Wybaczyć zbyt wiele

Andrzej Macura

Rozpalone żelazo czy choćby tylko skalpel chirurga niekoniecznie są dobrą metodą na walkę ze złem.

Wybaczyć zbyt wiele

Przyznaję, roześmiałem się. Kiedy czytałem informację o nowej książce spowiednika biskupa Bergoglio, o. Luisa Dri, i o wstępie, jaki napisał do niej dzisiejszy papież Franciszek. Wspominał, iż pytał go co robi, gdy miewa skrupuły, że zbyt wiele w konfesjonale wybacza. Ojciec Dri stwierdził, że klęka wtedy przed Panem Jezusem i prosi, by wybaczył mu nadmierną łagodność. Dodając na zakończenie modlitwy: „ale to Ty, Panie, dałeś mi zły przykład”.

Jak się na takowe dictum nie roześmiać? Zaskakujące, ale na moje wyczucie Boga pewnie Go przekonujące. Bo jakże bliskie temu, co czytamy o Jezusie w Ewangeliach. Ot, choćby w najbliższa niedzielę, gdy usłyszymy, jak wprasza się na ucztę do zakompleksionego celnika Zacheusza, tym swoim życzliwym gestem doprowadzając go do głębokiej przemiany życia.

Może częściej powinniśmy próbować tej metody? Myślą o ostatnich czarnych marszach i tych kobietach krzyczących, że chcą mieć prawo zabijać swoje dzieci. Zwłaszcza o tej, która chwali się, że zabiła, bo tak jej było w tej chwili wygodniej, a do spowiedzi nie poszła, bo odciągnęli ją od tego pomysłu jej bliscy. W sumie to jakie ma inne wyjście niż wmawiać sobie i innym, że nic się nie stało? Może czas, żeby znalazł się ktoś życzliwy, kto powie, że nie musi już powstrzymywać łez? Że może płakać nad swoją zbrodnią, a Bóg jej naprawdę wybaczy?

Zła nie trzeba koniecznie wypalać gorącym żelazem. Coś przecież znaczą słowa, że należy je zwyciężać dobrem.