Oblicza biedy

Joanna M. Kociszewska

Realna pomoc nie musi zawsze oznaczać pieniędzy. Czasem więcej można zrobić bez dodatkowych inwestycji. Wystarczy być na tyle blisko, by zobaczyć potrzeby.

Oblicza biedy

Szlachetna Paczka opublikowała raport o biedzie w Polsce. To zbiór danych, opisujący najważniejsze problemy, z którymi zmagają się najubożsi Polacy. To ważne, bo problemy, jakie rodzi ubóstwo, nie dadzą się rozwiązać na odległość i na ślepo. Trzeba je zobaczyć. Z bliska.

Dlaczego popada się w ubóstwo? Wśród przyczyn wymieniana jest choroba, samotność, nagłe nieszczęście, ale także samotne rodzicielstwo i wielodzietność. Wiele z tych sytuacji może zdarzyć się każdemu. Większość jest "do zauważenia". To ważne, bo - jak wskazuje raport -  co druga rodzina ma zaległości z opłatami, pożyczkami czy kredytami. Innymi słowy: próbuje sobie radzić sama. Niekoniecznie mądrze. W efekcie bieda narasta. Być może na początku tej drogi można było człowiekowi pomóc znacznie łatwiej...

Ubóstwo to nie tylko problem pieniędzy na życie. Albo raczej: problem finansowy ma konsekwencje znacznie dalej idące niż to, ile można dziennie wydać na jedzenie. To kwestia mieszkania, w którym dla każdego jest miejsce i jego mieszkańcy nie wchodzą sobie na głowę. To kwestia dostępu do łazienki, niekoniecznie oczywistego. To kwestia ciepła w mieszkaniu (za ogrzewanie trzeba płacić, niemało). To kwestia mediów: prąd, woda, gaz kosztują. To kwestia zakupu koniecznych środków czystości. Niektórych - jak papieru toaletowego - ominąć się nie da.

Proszę sobie wyobrazić, co przeżywa człowiek, który staje przed takim problemem.

Ubóstwo odczłowiecza. Bardzo realnie. Sprowadza funkcjonowanie człowieka do biologicznego przetrwania. Potrzeby choćby odrobinę wyższej rangi muszą ulec ograniczeniu. To oznacza brak dostępu do wiedzy o świecie, do informacji, do nauki, kultury, rozwoju... Konsekwencja dramatyczna, może zwłaszcza dla dzieci i młodzieży, które niektórych obszarów rzeczywistości zwyczajnie nie mają szansy poznać. Ich zasób doświadczeń będzie uboższy.

Nie należy się dziwić, że czasem ludzie wydają pieniądze na "rzeczy niepotrzebne" zamiast na mieszkanie czy jedzenie. Być może te "rzeczy niepotrzebne" dają im poczucie, że ciągle jeszcze są ludźmi. Są rzeczy ważniejsze niż biologia.

Ubóstwo zabiera czas. Jeśli trzeba przejść na piechotę zamiast przejechać autobusem czy tramwajem, jeśli nie jest wszystko jedno, czy kupię chleb w sklepie obok czy pójdę do marketu, bo różnica 20 groszy na bochenku jest istotna, dramatycznie kurczy się czas na odpoczynek i na relacje. Zresztą, relacje "na zewnątrz" tłumi wstyd. Bo jak się z kimś spotkać, jeśli mnie nie stać na herbatę czy kawę? Skutkiem jest zamknięcie. I odgrodzenie od pomocy.

Zresztą: dla wielu ludzi pomoc jest doświadczeniem poniżenia. Nie tylko dlatego, że trzeba iść i prosić. Także dlatego, że "pomagacze" lubią wiedzieć lepiej. Zamiast słuchać, usiłują sterować. Ma być tak, jak oni chcą. Stawiają ludzi przed wyborem: chleb albo decydowanie o własnym życiu. Ktoś się jeszcze dziwi niskiemu poczuciu własnej wartości? Są ludzie, którzy na to ciężko pracują...

To wszystko jest ważne. Nie tylko dlatego, że żeby pomóc trzeba rozumieć. Także dlatego, że realna pomoc nie musi zawsze oznaczać pieniędzy. Czasem więcej można zrobić bez dodatkowych inwestycji. Wystarczy być na tyle blisko, by zobaczyć potrzeby.

Trzeba chcieć.