Spółka Wszechmogący i syn

Monika Łącka

publikacja 30.11.2016 06:00

Są przedsiębiorcami i wierzą, że nie są właścicielami swoich dóbr, lecz zarządcami tego, co powierzył im Bóg.

– Największe dzieło, do którego powołany jest człowiek, także przedsiębiorca, to świętość – mówi ks. Grzegorz Piątek SCJ, koordynator „Talentu”, któremu patronują m.in. św. Jan Paweł II i śp. kard. S. Nagy. Monika Łącka – Największe dzieło, do którego powołany jest człowiek, także przedsiębiorca, to świętość – mówi ks. Grzegorz Piątek SCJ, koordynator „Talentu”, któremu patronują m.in. św. Jan Paweł II i śp. kard. S. Nagy.

Małgorzata Gostkowska-Morawiec, szefowa Krakowskiej Grupy Amnis, nie ma wątpliwości, że bycie chrześcijańskim przedsiębiorcą oznacza nieustanne płynięcie pod prąd nurtów współczesnego świata. – Na każdym kroku zderzam się z tym, że pragnienie bycia uczciwą i rzetelną pracodawczynią, która terminowo płaci podatki oraz wypłaty pracownikom i która chce zbudować zespół oparty na wzajemnym szacunku, jest postrzegane jako coś szalonego, archaicznego. Według świata bycie przedsiębiorcą polega bowiem na tym, żeby dobrze wykorzystywać luki prawne i kombinować, a ja mam w sercu pewność, że chcę współpracować z Bogiem – zapewnia.

Zasadziłem cię nad rzeką...

Samej trudno zmagać się z twardą rzeczywistością. Dużo łatwiej jest działać w grupie ludzi, którzy wyznają te same wartości. Dwa lata temu, pół roku po założeniu firmy, gdy pani Małgorzata przeżywała trudne chwile, wsparcie dla swoich przekonań znalazła w krakowskim Duszpasterstwie Przedsiębiorców i Pracodawców „Talent”.

– Wszystko wskazywało na to, że nie uda mi się stworzyć biznesu tak, jak chciałam, czyli w oparciu o Boże przykazania i założenie, by praca niosła dobro dla społeczeństwa. Także finansowo nie domykało się to tak, jak powinno. Zdecydowałam więc, że zamykam firmę. Miałam już przygotowane wypowiedzenia dla pracowników – opowiada. W sercu miała jednak obrazy z pielgrzymki do Ziemi Świętej, gdzie była rok wcześniej. Cały czas słyszała też w nim słowo Tabgha, bo wizytę w miejscu rozmnożenia chleba przeżyła najmocniej. – Wpisałam to słowo w Google i – ku mojemu zdumieniu – wyskoczyła informacja o Klubie Przedsiębiorców „Tabgha”, działającym u sercanów. Postanowiłam, że zamknięcie firmy wstrzymuję, aż sprawdzę to światełko w tunelu – wspomina pani Małgorzata. Ostatecznie wypowiedzenia wylądowały w koszu, a firma zaczęła się rozwijać, bo przy Saskiej businesswoman dostała nie tylko duchowe wzmocnienie (z klubu trafiła też do duszpasterstwa), ale i surowe wskazówki, co robić, by było dobrze.

– Bóg nie rozwiązuje jednak za mnie wszystkich kłopotów. Przeciwnie – często jest ciężko i nieobce są mi nierzetelność czy nieuczciwość pracowników. Cały czas uczę się, jak sobie z tym radzić. Czasem trzeba też zmierzyć się z trudnym pytaniem o miłosierdzie i zwolnienie pracownika. Bywa, że miłosierdziem jest danie komuś drugiej szansy, a bywa, że rozstanie. Ewangeliczny właściciel winnicy też przecież rozliczał pracowników z wykonanych (lub nie) zadań – tłumaczy i przekonuje, że w ten sposób walczy nie o swoją firmę, ale o firmę Szefa, który jest w niebie. – W momencie gdy miałam dość i chciałam odejść z biznesu, On dał mi konkretne słowo i postawił do pionu. W Piśmie Świętym przeczytałam wtedy fragment mówiący: „Zasadziłem cię nad rzeką”. Zdębiałam. Przecież wszystkie obiekty mam nad Wisłą! – mówi pani Małgorzata i dodaje, że w kryzysie warto być wiernym Bogu, bo On zawsze przyjdzie z pomocą i doda sił. Tego też nieustannie uczy się w duszpasterstwie „Talent”.

Trzech orędowników

Duszpasterstwo powstało dzięki inicjatywie Marka Świeżego, przedsiębiorcy z Gdowa. 2 czerwca 1997 r., gdy na chwilę wrócił z pracy do domu, jedząc obiad, włączył telewizor. Trwała właśnie transmisja Mszy św., której w Legnicy przewodniczył Ojciec Święty. Mówił akurat do osób dających innym zatrudnienie. „Nie dajcie się zwieść wizji natychmiastowego zysku kosztem innych. Strzeżcie się wszelkich pokus wyzysku. W przeciwnym razie każde dzielenie eucharystycznego Chleba stanie się dla was oskarżeniem” – apelował Jan Paweł II. Marek Świeży mocno wziął sobie to do serca. Zależało mu też, by Kościół katolicki uczył przedsiębiorców, jak mają sobie radzić w polskiej, skomplikowanej sytuacji gospodarczej.

Niebawem wyruszył na pielgrzymkę do Rzymu. Jechał z nadzieją, że spotka się z papieżem i podzieli się z nim swoimi przemyśleniami na temat legnickiej homilii. Nierealne marzenie ziściło się i gdy podczas audiencji generalnej Ojciec Święty stanął na wprost niego, pan Marek drżącym głosem wyrzucił z siebie wszystko, z czym przyjechał, a papież powiedział, by poszedł z tym do swojego biskupa.

Poszedł, lecz dopiero dwa lata później. Kard. Franciszek Macharski pomysł poparł i 12 grudnia 1999 r. w Stadnikach odbyło się pierwsze spotkanie Duszpasterstwa Przedsiębiorców i Pracodawców „Talent”. – Było na nim 11 osób. Wkrótce zostały też zorganizowane rekolekcje w Koszycach Małych k. Tarnowa i z czasem inicjatywa zaczęła się rozwijać – wspomina ks. Grzegorz Piątek SCJ, koordynator duszpasterstwa. Dzięki panu Markowi duszpasterstwem od początku zaopiekowali się sercanie, a obecnie siedziba „Talentu” znajduje się w ich „Domus Mater” przy ul. Saskiej 2c w Krakowie. W 2002 r. duszpasterstwo po raz pierwszy pojechało do Rzymu, gdzie zostało przedstawione Janowi Pawłowi II, który rok później pobłogosławił to dzieło. Dziś on i dwaj wielcy przyjaciele „Talentu” – śp. kardynałowie Stanisław Nagy i Franciszek Macharski – błogosławią mu z nieba, czego efekty są namacalne.

Miłosierny jak Ojciec

– Ostatnie dwa lata i dla mnie są czasem cudownego rozmnożenia chleba – przyznaje Artur Kalicki, przedsiębiorca prowadzący rodzinny biznes. Jak opowiada, momentem zwrotnym w jego życiu było przyjęcie 26 lat temu Jezusa jako swojego Pana, Zbawiciela i Właściciela. Kilka lat później Bóg postawił przed nim wyzwanie – chciał, by zaangażował się on w oparty na chrześcijańskich wartościach projekt Edukacji Finansowej „Crown”, pomagający ludziom zrozumieć, że nie mają nic, czego nie dałby im Bóg. 10 lat temu pan Artur trafił też do „Talentu”. – Uczę się tu, jak realizować swoje powołanie do bycia przedsiębiorcą, a najważniejsze jest to, że podjąłem decyzję, iż pracuję dla spółki Wszechmogący i syn. To zobowiązuje do określonego sposobu pracy i działania jako zarządca dóbr nie moich, ale powierzonych mi przez Pana. Mam więc kierować się Jego ekonomią – wyjaśnia.

Od dwóch lat pan Artur nieustannie powtarza też słowa zawierzenia: „Panie Boże, tu są 2 ryby i 5 chlebów, czyli mój wkład w biznes, a dalej Ty działaj”. – I działa! Sam przysyła mi pracowników, dzięki czemu można rozwijać jedną z części firmy. Gdyby On nie miał w tym ręki, nic by się nie dało, dlatego ile razy dopadają mnie wątpliwości, pytam: „Szefie, co mam teraz zrobić?” – opowiada.

W „Talencie” A. Kalicki cały czas stara się też nawracać, zwłaszcza pod wpływem świadectw innych osób. – We wspólnocie dajemy sobie siłę, by nie dać się wciągnąć w to, co mówi światowa ekonomia. Czytając słowo, słuchamy, co Bóg mówi do nas jako przedsiębiorców i w czym możemy Go naśladować – tłumaczy. Na pewno ważne jest miłosierdzie. – Myśląc o tym, czy jestem miłosierny jak Ojciec, zastanawiam się, jakim jestem przywódcą – czy idę po trupach, mimo że jestem chrześcijaninem, czy patrzę w lustro, jakim są inni ludzie (rodzina, współpracownicy) i czy staram się dobrze wobec nich postępować – mówi pan Artur.

Święty przedsiębiorca

W praktyce bycie miłosiernym oznacza zarówno dawanie pracownikom konkretnych wymagań, stawianie na ich kreatywność, jak i monitorowanie tego, jak wykonują pracę i rozliczanie z jej efektów. – Dla mnie pracownik to współpracownik, a ja jako szef mam budować ducha współodpowiedzialności za firmę, którą razem tworzymy. Zawsze jestem do dyspozycji pracowników i daję przykład swoim zaangażowaniem. Chcę, żebyśmy się wzajemnie szanowali – zapewnia, a jego słowa potwierdzają pracownicy. – Pan Artur to jeden z lepszych szefów, jakich miałem. Dba o relacje z zespołem, organizuje spotkania, na których omawiamy bieżące sprawy i mamy czas na kontakt towarzyski. Wszystko jest też uczciwie rozpisane i wypłacane – mówi pan Łukasz, a pan Jacek dodaje, że Artur Kalicki to szef, u którego ceni nie tylko bycie dobrym przywódcą, ale też cechy osobowości, które czynią z niego dobrego człowieka.

– We wszystkim, co robię, staram się być spójny i nie oddzielam wiary od pracy i życia. Inaczej w niedzielę byłbym rozmodlony, a w tygodniu brakowałoby mi konsekwencji. Tego nie chcę – podkreśla A. Kalicki. Był jednak czas, gdy firmę prowadził w oddaleniu od Boga, lecz nic dobrego z tego nie wynikało. – Teraz świadomie mówię, że w pracy idę za wskazaniami Chrystusa i wiem, że nie dostałem z tego powodu kilku kontraktów, lecz na pewno na tym nie straciłem – zapewnia, a ks. Piątek dodaje, że konsekwencje oddzielania wiary od pracy zawsze dotykają nie tylko zainteresowanego, ale także jego bliskich. – Praca często staje się wtedy bożkiem, a nieuczciwość niszczy życie. Znam historie, gdy ktoś dawał łapówkę, by wygrać przetarg, a potem firma i tak bankrutowała – opowiada.

Ks. Grzegorz zaprasza też wszystkich chcących poznać lub dołączyć do „Talentu” na Ogólnopolską Pielgrzymkę Przedsiębiorców i Pracodawców do Łagiewnik. Pod hasłem nawiązującym do rocznicy chrztu Polski – „Powołani do wielkich dzieł” – odbędzie się ona 4 grudnia. O godz. 10.30 Mszy św. w bazylice Bożego Miłosierdzia przewodniczyć będzie bp Jacek Kiciński z Wrocławia, a o 11.50 rozpocznie się otwarte spotkanie w auli św. Jana Pawła II. Będzie można m.in. posłuchać wykładu Henryka Siodmoka, prezesa Grupy Atlas, który zmierzy się z pytaniem, czy przedsiębiorca może być święty.

Więcej na: www.duszpasterstwotalent.pl.