Święte ślady

ks. Zbigniew Wielgosz

publikacja 06.02.2017 06:00

Brat Albert był w Tarnowie – mówi s. Rozalia Piszczek, albertynka od ponad 50 lat. Z jego inicjatywy powstało w mieście „centrum pomocy” ubogim i chorym.

Pomnik św. Brata Alberta poświęca w Librantowej ks. prał. Jerzy Jurkiewicz. ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość Pomnik św. Brata Alberta poświęca w Librantowej ks. prał. Jerzy Jurkiewicz.

Było to w 1915 roku. Placówka powstała przy ul. Szpitalnej i siostry zajmowały się opieką nad cholerycznym barakiem dla żołnierzy, przytuliskiem dla bezdomnych kobiet i domem dziecka. W 1921 r. objęły także przytulisko dla bezdomnych mężczyzn, które opuścili bracia albertyni. – Placówka przy Szpitalnej była później przekształcana na dom opieki dla osób starszych, przewlekle chorych. Siostry pracowały tam do 2010 r. – opowiada siostra. Stało się tak, bo zgromadzenie zaczęło powracać do tych dzieł, które tak bardzo cenił św. Brat Albert. – W domu przy ul. Szpitalnej opieką nad chorymi i starszymi zajęli się świeccy. Był dylemat, czy opuszczać miejsce, które stworzył św. Brat Albert, ale wolałyśmy zająć się tymi, którzy byli najbliżsi naszemu ojcu – wyjaśnia s. Rozalia.

Żłobek dla podrzutków

Następna placówka w Tarnowie mieściła się przy ul. Nowodąbrowskiej. Siostry prowadziły tam lecznicę dla dzieci, żłobek dla podrzutków, a później państwowy dom dziecka. Odeszły stamtąd w 1953 roku. Kolejny dom powstał w Stróżach, gdzie zajmowały się zakładem specjalnym dla upośledzonych umysłowo, lecz zdolnych do pracy kobiet. W sumie w diecezji powstało 12 placówek sióstr albertynek. W Nowym Sączu siostry pracowały w domu opieki dla starszych osób. W Borzęcinie Dolnym pomagały w pracy parafialnej. Podobnie w Łysej Górze, Sękowej, Ochotnicy Górnej. Zajmowały się m.in. opieką nad chorymi w parafii, prowadziły zakrystię, pomagały w pracy duszpasterskiej, uczyły też w szkole, kiedy wróciła tam religia. – Po reorganizacji naszej pracy w diecezji ostały się 4 domy. W Tarnowie przy ul. Pszennej siostry pracują w Domu Księży Emerytów. W Grywałdzie mamy przytulisko św. Brata Alberta, gdzie opiekujemy się osobami starszymi i kilkoma księżmi. Kolejny dom jest w Tylmanowej i tu, w Jadownikach Mokrych, gdzie jesteśmy od 2001 r. – mówi s. Rozalia.

Najstarsza parafia

Jan Paweł II kanonizował bł. Brata Alberta 12 listopada 1989 roku w Rzymie. Miesiąc później nowy święty staje się patronem tworzącej się parafii w Zgłobicach pod Tarnowem. – Jesteśmy najstarszą w diecezji parafią, która ma go za patrona – mówi ks. proboszcz Andrzej Mikulski. Kiedy zaczęto budowę kościoła, chciano, by w jego wystroju pojawiły się elementy albertyńskie, związane z osobą patrona, jego duchowością. I tak w ołtarzu głównym widzimy kopię obrazu „Ecce Homo”, który namalował Brat Albert, zaś w ołtarzu bocznym po prawej stronie znajduje się obraz z jego podobizną. – Kiedy przyszedł czas na wykonanie tabernakulum, chciano, by na drzwiczkach umieścić przekrojony bochenek chleba, a obok na ścianie – kłosy. Oczywiście te plastyczne symbole mają najpierw znaczenie eucharystyczne, ale przypominają również to, czego uczył Brat Albert – mamy być dobrzy jak chleb – opowiada ks. proboszcz.

Mamy relikwie

W kościele przechowywany jest relikwiarz św. Brata Alberta. Został odlany z mosiądzu i przedstawia kłos zboża. W centrum kłosa umieszczono relikwie patrona. Ludzie mogą oddawać im cześć przez ucałowanie, m.in. podczas odpustu parafialnego, który obchodzony jest w niedzielę przed lub po 17 czerwca. Wtedy bowiem w kalendarzu liturgicznym jest wspomnienie polskiego biedaczyny. – W Roku św. Brata Alberta w 4. piątek miesiąca o godz. 20 młodzież będzie przygotowywała nabożeństwo ku czci patrona. Będzie wystawienie Najświętszego Sakramentu, a do medytacji mają służyć fragmenty listów świętego. Nabożeństwo zakończy się Apelem Jasnogórskim. Dziełem charytatywnym, które z pewnością bliskie byłoby patronowi parafii, jest świetlica parafialna, do której uczęszcza kilkadziesięcioro dzieci – dodaje duszpasterz.

Pomnik roku

Najstarszym kościołem, który był budowany z myślą o Bracie Albercie jako patronie, jest świątynia w Librantowej. Oficjalnie stał się jej opiekunem po beatyfikacji w 1983 roku. Początkowo kościół pełnił rolę kaplicy dojazdowej parafii w Siennej, a później kościoła rektoralnego. Świątynią parafialną został 3 listopada 2002 roku. – Wspólnota parafialna w Librantowej, ze swoim duszpasterzem ks. Henrykiem Osorą na czele, już dwa lata temu postanowiła uczcić swojego patrona pomnikiem w 100. rocznicę jego narodzin dla nieba. Tak też się stało. Uroczystego odsłonięcia i poświęcenia figury dokonał ks. dr Jerzy Jurkiewicz, dziekan dekanatu Nowy Sącz-Centrum i prepozyt Kapituły Kolegiackiej w Nowym Sączu. W uroczystości wzięły udział siostry albertynki. Parafianie z Librantowej czczą swojego patrona w comiesięcznej nowennie – mówi ks. Krzysztof Kamieński, dyrektor Archiwum Diecezjalnego im. abp. Jerzego Ablewicza w Tarnowie.

Piękni na zawsze

To niejedyne miejsca, gdzie czczony jest św. Brat Albert. W Brniu, w dekanacie Tarnów-Północ, istnieje od 17 czerwca 2011 r. rektorat św. Brata Alberta, powołany do istnienia w dniu liturgicznego wspomnienia świętego. W parafii Nowy Wiśnicz zaś została w ubiegłym roku poświęcona rozbudowana kaplica pw. św. Brata Alberta w Połomiu Dużym. Poświęcenia rozbudowanej kaplicy, a także ołtarza, ambony, wystroju prezbiterium i całego wnętrza budynku dokonał bp Andrzej Jeż. – Święci to ludzie piękni na zawsze. Należy do nich patron waszej kaplicy – św. Brat Albert. Jego piękno wypływało z miłości do Chrystusa umęczonego i do najbardziej wykluczonych, którym pomagał, dla których był dobry jak chleb. Pragnijcie naśladować waszego patrona, abyście i wy byli piękni na zawsze – mówił w homilii bp Jeż.

Przypominamy o Bogu

Znakiem duchowej obecności św. Brata Alberta są instytucje, które pomagają najuboższym i najbardziej cierpiącym. Należą do nich Hospicjum i Dom Pomocy Społecznej im. św. Brata Alberta w Dąbrowie Tarnowskiej, prowadzone przez Caritas Diecezji Tarnowskiej, a także dom dla bezdomnych mężczyzn i kobiet oraz zespół mieszkań chronionych prowadzony przez dębickie Koło Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta. – Z 67 kół, które istnieją w Polsce, tylko dwa działają na terenie diecezji tarnowskiej, w Mielcu i Dębicy – mówi Anna Wójcik, prezes koła dębickiego. Najstarsze, bo z 25-letnią już tradycją, jest koło w Mielcu, młodsze zaś działa w Dębicy, gdzie w ubiegłym roku otwarto i poświęcono nową placówkę przy ul. św. Brata Alberta 2. – Pomagamy materialnie najuboższym. W 2004 r. przy ul. Słonecznej 1 stworzyliśmy schronisko dla 40 bezdomnych mężczyzn. W 2014 r. otwarliśmy nową potężną placówkę, gdzie oprócz schroniska dla bezdomnych kobiet i mężczyzn są mieszkania chronione dla osób starszych, zarówno samotnych, jak i małżeństw. Bezdomnym pokazujemy, że można inaczej żyć, godniej. Pomagamy wyjść z uzależnień, kierujemy na leczenie, do grup terapeutycznych, współpracujemy z Krucjatą Wyzwolenia Człowieka. Troszczymy się o ich zdrowie fizyczne, bo bezdomni często cierpią na różne choroby. Tym, którzy mogą pracować, pomagamy w znalezieniu zajęcia, w powrocie do normalnego życia. Staramy się też przypominać bezdomnym, jak ważny w życiu człowieka jest Bóg. Do naszych placówek przychodził kapłan z parafii Świętego Krzyża, a od 2016 r. mamy księdza na stałe. Codziennie się modlimy – jest pacierz, modlitwy przed i po posiłku. Brat Albert zachęcał przecież, by modlić się nad każdą kromką chleba – przypomina pani Anna.

Jesteśmy ręką Chrystusa

Siostra Rozalia pochodzi z parafii Tylmanowa, gdzie pracowały siostry albertynki. Nawet nie wiedziała, że są jeszcze inne zgromadzenia. Poszła z domu do albertynek, kiedy miała 14 lat. – Coraz lepiej poznawałam Brata Alberta, zachwyciło mnie to, że postanowił zostawić wszystko, żeby służyć najuboższym. Stał się jednym z nich, zamieszkał z nimi w ogrzewalni. Został do końca artystą, ponieważ nie przestał widzieć w ubogich piękna oblicza Pana Jezusa ukrytego pod bagażem chorób, nędzy, nałogów. To z tego doświadczenia powstał niedokończony zresztą obraz „Ecce Homo”. Jedna ręka Pana Jezusa nie została ukończona przez Brata Alberta. Tłumaczymy sobie, że to my mamy być brakującą ręką Jezusa i wypełnić to, co Brat Albert zaczął – mówi siostra.

Stawiać nowe ślady

Promocją życia, duchowości św. Brata Alberta zajmują się nie tylko siostry albertynki, ale i świeccy działający w Towarzystwie Pomocy im. św. Brata Alberta. – Współpracujemy z siostrami, rozpowszechniamy książki, broszury, wszelkie materiały o św. Bracie Albercie. Staraliśmy się, żeby ten rok był poświęcony naszemu patronowi, co też się stało. Szkoda tylko, że bardziej zachwycamy się świętymi, którzy pomagali ubogim, ale pochodzącymi z zagranicy, a nie dostrzegamy własnych. Czy obok grup modlitewnych św. o. Pio nie mogłyby powstać grupy modlitewne św. Brata Alberta? Zastanawiające jest też to, że w Małopolsce, gdzie przecież Brat Albert działał najwięcej, są tylko dwa koła naszego stowarzyszenia, w Krakowie i Miechowie. Brakuje też domów dla bezdomnych. Mamy więc co robić, by idee, którymi żył nasz patron, były promowane i realizowane – podkreśla pani Anna.