Tajemnica papieskich kazań

Beata Zajączkowska

publikacja 17.12.2016 06:00

Franciszek zdradził swoją receptę na dobre kazanie: „Im bliżej jesteś ludzi, tym lepiej głosisz i tym bardziej zbliżasz słowo Boże do ich życia”. I absolutnie nie można mówić z kartki. Bo wtedy nie da się spojrzeć ludziom w oczy.

W czasie Mszy św. w kaplicy Domu św. Marty papież codziennie głosi krótkie  improwizowane kazania. OSSERVATORE ROMANO /EPA/pap W czasie Mszy św. w kaplicy Domu św. Marty papież codziennie głosi krótkie improwizowane kazania.

Jan Paweł II zawsze zapraszał gości na poranne Msze św., które odprawiał w prywatnej kaplicy w Pałacu Apostolskim. Dla tysięcy ludzi spotkania te pozostaną najważniejszym wydarzeniem w ich życiu, a słowa, które papież Polak wtedy do nich powiedział, pewną busolą na przyszłość. Treść wygłaszanych wówczas kazań przepadła jednak bezpowrotnie. Franciszek jest pierwszym papieżem w historii, który pozwolił na nagrywanie i upublicznianie rozważań z porannych Mszy Świętych. Jego improwizowane homilie biją rekordy popularności i na watykańskich stronach informacyjnych każdego dnia są pierwszym wyszukiwanym „papieskim newsem”. Od przetłumaczenia Franciszkowej homilii na prawie 50 języków świata swą pracę cztery razy w tygodniu (tyle jest średnio porannych Mszy św. w kaplicy Domu św. Marty z udziałem wiernych) zaczynają dziennikarze Radia Watykańskiego. Podczas gdy spece od teologii i prawa kanonicznego dyskutują, czy te improwizowane homilie są, czy też nie, oficjalnym papieskim nauczaniem, proste słowa trafiają do serc wielu ludzi i przemieniają je.

Kazania z głowy

Ta długa i ciągła katecheza rozpoczęła się 9 dni po wyborze papieża z Argentyny. Na pierwszą Mszę św. do kaplicy w Domu św. Marty zaprosił on wówczas watykańskich ogrodników i zamiataczy ulic. Wygłosił wtedy krótką improwizowaną homilię, ale jej treść poznaliśmy tylko z opowieści uczestników liturgii. W kolejnych dniach były następne papieskie Msze św. z kazaniami z głowy, a Watykan ucząc się nowego papieża, zaczął przekazywać ich krótkie streszczenia na piśmie. Musiało upłynąć trochę czasu, zanim papieskie kazania zaczęto nagrywać i udostępniać. Właśnie w tych improwizowanych rozważaniach Franciszek zaczął ujawniać światu swą duchowość i to, co jest dla niego najważniejsze w Ewangelii.

Ciekawe, że homilie wygłaszane przez papieża w czasie oficjalnych uroczystości publikowane są zawsze w całości, a te z kaplicy Domu św. Marty zawsze tylko we fragmentach. Pytany o te cięcia dyrektor Radia Watykańskiego, a zarazem watykański rzecznik prasowy ks. Federico Lombardi tłumaczył: „Homilie te nie są wypowiadane na podstawie tekstu pisanego, ale spontanicznie w języku włoskim, którym wprawdzie papież włada bardzo dobrze, ale nie jest to jego język ojczysty. Publikacja całościowa kazania musiałaby więc oznaczać dosłowne spisanie tekstu i jego powtórne zredagowanie w wielu punktach. Taki tekst musiałby zostać ponownie sprawdzony przez papieża i w rezultacie powstałoby coś innego”. Tak samo jest z dźwiękiem. Do słuchaczy trafiają najczęściej trzy 40–50-sekundowe fragmenty papieskiego rozważania.

Franciszek zgodził się na publikację swych kazań. Postawił jednak warunek, że nie zmieni sposobu głoszenia porannych rozważań. Stawia na spontaniczność w kontakcie z uczestnikami porannych liturgii. Improwizowane głoszenie nie oznacza jednak braku przygotowania. Msze św. w kaplicy Domu św. Marty, gdzie mieszka, rozpoczynają się o godz. 7.00 rano. Franciszek jest już wówczas po kilkugodzinnej medytacji, porannej modlitwie brewiarzowej i przynajmniej jednej tajemnicy Różańca. To jednak nie wszystko. We wstępie do książki „W twoich oczach jest moje słowo”, która właśnie ukazała się we Włoszech i jest zbiorem przemówień i kazań, wygłoszonych przez kard. Jorge Bergoglia w latach 1999–2013 w Buenos Aires, Franciszek dzieli się swym kaznodziejskim doświadczeniem i zdradza swoją receptę na dobre kazanie.

„Zaczynam w południe dnia poprzedzającego. Czytam teksty z następnego dnia i na ogół wybieram jedno czytanie. Potem czytam głośno wybrany fragment. Muszę usłyszeć dźwięk słowa. A później zaznaczam w swoim notatniku to, co mnie najbardziej uderzyło, zaznaczam kółeczkiem rzeczy, które mnie poruszają. Przez resztę dnia napływają różne słowa i myśli, a ja rozmyślam, zastanawiam się ” – zwierza się papież w rozmowie z ks. Antonio Spadaro, który jest redaktorem wspomnianej książki.

Ojciec Święty przyznaje też, że bywają dni, gdy aż do wieczora nic mu nie przychodzi do głowy i nie wie, co ma powiedzieć nazajutrz w kazaniu. „Wtedy robię to, co św. Ignacy: zasypiam z tym. I gdy tylko wstanę, przychodzi natchnienie, napływają właściwe słowa, nieraz mocne, nieraz słabsze, czuję się gotowy” – opowiada. Do wygłaszania krótkich porannych kazań w kaplicy Domu św. Marty papież nie potrzebuje notatek, potrzebuje za to wielogodzinnych przygotowań duchowych.

Szukam oczu ludzi

Franciszek wyznaje, że taki sposób głoszenia kazań wypracował w czasie całego kapłańskiego życia. Już w czasach seminaryjnych był przeciwny kazaniom wygłaszanym z kartek, gdyż kaznodzieja nie mógł wówczas spojrzeć ludziom w oczy. „Gdy w seminarium uczono nas homiletyki, już wówczas czułem silny sprzeciw wobec tekstów pisanych, w których jest wszystko. Nadal jestem przekonany, że nic nie powinno oddzielać kaznodziei od ludu Bożego, nie może być żadnej kartki, najwyżej szkic kazania, ale nie cały tekst. Szukam oczu ludzi, również tu, na placu św. Piotra. Gdy spoglądam na plac, jest tam masa wiernych, ale ja nie widzę ich jako masy, lecz próbuję zauważyć przynajmniej jedną osobę, jedną twarz” – wyznaje i dodaje: „Muszę mówić do kogoś. Robię to jak umiem, ale bardzo tego potrzebuję, odczuwam potrzebę odejścia od tekstu i spoglądania w oczy”.

Franciszek nie chciał, by jego Msze św. w Domu św. Marty i wygłaszane tam homilie były transmitowane na żywo, co przecież nie byłoby żadnym problemem. Poprosił, by je streszczano i w tej formie udostępniano zainteresowanym. Jak to się dzieje? Na każdej porannej Mszy obecny jest technik Radia Watykańskiego nagrywający głos i operator Watykańskiego Centrum Telewizyjnego filmujący liturgię. Gdy oba nagrania trafią do odpowiednich redakcji, zaczyna się ich cyfrowa obróbka, która w początkowej fazie jest niedostępna dla pozostałych dziennikarzy. W radiu zajmuje się tym stały 3-osobowy zespół redaktorów. – Tekst papieskiego kazania zostaje najpierw w całości spisany. Następnie wybiera się z niego trzy kilkudziesięciosekundowe cytaty, oddające myśl i ducha homilii, a do tego pisze odpowiednie przejścia, opierając się na papieskim rozważaniu – zdradza tajniki redakcyjnej kuchni Sergio Centofanti odpowiadający za opracowanie streszczeń papieskich homilii. Dziennikarze pozostają w stałym kontakcie z Watykańskim Sekretariatem Stanu, który w każdej chwili może przekazać swe uwagi do tekstu.

Tak wybrane fragmenty kazania trafiają do Centrum Telewizyjnego, które z każdej Eucharystii przygotowuje krótki filmik, publikowany na watykańskich stronach internetowych w różnych językach. Papież często przed kaplicą rozmawia osobiście z uczestnikami liturgii. To też, jak mówi, jest moment głoszenia.