej procesji wiernych z krzyżem szedł ks. prał. Władysław Zązel

Andrzej przyjechał na Drogę Krzyżową w intencji trzeźwości po raz pierwszy 3 lata temu. - Też jestem DDA, robiłem złe rzeczy, piłem za dużo. Pierwszy raz, kiedy pojechałem na Spotkania Małżeńskie, coś we mnie pękło - postanowiłem się zmienić. Od tamtej pory minęło 18 lat. Nie piję. Dzisiaj dziękuję Panu Bogu, że mogę być na tej Drodze Krzyżowej. Jest ze mną mój trzeźwiejący 19 lat ojciec. Żona mnie zostawiła, ale mam wspaniałe dwie córki, które mnie wspierają i są przy mnie. Za to jestem Bogu wdzięczny i za tych wszystkich ludzi, którzy dziś tutaj wspierają innych modlitwą. Ja też proszę za tych, którzy jeszcze nie weszli na drogę trzeźwości.

Z różańcami w rękach, z żarliwą modlitwą szli kilka kilometrów, nie zważając na deszcz i lodowaty wiatr. - To też ofiara za tych, którzy wciąż cierpią z powodu pijaństwa - tłumaczyli uczestnicy nabożeństwa.

Na zakończenie sprawowana była Msza św. w kościele św. Maksymiliana Kolbego w Oświęcimiu. Podczas tej Eucharystii o. Oskar Puszkiewicz OFM odczytał list bp. Tadeusz Bronakowskiego, przewodniczącego Zespołu Apostolstwa Trzeźwości KEP.