Bez przesady

Joanna M. Kociszewska

Projekt ustawy zakazującej aborcji jest niedoskonały, to prawda. Ale to, co można o nim usłyszeć, jest przesadą.

Bez przesady

Po ostatnich decyzjach Sejmu, który jeden z projektów dotyczących aborcji skierował do dalszych prac, drugi odrzucił, coraz głośniej słychać protest przeciw zakazowi aborcji. Wysuwane argumenty nie są nowością i nie wydaje się, by na poziomie uznania lub nie odrębności biologicznej i człowieczeństwa poczętego dziecka można było kogokolwiek przekonać, czy to w jedną, czy w drugą stronę. Nie chcę tutaj ich wszystkich powtarzać w swoistym rytualnym korowodzie, przejdźmy zatem do projektu, który będzie procedowany.

Miałam (i mam) do niego pewne zastrzeżenia. Pisałam o tym już w kwietniu, na etapie zbierania podpisów (Chronić życie, ale jak?). Jestem przekonana, że w toku prac legislacyjnych można będzie wprowadzić poprawki, które problemy rozwiążą. Po to w końcu jest ta faza prac... Trzeba jednak powiedzieć: to, co można usłyszeć o projekcie z ust wielu protestujących osób jest przesadą.

Ustawa - nawet w takiej formie, w jakiej jest - nie zabrania ratowania życia kobiety (!). Lekarz może i powinien podjąć interwencję, taką jaka jest konieczna z punktu widzenia medycznego dla ratowania życia czy zdrowia matki, i istnieje paragraf, który wyklucza odpowiedzialność karną z tego powodu. Nie ma takiej opcji, by w stanie "rozlania, zatrucia" nie ratować kobiety. Tak, to prawda: martwa kobieta dziecka nie urodzi. Czasem nie ma wyboru "albo-albo", czasem można tylko uratować jedno życie lub stracić oba.

Daleka jestem od stawiania komukolwiek z protestujących zarzutów czy zgadywania intencji. Nie jestem Panem Bogiem, nie przenikam sumień. Co więcej: rozumiem niepokój wielu ludzi, zwłaszcza jeśli kiedyś przyszło im stanąć na granicy, samemu otrzeć się o śmierć i opłakiwać śmierć dziecka. Powtórzę: zapisy ustawy w tej kwestii wymagają doprecyzowania w taki sposób, by żaden lekarz się nie musiał obawiać, że komuś w jakimś sądzie zabraknie rozsądku. Prawo ma być precyzyjne.

Bardzo bym chciała także, by usunięto zapis o "nieumyślnym spowodowaniu śmierci dziecka", bo jego jedynym skutkiem będzie pogłębienie traumy matki, która przeżywa tragedię poronienia. Uważam, że wprowadzanie karalności kobiet, które dokonały aborcji (choćby i można było od ukarania odstąpić, w ramach postępowania sądowego) jest błędem i może stać się przyczyną dramatów. Ale o samej ustawie trzeba mówić prawdę. To nie jest tak, że jej zapisy stawiają wyżej życie dziecka niż matki. Nie przesadzajmy.

Przeczytaj również: