Wskazówka z Gruzji

.. czyli o tym co mija szybciej niż pory roku, a co jest trwałym fundamentem.

Wskazówka z Gruzji

To już jesień. Na razie piękna. Słońce, błękit nieba rozjaśniony delikatną mgiełką chmur, trawa. No i drzewa: część jeszcze zielona, część mieniąca się odcieniami żółci i czerwieni. Jakże to inny świat niż ten, który widzę w medialnych przekazach: świat sporów, świętych racji i jedynie słusznych poglądów.... Chciałoby się zaangażować, rzucić swoje racje, zatrąbić, zagrzmieć, zabawić się w Pytię albo Kasandrę. Ale tak patrząc na te drzewa za oknem zastanawiam się, czy warto. Przecież świata i tak nie zmienię. Zresztą... Czy to, co widzę za oknem, choć normalne i oczywiste, nie jest prawdziwsze niż owe polityczne spory?

Tak pomyślałem sobie o tym śledząc pielgrzymkę papieża do Gruzji. Skąpe relacje nie pozwalają wczuć się w atmosferę tamtego wydarzenia. Wydaje się zresztą całkiem normalne i proste. Gruzja daleko.  Także od naszych polskich i europejskich spraw. Czy może się tam wydarzyć coś ważnego? Choćby jakiś przełom w katolicko–prawosławnych relacjach? Pewnie nie. Czy w ogóle więc warto zaprzątać sobie tą pielgrzymką głowę? Papież przyleciał, powiedział i powie, a potem odleci. A życie  potoczy się swoim torem.  Tak jak po lecie przyszła jesień, a po niej przyjdzie zima. Czym się tu ekscytować?

A jednak chciałbym zwrócić uwagę na dwa drobiazgi związane z tą wizytą. Najpierw na to, co powiedział papież podczas spotkania z prawosławnymi, między innymi z katolikosem Elaszem II.  Padło tam wiele, może nie ważnych, ale na pewno dobrych  słow. O tym, że wspólnie walczymy z wrogiem nie z ciała i krwi, ale ze złymi duchami na zewnątrz i wewnątrz nas. O tym, jak w ostatnich latach ocieplają się relacje między katolikami a gruzińskim prawosławiem. Daleko im chyba jeszcze do otwartości cechującej relacje katolicko-ormiańskie (jak to widzieliśmy i słyszeliśmy podczas niedawnej wizyty papieża w Armenii), ale jest lepiej. Mnie jednak uderzył przede wszystkim jeden zwrot: Franciszek mówiąc o Gruzinach studiujących w Rzymie użył określenia że studiują w „mojej diecezji”. Tak, oczywiście wiadomo, papież jest biskupem Rzymu. Ale pięknie brzmi takie stwierdzenie w ustach tego, który kieruje całym Kościołem, prawda? Ta prostota, ta pokora....

A pod drugie...  Przepiękne było to, co powiedział Franciszek gruzińskim katolikom. Nie tylko, bo na Mszy było też sporo niekatolików, ale im przede wszystkim.

„Aby przyjąć miłość Boga, konieczna jest ta maluczkość serca: tylko jako maluczcy możemy być bowiem trzymanymi przez matkę w ramionach. (...) Jezus nam mówi, że kto się „uniży jak dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim” (Mt 18,4). Prawdziwa wielkość człowieka polega na uniżeniu się przed Bogiem. Boga bowiem nie poznaje się za pomocą wzniosłych myśli i wielkiego studium, ale małością serca pokornego i ufnego”.

Piękna teoria nie mająca przełożenia na codzienna praktykę? Niestety, pewnie nieraz tak. Już tak mamy, że kochamy się w zaszczytach. Także tych, które niby przynoszą sprawowane przez nas funkcje. I splendorze, jaki dają wielkie dzieła, którym przewodniczymy. A biskup Rzymu (papież na dodatek) mówi dalej: „Szczęśliwe te wspólnoty chrześcijańskie, które żyją tą autentyczną prostotą ewangeliczną! Ubogie w środki, bogate są Bogiem”.

I ciągnie dalej.

„Szczęśliwi pasterze, którzy nie gonią za logiką sukcesu doczesnego, ale idą za prawem miłości: gościnność, wysłuchanie, służba. Szczęśliwy ów Kościół, który nie polega na kryteriach funkcjonalizmu i efektywności organizacyjnej i nie zwraca uwagi na to, jaki będzie jego obraz. Mała umiłowana trzódko Gruzji, która tak bardzo poświęcasz się działalności charytatywnej i wychowawczej, przyjmij zachętę Dobrego Pasterza, powierz się Jemu, który bierze Ciebie na ramiona i pociesza!”.

Piękne prawda? I tak sobie myślę, że gdybyśmy żyli ubodzy w środki a bogaci Bogiem, zostało by po nas więcej niż wiosną po jesiennym krajobrazie. A już na pewno znacznie więcej, niż po jałowych sporach, świętych racjach i jedynie słusznych poglądach, które nawet kilka  miesięcy potrafi zepchnąć w zupełną niepamięć...

TAGI: