Po ŚDM nie umiem wystopować

Beata Malec-Suwara

publikacja 24.09.2016 05:15

Bochnia wspomina lipcowe wydarzenie, dziękuje za ten czas i planuje, jak wykorzystać zapał, który w młodych te dni rozpaliły.

Młodzi w Bochni jeszcze długo będą żyć ŚDM, których inicjatorem  był św. Jan Paweł II. zdjęcia Beata Malec-Suwara /Foto Gość Młodzi w Bochni jeszcze długo będą żyć ŚDM, których inicjatorem był św. Jan Paweł II.

Był wieczór, kazali mi wejść do ciemnego pokoju. Kiedy zapaliłam światło, czekał tam dla mnie 6-kilogramowy udziec. Nie wiem, jaką miałam minę, kiedy zobaczyłam tę szynkę, za to oni opowiadali o niej z ogromną pasją – o tym, jak się ją robi, kroi. Zawieźliśmy ją do masarni, gdzie nam ją pokroili, i poczęstowałam nią wolontariuszy – opowiada Magdalena Cerazy, przewodnicząca parafialnego komitetu ŚDM 2016 w Bochni.

– Mięso to dla Hiszpanów największy rarytas. Wiele rodzin na dzień dobry dostało od pielgrzymów kiełbasę – wyjaśnia. Otrzymali także o wiele więcej. Dziś są wdzięczni wolontariuszom za ten czas, kiedy mogli gościć pod swoim dachem pielgrzymów. Wielu z nich do dziś utrzymuje z nimi kontakt.

I wolontariusze nadal żyją ŚDM. – Nigdy bym siebie nie podejrzewała, że jestem w stanie zrobić to, co wtedy, w tym tygodniu. Raul, który odpowiadał za grupę Hiszpanów, potrafił zwoływać mnie o pierwszej w nocy megafonem, bo chciał ustalać to, co będzie się działo dosłownie za kilka godzin. Siedzieli do drugiej w nocy, gadali i śpiewali – wspomina Magda.

Ks. Rafał Jagoda, rejonowy koordynator ŚDM 2016 w Bochni, dziękuje młodym za ich zaangażowanie. – Nie ma słów, by określić to, co zrobiliście. Wiem, że niektórzy chodzili na rzęsach, niedosypiali, ale nikt z was nie odmówił. To, co zrobiliście, było ponad siły i możliwości. Mistrzostwo świata, wielkie dzięki – mówił do wolontariuszy na bocheńskim dziękczynieniu za ŚDM, które rozpoczęło się od adoracji Najświętszego Sakramentu.

I Bogu było za co dziękować. W ciągu tych dni doświadczyli Jego wsparcia. – Nieraz wydawało się, że to już koniec, że świat się wali, że coś jest niemożliwe. Wtedy wystarczyła krótka modlitwa czy adoracja w kaplicy, a niemożliwe stawało się możliwe. Mogę mnożyć wiele takich przykładów, kiedy logika mówiła: nie ma szans, a nagle wszystko się układało – mówi ks. Rafał Jagoda, opowiadając historię, kiedy to na stacji kolejowej zabrakło miejsca w podstawionych pociągach dla pielgrzymów.

– Już wcześniej kolej zapowiadała, że nie jest w stanie podstawić więcej niż 5 składów. Na dworcu zostało 3 tys. ludzi, którzy się nie zmieścili. Poszedłem do dyspozytorni, gdzie powiedziano mi, żeby powiedzieć pielgrzymom, że nie będzie więcej pociągów i mają się rozejść. Wtedy – westchnienie do św. Jana Pawła II i telefon do Krakowa, w słuchawce słyszę, że za 20 minut podjadą jeszcze dwa pociągi, a 1600 osób zmieści się w każdym – wspomina jedną z historii ks. Rafał.

W dwóch dekanatach bocheńskich, czyli w 18 parafiach, było ok. 9 tys. pielgrzymów, w samej Bochni mieszkało ich ponad 5 tys. W bocheńskiej parafii św. Mikołaja działało ponad 100 wolontariuszy, a w dwóch dekanatach było ich ponad 500. – Teraz chodzi o to, by tego entuzjazmu, który widzieliśmy podczas Światowych Dni Młodzieży, nie ugasić, podtrzymać w młodych chęć działania na rzecz parafii i miasta – mówi ks. Rafał Jagoda.

– Myślałam, że po ŚDM i po 17 latach działania przy parafii wystopuję, ale się nie da, bo przecież delegacja hiszpańsko-bocheńska musi jechać do Panamy – dodaje z kolei Magda Cerazy. W tym celu powstał w Bochni projekt Panama. Chodzi w nim nie tylko o to, by wyjechać za trzy lata na kolejne Światowe Dni Młodzieży, które odbędą się w Panamie, ale by podtrzymać w młodych ducha ŚDM.

Wolontariuszy znowu będzie widać przy parafii podczas kolejnych akcji. Planują także wspólny wyjazd do Zabawy, na diecezjalne dziękczynienie za ŚDM 24 września, zorganizowanie II Bocheńskiego Wieczoru Uwielbienia, dwudniową wycieczkę i nagranie płyty w profesjonalnym studiu.

TAGI: