Dziękczynienie za św. Brata Alberta

Bogdan Gancarz, Monika Łącka

publikacja 28.12.2016 22:00

Mszą św. w bazylice Bożego Ciała oraz spektaklem "Artysta Miłosierdzia", wystawionym w krużgankach klasztoru oo. kanoników regularnych, 28 grudnia Kraków uczcił 100. rocznicę śmierci św. Brata Alberta.

Dziękczynienie za św. Brata Alberta Bogdan Gancarz /Foto Gość Przy obrazie Brata Alberta zostały umieszczone relikwie świętego

Wybór miejsca tej uroczystej Eucharystii nie był przypadkowy. - Tutaj bowiem, na Kazimierzu, powstawały pierwsze dzieła dobroczynne inicjowane przez św. Brata Alberta (1845-1916). Był on również członkiem naszej wspólnoty parafialnej - powiedział o. Piotr Walczak, kanonik regularny laterański, proboszcz parafii Bożego Ciała.

Przed Mszą przełożeni generalni albertynów - br. Paweł Flis i albertynek - s. Teresa Maciuszek przekazali parafii relikwie świętego.

- Twoje dzieło kontynuują twoi duchowi bracia i siostry. Ubogich nam wciąż nie brakuje, dlatego potrzebujemy twojej pomocy, byś nas wspierał w tym drugim po kulcie, najważniejszym dziele Kościoła - dodał, zwracając się do świętego, o. Walczak.

Mszy św. przewodniczył bp Edward Janiak z Kalisza, asystent kościelny Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta, który zauważył, że duch poświęcenia i ofiarności świętego nie starzeje się.

Kazanie wygłosił zaś bp Grzegorz Ryś, znawca duchowości Adama Chmielowskiego. - W jaki sposób Brat Albert zaczął pomagać krakowskiej, a potem małopolskiej biedzie? W taki, że stał się jednym z tych, którym chciał pomóc - powiedział bp Ryś.

- Pamiętacie z "Brata naszego Boga" Karola Wojtyły, że komunista chce wmówić Adamowi, wzorowanemu na postaci Brata Alberta, iż to, co robi, to, o czym myśli, jest tak naprawdę nieszczęściem dla ludzi biednych, bo szczęściem byłoby wyzwolić ich gniew? Adam zaprasza go wówczas do ogrzewalni dla biednych. Komunista próbuje bez skutku wzniecić gniew ubogich. I potem jest taki niesamowity dialog. "Nie poszli za tobą" - mówi Adam. "A za tobą pójdą?" - pyta komunista. "Nie. Ja pójdę za nimi. Nawet już uważają mnie trochę za swojego" - odpowiada Adam. I to jest wybór Jezusowy. To nie jest stawianie ludzi w bezpiecznej odległości, z wysokości swojego bogactwa. Ten wybór Jezusowy ma jeszcze drugą twarz - albertyńskie ubóstwo. Miłość jest doświadczeniem zbawienia. To jest cały Brat Albert - dodał bp Ryś.

Wspomniał też, że wpływ na duchowość Brata Alberta mieli św. Franciszek i św. Jana od Krzyża. - Stąd m.in. wielokrotnie powtarzane słowo: "miłość, miłość, miłość". Piękne jest słowo Boże, kiedy nam objaśnia sytuacje - zdawałoby się - nie do objaśnienia, a najpiękniejsze jest wtedy, gdy się staje człowiekiem. To słowo dzisiejszej Ewangelii stało się człowiekiem - Adamem Chmielowskim - Bratem Albertem. Pan Bóg niech będzie błogosławiony za tego świętego! - zakończył bp Ryś.

Wczesnym popołudniem, już o godz. 15, czyli w Godzinie Miłosierdzia, Izabela Drobotowicz-Orkisz, kierownik artystyczny Teatru Hagiograf im. św. Teresy z Lisieux (kontynuującego ideę Teatru Rapsodycznego), zaprosiła natomiast wszystkich do krużganków kanoników regularnych laterańskich na spektakl "Artysta Miłosierdzia". Jest on adaptacją dramatu "Brat naszego Boga" K. Wojtyły.

Przedstawienie zaskakuje widzów (których w krużgankach klasztoru oo. kanoników regularnych nie brakowało), i to aż z dwóch powodów. Po pierwsze - jego scenariusz kończy się już w momencie podjęcia przez Alberta Chmielowskiego najważniejszej decyzji. Po długiej wewnętrznej walce, w której widzimy zderzenie wartości chrześcijańskich z ideologią marksistowską proponowaną przyszłemu świętemu przez Nieznajomego, wybrał on bowiem "większą wolność", czyli porzucił dotychczasowe życie i postawił na bycie pośród ubogich. Stało się tak, ponieważ znakomity dotąd malarz w odruchu swojej artystycznej wrażliwości dostrzegł w biedakach cierpiącego Chrystusa i nie mógł pogodzić się z tym, że zostali zepchnięci na margines społeczeństwa.

Po drugie - w spektaklu gra zaledwie dwóch aktorów (Karol Zapała jako Adam Chmielowski i Maciej Małysa jako Nieznajomy), a całość fabuły stanowią ich dialogi oraz monologi wygłaszane do widzów wchodzących jednocześnie w rolę biedaków z ogrzewalni.

Warto dodać, że improwizacje instrumentalne do spektaklu przygotował Janusz Witko.

Sztuka została objęta honorowym patronatem przez Zgromadzenie Braci Albertynów oraz Zgromadzenie Sióstr Albertynek, które spektakl przyjęły z dużym wzruszeniem. Ich członkowie cieszyli się, że dzięki Teatrowi Hagiograf mogli wczuć się w to, co przeżywał ich patron i uczestniczyć w jego duchowych zmaganiach, które doprowadziły go do oddania życia Bogu.