Strajkowali pod ziemią 14 dni

publikacja 15.12.2016 15:00

– Solidarnie powiedzieli „nie” systemowi zniewolenia. Oparli się stanowczo stanowi wojennemu, okazali górniczą i związkową solidarność – mówił w Bieruniu abp Wiktor Skworc. W kościele św. Barbary odprawił Mszę z okazji 35. rocznicy strajku na KWK "Piast".

Strajkowali pod ziemią 14 dni ks. Rafał Skitek /Foto Gość Hełm górniczy użyty w KWK "Piast" podczas strajku w grudniu 1981 roku

– Gromadzimy się w świątyni, która wyrosła niejako w cieniu wieży Kopalni Piast i jest świadectwem wiary żyjących i  pracujących tutaj górników. Strajkujący upomnieli się o wolność, godność, godziwe warunki do życia oraz inne prawa obywatelskie – mówił ks. Andrzej Bartoszek, proboszcz parafii.

– Tu w Bieruniu przez całe minione 35 lat trwała żywa pamięć o górnikach spacyfikowanej kopalni Ziemowit i kopalni Piast, którzy solidarnie powiedzieli „nie” systemowi zniewolenia. Oparli się stanowczo stanowi wojennemu; okazali górniczą i związkową solidarność  – przypomniał w homilii abp Skworc.

Odwołując się do z wywalczonej z trudem wolności, przywołał bohaterskie zrywy narodowe w Poznaniu, Gdańsku i Katowicach. Podkreślił także wagę wizyty apostolskiej Jana Pawła II w 1979 roku w Polsce oraz jego prorocze wołanie o zstąpienie Ducha i odnowienie polskiej ziemi.

– Już latem 1980 roku objawił się ów dar Ducha – męstwo robotników w Gdańsku, Szczecinie i w Jastrzębiu. Naród powstał solidarnie z kolan, aby podjąć dzieło odnowy oblicza polskiej ziemi – mówił kaznodzieja.

Wspominając historyczną datę 13 grudnia 1981 roku powiedział, że starsi pamiętają  "łzy bezsilności wobec tego aktu bezprawia, którym ówczesna władza ostatecznie utraciła mandat do jej sprawowania". Dodał, że opór przeciwko stanowi wojennemu najmocniejszy był na Górnym Śląsk, gdzie "naruszona została zasada ludzkiej i górniczej solidarności".

Strajk na KWK "Piast" trwał od 14 do 28 grudnia 1981 roku. Przeprowadzono do pod ziemią. Był dobrowolny. – W obronie ideałów solidarności strajkowało około 2 tys. górników. Ich siłą była solidarność i czeluście kopalni, gdzie trudno było wprowadzić oddziały ZOMO i czołgi ludowego wojska polskiego – mówił abp Skworc.  – Reprezentanci władz prowadzili wojnę pozycyjną, psychologiczną, ostrzeliwali argumentami humanitarnymi, zdrowotnymi i religijnymi, dezinformacją – dodał.

Zaznaczył także, że "górnicy nie strajkowali przeciw własnemu zakładowi pracy".  – Nie dopuścili do nieodwracalnych szkód, utrzymując odwodnienie i dokonując koniecznego odświeżania węglowych ścian. Strajkujący byli solidarni, odpowiedzialni za siebie nawzajem i za całą kopalnię. Ich siłą była również solidarność rodzin i mieszkańców Bierunia! Godne podkreślenia jest nadzwyczajne zaangażowanie kobiet, matek i żon na powierzchni. To cisi bohaterowie tego strajku, najdłuższego w historii górnictwa – wyjaśniał.

Metropolita zwrócił ponadto uwagę, że poza solidarnością stałym elementem życia w kopalni na poziomie 650 były wspólne modlitwy. Zapoczątkowano je 15 grudnia, a prowadzili je sami robotnicy. Było to dla nich niesłychanie ważne zwłaszcza wtedy, gdy dowiedzieli się o śmierci 9. górników na KWK "Wujek".

Kaznodzieja podkreślił, że ani strajkujący ani bp Herbert Bednorz, ówczesny ordynariusz, nie ulegli działaniom propagandowym ze strony władz państwowych. Doskonale znali swoje prawe i obowiązki. Gdy w wigilię Świąt Bożego Narodzenia na kopalnię przybył bp Janusz Zimniak udzielił wszystkim rozgrzeszenia ogólnego, gdyż wyspowiadanie w krótkim czasie wielu górników było wręcz niemożliwe. Strajkujący zaś Wigilię i noc Bożego Narodzenia spędzili pod ziemią.

– Moralnie zwyciężyli, kiedy podjęli decyzję o zakończeniu strajku i 28 grudnia wyjechali na powierzchnię – podkreślił abp Skworc. – Uwierzyli w dane im gwarancje bezpieczeństwa (...). Ale już poza [kopalnią] rozpoczęły się aresztowania, internowania, zwłaszcza przywódców strajku. Przyjmuje się, że około 1000 osób spośród strajkujących było w różnej formie represjonowanych – podkreślił.

– Wielu z nich otrzymało paszporty „w jedną stronę”. Wydawało się wtedy, że takie rozwiązanie było humanitarne. A jednak, zarówno przed laty, jak i dziś, upoważnione jest postawienie pytania o to, kto miał prawo podejmować tak arbitralne decyzje, w konsekwencji „banitów” pozbawiono pracy, ojcowizny i ojczyzny. O tej nierozliczonej karcie z dziejów naszej najnowszej historii, nie wolno nam zapominać! – apelował.

Czy strajkujący górnicy mogą nas czegoś nauczyć? Abp Skworc wskazał na wolność i solidarność – wartości, na których się opierali. – Chylimy czoło przed górnikami kopalni "Piast" i uczmy się od nich solidarności – zakończył.