Kraków dał mi zrozumienie wolności

Bogdan Gancarz

publikacja 14.09.2016 06:00

W sowieckich więzieniach i łagrach spędził w sumie 13 lat, 5 miesięcy i 10 dni. Zmarł w opinii świętości, a teraz zostanie wyniesiony na ołtarze.

Ks. Władysław Bukowiński, nie bacząc na sowieckie prześladowania, niósł pociechę duchową zesłańcom w Kazachstanie. Archiwum „Wołania z Wołynia Ks. Władysław Bukowiński, nie bacząc na sowieckie prześladowania, niósł pociechę duchową zesłańcom w Kazachstanie.

W kazachstańskiej Karagandzie 11 września odbyła się beatyfikacja księdza Władysława Bukowińskiego (1904–1974), sowieckiego więźnia i zesłańca, który przez kilkadziesiąt lat niósł pociechę duchową innym zesłańcom do Kazachstanu. Co ma wspólnego z Krakowem kapłan działający i pochowany w odległym o prawie 4 tys. km od podwawelskiego grodu mieście?

– Ks. Bukowiński był świadkiem wiary. Był wierny Bogu i Kościołowi w bardzo trudnych warunkach, kiedy kapłani, w tym on sam, byli gotowi naprawdę oddać życie za Chrystusa i za ludzi. Był często w więzieniach, a mimo to pozostał wierny. Jest i będzie dla nas wzorem. Katolicy w Kazachstanie wiedzą, że ks. Bukowiński był związany z archidiecezją krakowską. Przypomniał o tym m.in. w 2001 r. w ich kraju Jan Paweł II, wspominając swoje krakowskie z nim spotkania – mówił nam podczas Światowych Dni Młodzieży ks. Atanazy Schneider, biskup pomocniczy diecezji w kazachstańskiej Astanie.

Spowiadał dniami i nocami

Przyszły „Apostoł Kazachstanu” urodził się w 1904 r. w Berdyczowie na Ukrainie. Jego ojciec, ziemianin z Sandomierskiego, był tam dyrektorem cukrowni. Władysław Bukowiński wrócił w 1920 r. wraz z rodziną do Polski. Po zdaniu matury w Krakowie i ukończeniu w 1926 r. studiów prawniczych na Uniwersytecie Jagiellońskim wstąpił do krakowskiego seminarium duchownego. Święcenia kapłańskie otrzymał w 1931 r. z rąk abp. Adama Stefana Sapiehy. Pracował najpierw w Rabce, potem w Suchej Beskidzkiej, a od 1936 r. – w diecezji łuckiej. Był wielokrotnie aresztowany przez władze sowieckie. W 1945 r. skazano go m.in. na 10 lat obozu pracy przymusowej. Po uwolnieniu odmówił powrotu do Polski i pozostał na zesłaniu w Kazachstanie, służąc pomocą duchową tysiącom katolików zesłańców – Polakom, Niemcom i Ukraińcom. Podejmował dalekie wyprawy misyjne w najdalsze zakątki Związku Sowieckiego. Był za to prześladowany i ponownie aresztowany przez władze sowieckie.

– Spowiadał dniami i nocami. Niekiedy chrzcił, spowiadał i udzielał ślubu ludziom, którzy przez 20 lat nie widzieli kapłana – mówi ks. dr Jan Nowak z Krakowa, wicepostulator procesu beatyfikacyjnego ks. Bukowińskiego. Kapłan zesłaniec zmarł 3 grudnia 1974 r. w kazachstańskiej Karagandzie w opinii świętości.

Tam jest moje miejsce

W latach 1965, 1969 i 1973 udawało mu się przyjeżdżać do Polski. Odwiedzał wówczas Kraków. – Znałem ks. Bukowińskiego z okresu jego wizyt w Krakowie. Gdy był tu po raz ostatni, bardzo już schorowany, kard. Karol Wojtyła i kolega ks. Bukowińskiego ks. Czesław Obtułowicz namawiali go do pozostania w Polsce i leczenia się. On jednak odmówił. „Tam jest mój Kościół; tam jest moje miejsce” – odrzekł – wspominał kard. Stanisław Dziwisz.

Podwawelski gród był zaś dla „Apostoła Kazachstanu” bardzo ważny. „Kraków zaciążył decydująco, a jakże dobroczynnie na całym moim życiu” – wspominał po latach. „Kraków i Uniwersytet Jagielloński dał mi cześć i umiłowanie tradycji dzisiejszej tego, co w niej jest wielkie i wzniosłe. Lecz równocześnie Kraków i Uniwersytet Jagielloński dał mi zrozumienie i umiłowanie wolności i to wolności wszechstronnej, nie tylko wolności politycznej, społecznej czy ekonomicznej, lecz nade wszystko wolności sumienia i wolności przekonań. To, co ja wyniosłem z Krakowa, zawsze mi pomagało tam na jakże dalekim od Krakowa Wschodzie. Tam, gdzie długie lata spędzałem za kratami więzień i za drutami kolczastymi obozów pracy przymusowej. Wszędzie tam, co wyniosłem z Krakowa, pomagało zachować godność osobistą i kapłańską. Pomagało mi uszanować własne poglądy, ale też i cudze poglądy, jeśli one w ogóle były. Zdaje się, że nie dałem się nigdy zatruć nienawiścią i że miłość nieprzyjaciół nie była samą tylko piękną teorią w mym życiu na Wschodzie” – wspominał ks. Bukowiński.

Prawdopodobnie w Krakowie w 1969 r. zaczął pisać swoje słynne później „Wspomnienia z Kazachstanu”. – W końcu lat 70., gdy byłem klerykiem, ks. Stanisław Grodecki, proboszcz mojej parafii św. Mikołaja i zarazem kolega rocznikowy ks. Bukowińskiego, dał mi do przeczytania maszynopis jego kazachstańskich wspomnień. W 1979 r., za wiedzą proboszcza, przekazałem je redakcji wychodzącego w Lublinie poza cenzurą czasopisma „Spotkania”. Ukazały się drukiem wpierw w kraju, potem zaś w Paryżu – wspomina ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, prezes Fundacji Brata Alberta w podkrakowskich Radwanowicach.

Kapłańska wierność i apostolski zapał

Pamięć o ks. Bukowińskim po jego śmierci nie zaginęła wśród krakowian. Grono jego przyjaciół przez wiele lat zamawiało w krakowskich kościołach Msze św. za jego duszę. Zbierano także dotyczące go relacje. Aktywni byli tu szczególnie Jan Iwaszkiewicz, Barbara i Jan Kierznowscy oraz Anna Pruszyńska. – Mój mąż Stanisław był Kresowianinem z Wołynia. Ks. Bukowiński nocował w naszym domu podczas swojego pobytu w Krakowie w 1969 r. Pamiętam, że mówił, iż „Rosja jest jak wysuszony step – rzucić iskrę, a zapłoną wiara i nadzieja”. 9 października 1969 r. wpisał się również do naszej domowej „Księgi Gości”: „Rozmowy płytkie pozostawiają pustkę, a nieraz i niesmak. Rozmowy pogłębione mają wartość nieprzemijającą. Najpiękniejsze są rozmowy natchnione miłością Boga i ludzi. Ufam, że coś z tego było w naszych rozmowach prowadzonych w Waszym gościnnym domu na szlaku Karaganda–Kraków” – wspomina A. Pruszyńska.

Te silne związki ks. Bukowińskiego z Krakowem spowodowały, że 19 czerwca 2006 r. to tutaj, na prośbę abp. Karagandy Jana Pawła Lengi, rozpoczął się proces beatyfikacyjny „Apostoła Kazachstanu”. – Duchowym inicjatorem rozpoczęcia starań o beatyfikację ks. Bukowińskiego był papież Jan Pa- weł II – powiedział ks. Nowak, postulator procesu na szczeblu diecezjalnym i wicepostulator na szczeblu rzymskim, który postacią kapłana zafascynował się podczas kazachstańskiej pracy misyjnej w latach 2005–2006. „Cieszę się, że postać tego bohaterskiego kapłana nie idzie w zapomnienie. (...) Bogu dziękuję, że mogłem go osobiście poznać, budować się jego świadectwem i wspierać w każdy możliwy w tamtych czasach sposób” – napisał w 2004 r. Jan Paweł II w liście do kard. Franciszka Macharskiego. Jeszcze wcześniej, podczas pielgrzymki do Kazachstanu w 2001 r., powiedział: „Zawsze żywo interesowałem się waszym losem. Wiele mówił mi o was niezapomniany ks. Władysław Bukowiński, którego wielokrotnie spotykałem i zawsze podziwiałem za kapłańską wierność i apostolski zapał”.

Kolejne sesje procesu odbywały się nie tylko w Polsce, lecz także w Kazachstanie, w Niemczech, Austrii i na Ukrainie. Dochodzenie na szczeblu diecezjalnym zakończyło się 8 marca 2008 r. i jego akta zostały przekazane do Kongregacji ds. Kanonizacyjnych w Rzymie. 22 stycznia 2015 r. Ojciec Święty Franciszek wydał dekret o heroiczności cnót ks. Bukowińskiego, zaś 15 grudnia tego roku zatwierdził ocenę cudu uzdrowienia, jakie dokonało się za wstawiennictwem sługi Bożego Władysława. – Cud dotyczył polskiego księdza Mariusza Kowalskiego, wyświęconego w Karagandzie. W czerwcu 2008 r. doznał wylewu i stan zdrowia był bardzo ciężki. O jego uzdrowienie modlono się za przyczyną ks. Bukowińskiego. Bp Schneider, po udzieleniu ks. Kowalskiemu sakramentu chorych, zostawił przy nim fragment kości ks. Bukowińskiego. Chory niespodziewanie ozdrowiał, ku zdumieniu lekarzy – przypomina ks. Andrzej Scąber, referent ds. kanonizacyjnych w archidiecezji krakowskiej.

Modlitwa nie ustanie

Proces beatyfikacyjny i lata go poprzedzające wywołały wielkie zainteresowanie postacią ks. Bukowińskiego. Kierowane przez ks. Witolda Kowalowa z Ostroga Wydawnictwo „Wołanie z Wołynia” opublikowało trzy tomy pism „Apostoła Kazachstanu” i dwa tomy wspomnień o nim. Wspomniana już Anna Pruszyńska stała się z kolei współtwórczynią założonego w 2007 r. katolickiego Stowarzyszenia im. ks. W. Bukowińskiego „Ocalenie” w Krakowie. – Stowarzyszenie postawiło sobie za cel m.in. wspieranie procesu beatyfikacyjnego przez modlitwę, działalność informacyjną oraz stworzenie w leżącym w diecezji bielsko-żywieckiej Zagórniku k. Wadowic Centrum ks. W. Bukowińskiego – mówi ks. Nowak. Ukazało się m.in. 30 tys. egzemplarzy książek i broszur jego autorstwa, a także poświęconych „Apostołowi Kazachstanu”. Ze szczególnym odzewem postać ks. Bukowińskiego spotkała się w podhalańskim Czarnym Dunajcu.

– Kiedy rozpoczął się proces beatyfikacyjny, rozpoczęły się też modlitwy w naszym kościele parafialnym, gdzie ks. Bukowiński bywał ponoć przed wojną. Modliliśmy się co tydzień o wyniesienie kapłana do chwały ołtarzy i o łaski za jego przyczyną. Rekolekcje dotyczące „Apostoła Kazachstanu” prowadził w naszej parafii ks. Nowak. Przy okazji kolportowaliśmy rozmaite publikacje na ten temat – mówi ks. Krzysztof Kocot, proboszcz parafii pw. Przenajświętszej Trójcy w Czarnym Dunajcu, który wybiera się do Karagandy na beatyfikację. – Ufundowałem relikwiarz, w którym relikwie bł. Władysława Bukowińskiego zostaną umieszczone podczas beatyfikacji. Zostanie już w Karagandzie – dodaje ks. Kocot.

Na beatyfikację do Kazachstanu jedzie duża grupa osób z archidiecezji krakowskiej, m.in. bp Jan Szkodoń, jako delegat metropolity krakowskiego i Episkopatu Polski, ks. Scąber, ks. Grzegorz Szewczyk, proboszcz parafii św. Floriana w Krakowie, wspomniany ks. Kocot. Pojadą również krakowscy Bracia Kurkowi i delegacja Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie. Nie zabraknie także ks. Nowaka.

Po beatyfikacji co najmniej kilka świątyń w archidiecezji krakowskiej stanie się miejscem kultu „Apostoła Kazachstanu”. – Wierni będą się modlić za przyczyna bł. Władysława na pewno w kościele św. Floriana, w którym ks. Bukowiński odprawiał Msze św. podczas swoich powojennych wizyt w Krakowie, w Rudawie, gdzie odprawił swoją Mszę prymicyjną i w Czarnym Dunajcu – wylicza ks. Scąber. – Nasze modlitwy z prośbą o łaski za przyczyną ks. Bukowińskiego będą kontynuowane. Będziemy się modlili również o jego kanonizację. Mamy obiecane relikwie nowego błogosławionego – dodaje ks. Kocot.