Stąd wyszła iskra

Miłosz Kluba

publikacja 18.08.2016 05:40

Gdyby 
nie było Rzymu, 
wtedy Kraków
 byłby Rzymem. Krakowskie sanktuaria Bożego Miłosierdzia i św. Jana Pawła II nieprzypadkowo położone są tuż obok siebie.

Białe Morza to poprzemysłowy teren dawnych zakładów Solvay. Dziś znajduje się tam sanktuarium św. Jana Pawła II. Henryk Przondziono /Foto Gość Białe Morza to poprzemysłowy teren dawnych zakładów Solvay. Dziś znajduje się tam sanktuarium św. Jana Pawła II.

W Rzymie, na zbiegu Via Appia i Via Ardeatina, stoi niewielki kościółek „Quo vadis, Domine”. W środku można zobaczyć kamień, a w nim odciśnięte stopy. Jak głosi średniowieczna legenda, są to ślady stóp Jezusa, którego w tym miejscu miał spotkać uciekający z Wiecznego Miasta św. Piotr. Gdy odwiedza się sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach, nie potrzeba legendy, by zobaczyć miejsca, gdzie stał Jezus. Tutaj przecież rozmawiał On – nie tak dawno, bo mniej niż sto lat temu – ze skromną zakonnicą, s. Faustyną Kowalską.

Rozmowy przy pracy

Punkty na mapie łagiewnickiego sanktuarium, w których św. Faustyna doznawała objawień – a miała ich tutaj aż 280 – dokładnie skatalogowała s. Elżbieta Siepak ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, do którego należała także święta zakonnica. – Kiedy patrzy się na te punkty przez pryzmat doświadczeń s. Faustyny, to naprawdę widać, że tu niebo łączy się z ziemią – mówi s. Elżbieta. – Można śmiało powiedzieć, że tutaj każde miejsce jest naznaczone obecnością nieba. Nie tylko Jezusa, ponieważ Faustyna miała objawienia także Trójcy Świętej, Matki Bożej, świętych – opowiada.

Najwięcej objawień s. Faustyna doświadczyła w klasztornej kaplicy, gdzie do dziś znajduje się namalowany według jej wizji obraz Jezusa Miłosiernego. Były jednak także mniej oczywiste miejsca jej mistycznych doświadczeń.
30 września 1937 roku, kiedy s. Faustyna pracowała na furcie, do klasztornej bramy zapukał „ubogi młodzieniec”. Zakonnica przyniosła mu z kuchni kubek wody. „W chwili, gdy odbierałam od niego kubek, dał mi poznać, że jest Panem nieba i ziemi. Gdym Go ujrzała, jako jest, znikł mi z oczu” – zanotowała później Apostołka Miłosierdzia w swoim „Dzienniczku”. Dwa miesiące później na klatce schodowej – s. Faustyna rozmawiała z... szatanem. „Nie módl się za grzeszników, bo oni i tak będą potępieni, a przez to dzieło miłosierdzia sama się narażasz na potępienie” – przekonywał ją. W prowadzącym do kuchni korytarzu Jezus opowiadał s. Faustynie o Koronce do Miłosierdzia Bożego. Prozaiczne czynności i codzienne miejsca zyskiwały wyjątkowy charakter przez to, że w nich – dosłownie – pojawiał się Bóg. To pomagało s. Faustynie znosić trudy klasztornej codzienności, ale jest też, jak przekonuje s. Elżbieta Siepak, znakiem dla nas. – Te jej objawienia pokazują, jak cudowne może być nasze życie, kiedy spojrzymy na nie z perspektywy wiary. Ono jest przecież takie samo jak życie s. Faustyny, tylko my tego nie dostrzegamy – wyjaśnia s. Siepak.

Siła ze środka

Wśród historii z życia s. Faustyny jest też opowieść o jej problemach przy pracy w kuchni. Odcedzanie dużych porcji ziemniaków w ciężkich, żeliwnych garnkach przekraczało siły młodej zakonnicy. Skarżyła się, próbowała unikać tej czynności. Na modlitwie usłyszała od Jezusa zapewnienie, że jej pomoże. Następnego dnia bez trudu podniosła garnek i odlała wodę. Kiedy jednak zdjęła pokrywę, zobaczyła – później opisała to w „Dzienniczku” – „zamiast kartofli całe pęki czerwonych róż”. – My od razu byśmy kalkulowali, jak to Bóg może nam pomóc w dźwiganiu garnków – a ona po prostu Mu zaufała – wyjaśnia s. Elżbieta Siepak.

Źródło jej siły było gdzie indziej i między innymi to łączyło ją z drugim Apostołem Miłosierdzia – św. Janem Pawłem II. Ostatni raz odwiedził on Łagiewniki, z którymi był mocno związany, w 2002 roku – już jako schorowany, stary człowiek. – Chociaż był zgarbiony, miał poważne problemy z chodzeniem, czuliśmy, że gdzieś w środku to jest mocarz, że ma w sobie niesamowitą siłę – wspomina spotkanie z papieżem ks. Michał Leśniak, wtedy diakon, wyznaczony do pomocy papieżowi w czasie liturgii dedykacji bazyliki Bożego Miłosierdzia. – Widać było, zwłaszcza w momencie namaszczenia ołtarza świętym olejem, jego wielkie przejęcie, skupienie, modlitwę – opowiada ks. Michał, który kilka lat później, już jako kapłan, trafił do pierwszej grupy duszpasterzy pracujących w budowanym sanktuarium św. Jana Pawła II.

To nie przypadek, że owo sanktuarium powstało naprzeciwko bazyliki Bożego Miłosierdzia. Łączące je ścieżki przemierzał Karol Wojtyła, gdy w czasie II wojny światowej pracował w zakładach Solvay. Dziś na poprzemysłowych terenach, gdzie przez niemal 100 lat gromadzono zasolone wapno, stanowiące odpad fabryki Solvay – stąd nazwa Białe Morza – stoi Centrum św. Jana Pawła II „Nie lękajcie się!”.

Relikwie i pamiątki

Dwupoziomowa świątynia, muzeum, centrum wolontariatu oraz Instytut Dialogu Międzykulturowego im. Jana Pawła II tworzą miejsce, gdzie przypominana jest postać świętego papieża i jego nauczanie. Punktem centralnym jest umieszczony na samym środku dolnej świątyni – kościoła Relikwii – ołtarz. W jego podstawie znajduje się ampułka z krwią papieża. Właśnie przy tym ołtarzu codziennie sprawowana jest Msza św. wotywna o św. Janie Pawle II. Towarzyszy jej specjalne nabożeństwo z odczytaniem złożonych przez pielgrzymów intencji. – To niezwykły moment, w którym czuć pragnienia ludzi i ich wiarę we wstawiennictwo św. Jana Pawła II – mówi ks. Paweł Kummer, duszpasterz w sanktuarium. – Widać również owoce tej modlitwy, ponieważ ludzie składają także intencje dziękczynne – zaznacza. Relikwie krwi Ojca Świętego znajdują się też w relikwiarzu wynoszonym do każdej Mszy św. w górnym kościele oraz w relikwiarzu mającym kształt księgi, umieszczonym w kaplicy Kapłańskiej. Jest on ustawiony na innej, być może budzącej większe emocje, pamiątce po Janie Pawle II – płycie z grobu w podziemiach bazyliki św. Piotra w Watykanie, gdzie papież był pochowany do momentu beatyfikacji.

Emocje to nie wszystko

Ksiądz Paweł Kummer przyznaje, że tego miejsca szukają pielgrzymi. – Przypomina mi to niekończące się kolejki do grobu papieża w Grotach Watykańskich. Tu jest dokładnie tak samo – ludzie chcą być blisko, bo czują się związani i z jego życiem, i z momentem jego śmierci – mówi kapłan. Kiedy przyprowadza pielgrzymów do kaplicy Kapłańskiej, uprzedza ich, że tutaj znajduje się największy skarb. – Niektórzy pewnie myślą, że chodzi o płytę z grobu Jana Pawła II. Wtedy pokazuję tabernakulum z Najświętszym Sakramentem. Dopiero potem dodaję, że „oprócz tego” mamy w tym miejscu cenną pamiątkę po świętym papieżu – opowiada ks. Kummer. – Ta płyta zawsze budzi duże emocje, ale to tylko punkt wyjścia do czegoś więcej. Emocje się skończą, a wiara musi trwać. Dlatego klękamy przy płycie, ale wpatrujemy się w Jezusa – podkreśla.

Podobnie jest z inną relikwią, która trafiła do sanktuarium w maju ubiegłego roku. W jednej z kaplic górnego kościoła, w szklanej gablocie, znajduje się biała sutanna, którą Jan Paweł II miał na sobie w momencie zamachu na jego życie 13 maja 1981 roku. Widać na niej ślady krwi. – Przypomina nam ona o cudownym ocaleniu Ojca Świętego oraz o jego wielkim cierpieniu – mówi ks. Paweł Kummer. – Ale to także symbol natychmiastowego przebaczenia temu, który próbował pozbawić papieża życia. Zwłaszcza w Roku Miłosierdzia – dodaje. Podkreśla, że to właśnie taka bezwarunkowość jest sednem chrześcijańskiej miłości bliźniego.

Iskra i ogień

Sanktuaria Bożego Miłosierdzia i św. Jana Pawła II dzieli mniej więcej kilometr. Na to, że sanktuaria najlepiej odwiedzać „w pakiecie”, wskazuje pomnik na placu przed kościołem papieża Polaka. Jan Paweł II zwrócony jest właśnie w kierunku bazyliki Bożego Miłosierdzia. Symbolicznie pokazuje to jedno z najważniejszych przesłań jego pontyfikatu. – Patrząc z perspektywy Łagiewnik, od początku wiedziałyśmy, że to jest papież miłosierdzia – mówi s. Elżbieta Siepak. Świętego papieża i autorkę „Dzienniczka” łączyły wspólna duchowość i to, że oboje na wszystkie wydarzenia patrzyli w kontekście Bożych planów. – Mimo przeciwności on nigdy nie zwątpił w słowa s. Faustyny. Ludzie mówili: prosta zakonnica, szkoda czasu. Ale on – teolog, profesor, kardynał – wiedział, co Bóg chce przez nią uczynić – tłumaczy s. Siepak. Ks. Paweł Kummer dodaje: – Faustyna doświadczyła orędzia o Bożym Miłosierdziu, a Jan Paweł II przekazał to światu. Stąd wyszła iskra, którą on zamienił w ogień.