Idź za zapachem

Miłosz Kluba

publikacja 01.01.2017 06:00

Kiedy w 1664 roku 17-letnia francuska pasterka Benedykta Rencurel pewnego dnia spotkała milczącą „piękną panią”, zapytała: „Czy chce pani kupić gips?”. Tak miała wyglądać jej pierwsza rozmowa z Matką Bożą.

Siostra Jadwiga nie ma wątpliwości, że ludzie wyjeżdżają z Notre-Dame du Laus odmienieni. Miłosz Kluba /foto gość Siostra Jadwiga nie ma wątpliwości, że ludzie wyjeżdżają z Notre-Dame du Laus odmienieni.

To nic dziwnego. Nieznajomi bowiem pojawiali się w jej rodzinnej wiosce w południowych Alpach właśnie po wytwarzany tutaj gips. Na początku Maryja nic nie mówiła. Czasu na rozmowy im jednak nie zabrakło – maryjne (i nie tylko) objawienia Benedykty trwały aż do jej śmierci w 1718 roku.

54 lata objawień

Podczas jednego z objawień w miejscu, gdzie dziś znajduje się przedstawiająca to spotkanie figura, Maryja wskazała Benedykcie kierunek i powiedziała, by szła, kierując się „pięknymi zapachami”. Tak miała odnaleźć opuszczoną kapliczkę. Matka Boża poprosiła ją, by wybudowała tam kościół, który będzie „miejscem nawrócenia i pojednania”. Rzeczywiście kilka lat później z materiałów przynoszonych przez pierwszych pielgrzymów, którzy zaufali objawieniom Benedykty Rencurel, zaczęła powstawać świątynia. To właśnie dzisiejsza bazylika. Sama Benedykta osiadła w jej pobliżu i mieszkała tam do swojej śmierci w 1718 roku.

Objawienia trwały przez cały ten czas. Podczas jednego z nich Benedykta otrzymała od Maryi olej, który stosowany wraz z głęboką modlitwą, wiarą i zaufaniem miał pomagać „cierpiącym fizycznie i duchowo”. Od tej pory płonie on w lampce przy tabernakulum. – Co roku w sanktuarium zbiera się komisja medyczna, ponieważ zgłaszane są przypadki cudownych uzdrowień. Jedno z takich zdarzeń jest obecnie badane w Watykanie w ramach procesu beatyfikacyjnego Benedykty Rencurel – mówi Konrad Zamojski, pracujący w kurii diecezji Gap.

Objawienia Benedykty przetrwały do naszych czasów spisane przez czterech autorów. Sama Benedykta nie potrafiła pisać ani czytać. W sumie to aż pięć tomów notatek, przechowywanych dziś w diecezjalnym archiwum w Gap. Wśród zapisków są nie tylko objawienia maryjne. W latach 1669–1679 objawiał się jej także Chrystus Ukrzyżowany, który mówił o cierpieniu, współczuciu, miłości, nadziei, pocieszeniu. W miejscu tych spotkań stoi odnowiona niedawno kapliczka Najdroższej Krwi, a w niej znajdujący się tam od XVII w. drewniany krzyż.

Choć od pierwszego spotkania Benedykty Rencurel z „piękną panią” minęło ponad 350 lat i przez cały ten czas bazylikę w Laus odwiedzali pielgrzymi, dopiero w 2008 r. bp Jean-Michel di Falco Léandri – ordynariusz diecezji Gap i Embrun, na której terenie leży sanktuarium – uznał „nadprzyrodzony charakter wydarzeń z lat 1664–1718”. Proces beatyfikacyjny Benedykty rozpoczął się co prawda w 1871 r., ale został przerwany na początku XX wieku. Ponownie otworzył go w 1981 r. Jan Paweł II, a w 2009 r. Benedykt XVI przyznał jej tytuł sługi Bożej.

Uśmiech Matki Bożej

Siostra Jadwiga Dylewski, karmelitanka bosa, dziś jest na emeryturze. Urodziła się jeszcze przed II wojną światową w polskiej rodzinie, która przeprowadziła się do Francji. Przez kilka lat pracowała w Notre-Dame du Laus. Pytana, co przyciąga w to miejsce pielgrzymów, opowiada o swoim znajomym, który czasem odwoził ją do sanktuarium. Sam nie chodził do kościoła, ale kiedyś powiedział siostrze: „Jak ja lubię jeździć z tobą do Laus. Usiądę sobie tam z tyłu i tak mi dobrze”. – Trudno dokładnie powiedzieć, co ludzie tam czują. Na pewno pokój, wielki pokój – mówi s. Jadwiga.

Z kolei pracujący obecnie w Notre-Dame du Laus ks. Jean-Marie Dezon uważa, że to „miejsce, gdzie Chrystus słucha, jednoczy i przebacza”. Właśnie w słuchaniu przyjeżdżających i prowadzeniu ich do pojednania w spowiedzi ks. Jean-Marie widzi swoją misję. Podkreśla, że podobnie było już na początku istnienia sanktuarium. Maryja poleciła bowiem Benedykcie Rencurel nie tylko wybudowanie kościoła, ale przede wszystkim wsłuchiwanie się w opowieści pielgrzymów. – Sprowadzają ich tutaj wszystkie nieszczęścia ziemskiego życia: problemy i lęki, choroby, żałoba – wylicza ks. Dezon. – Chodzi o to, by ci, którzy przyjeżdżają tu obciążeni, wyjechali z przeświadczeniem, że Bóg może im pomóc. Być może ich problemy nie znikną, ale oni będą umieli stawić im czoło – wyjaśnia i zapewnia, że tę przemianę widać u wielu pielgrzymów.

Ksiądz Jean-Marie Dezon wraca też do opowieści o zapachu, który wskazał Benedykcie miejsce budowy kościoła, a który ona opisywała jako „podobny do róż”. Nigdzie w okolicy róże nie rosną, a w samym sanktuarium nie ma kwiatów, by nie wprowadzać w błąd pielgrzymów. Niektórzy z nich, jak opowiada ks. Dezon, odczuwają tę samą woń, która 350 lat przyprowadziła tu Benedyktę. – Nie znając tej historii, mówią: jak tu pięknie pachnie – opowiada kapłan. – Ja poczułem ten zapach chyba raz w życiu. Dla mnie to taki uśmiech Matki Bożej – dodaje.

Nowy kościół dwa kroki dalej

Sanktuarium w Laus najazdy pielgrzymów przeżywa kilka razy do roku – m.in. 1 maja (w rocznicę pierwszych objawień), 15 sierpnia, na Wielkanoc czy w Boże Narodzenie. W 2015 r. po raz pierwszy liczba pielgrzymów, którzy odwiedzili sanktuarium, przekroczyła 200 tysięcy. Przeciętnie w niedzielnej Mszy św. uczestniczy tu od 700 do 1000 osób. Organizowane są rekolekcje dla rodzin czy sesje „ski-spi” – połączenie wypoczynku narciarskiego (w końcu to Alpy) z przeżyciami duchowymi, konferencjami, Mszą św. etc. Baza noclegowa sanktuarium mieści ok. 700 osób, a stołówka może wydać jednocześnie 450 posiłków. To wszystko sprawia, że wybudowana w XVII w. bazylika jest za mała – mieści się w niej maksymalnie ok. 350 osób. Dlatego po zatwierdzeniu objawień Benedykty Rencurel przez biskupa pojawił się plan budowy nowego kościoła, który będzie miał 2300 miejsc siedzących. Jak wyjaśnia Konrad Zamojski, odpowiedzialny za zbiórkę funduszy na nową świątynię, obecnie jest już projekt, a wiosną 2016 r. uzyskano pozwolenie na budowę. Podkreśla, że to jedyny przypadek budowy nowego kościoła w całej Francji.

Projekt autorstwa Philippe’a Madeca nosi tytuł „Dwa kroki dalej”. – Chodzi o to, by nie rzucić cienia na historyczną bazylikę, która pozostanie sercem sanktuarium – wyjaśnia Zamojski. Dlatego nowy kościół będzie wkomponowany w zbocze, na którym znajduje się sanktuarium. Budowa ma ruszyć jesienią 2017 lub wiosną 2018 roku. Damien Bredif, ekonom diecezji, uważa, że zapoczątkowany przez biskupa di Falco Léandriego rozwój sanktuarium Notre-Dame du Laus (od 2008 r. potroiła się liczba odwiedzających je pielgrzymów) to ogromna szansa, by we Francji, gdzie życie religijne praktycznie się nie rozwija, coś się poruszyło.

Naszych tu (jeszcze) nie było

Do Notre-Dame du Laus do tej pory nie dociera zbyt wielu Polaków. Miejsce pozostaje mało znane, choć znajduje się ok. 60 km od znacznie bardziej popularnego maryjnego sanktuarium w La Salette. Jest niewiele przewodników czy materiałów w języku polskim, ale przedstawiciele sanktuarium zapewniają, że jeśli gości z Polski będzie więcej, pojawią się odpowiednie tłumaczenia. Na razie po polsku można kontaktować się z Konradem Zamojskim: mecenat-notredamedulaus@diocesedegap.com