Porwać Ojca Świętego do tańca belgijskiego

kam

publikacja 25.07.2016 16:07

W kilkusetosobowej ekipie tancerzy ŚDM, którzy będą animować taniec na największych uroczystościach w Krakowie, znajduje się Bartek Wojtkowski. Wolontariusz chory na zespół Tourette'a pokazuje z pomocą Pana Boga, że nie ma dla niego rzeczy niemożliwych.

Porwać Ojca Świętego do tańca belgijskiego kam Bartosz Wojtkowski w drodze do Krakowa na ŚDM

21-latek z Brzegu w woj. opolskim wybrał się na ŚDM z grupą tancerzy z archidiecezji wrocławskiej, którą opiekuje się znany ksiądz raper Jakub Bartczak. Mimo ujawniającej się co ok. pół minuty choroby w postaci tiku wokalnego lub ruchowego, Bartosz to osoba niesamowicie towarzyska i uprzejma.

Co może wielu zadziwić, to właśnie nabyty w wieku 12 lat po sepsie zespół Tourette'a otworzył go na świat.

- Mój moment przełomowy pojawił się między pierwszą a drugą klasą technikum. Po godz. 22 podjechał do mnie radiowóz policyjny, funkcjonariusze chcieli mnie źle potraktować za to, że się wydzieram i zakłócam ciszę nocną. Finalnie wszystko skończyło się dobrze. Policjanci zostali uświadomieni, co to jest zespół Tourette'a - wspomina 21-latek.

Teraz jest w pełni samodzielny, paradoksalnie przez albo może dzięki zespołowi Tourette'a.

- Ta choroba mnie wiele w życiu nauczyła i dała mi nie raz „kopa w tyłek”. To był taki kop, który dołował na początku, ale potem zmobilizował mnie do dążenia w kierunku moich marzeń - opowiada B. Wojtkowski.

I większość z nich udało mu się spełnić. Np. kiedyś jego marzeniem było wystąpić w telewizji. Przez swój internetowy projekt „Mam Tourette'a i mi z tym dobrze” pojawił się swego czasu w kilku ogólnopolskich stacjach TV. - Znajomi się śmiali, że niedługo im z lodówki wyskoczę - śmieje się wolontariusz ŚDM.

Bardzo charakterystyczną, ale i uciążliwą chorobę traktuje jako dar od Boga. - Zdarzają się kryzysy, ale to tak, jak w życiu normalnego człowieka. Każdego dopada kiedyś moment depresyjny. Zespół Tourette'a to nie tylko tiki wokalne i ruchowe, ale także stany lękowe. Ja jednak walczę z tym i nie stanowi to dla mnie większego problemu w osiąganiu swoich celów - dodaje Bartek.

Cel na ŚDM, oprócz wzmocnienia duchowego, obrał sobie - trzeba przyznać - bardzo ambitny. - Obiecałem rodzinie i znajomym, że jeśli uda mi się poznać papieża, to zrobię sobie z nim selfie, wkleję na fejsa i podpiszę: „Z pozdrowieniami od wszystkich katolików”. Jest taki pomysł także w naszej grupie, żeby porwać Ojca Świętego do tańca belgijskiego. Mamy nadzieję i wierzę bardzo mocno w to, że uda nam się go namówić! - mówi z charakterystycznym dla siebie błyskiem w oczach.

Poznanie papieża i zatańczenie przy nim na scenie to pamiątka, która zostaje w sercu do końca życia.

Gosc Wroclawski Tancerze na ŚDM!

Mieszkaniec Brzegu na co dzień studiuje dziennikarstwo w Opolu. Pochodzi z religijnej rodziny. Wierzy w Boga i w to, że nad nim czuwa. Na ŚDM wybrał się z grupą znajomych z Wrocławia i okolic. Wszyscy posługują jako tancerze ledniccy.

- Moi znajomi mówią, że gdybym nie miał Tourette'a, nie byłbym tym samym Bartkiem. Jestem bardzo komunikatywną osobą i szybko znajduję z ludźmi wspólny język. Choroba zmieniła mnie na lepsze! Wiem, że to brzmi może niewiarygodnie - kwituje 21-latek.

Podkreśla, że takich jako on po prostu nie należy traktować z politowaniem i litością. - Jesteśmy oryginalni, wyjątkowi i tak na to patrzę - mówi.

Na Światowe Dni Młodzieży do Krakowa pojechał, by poznać kolejne interesujące osoby i zebrać nowe doświadczenia. - Chcę przeżyć coś niesamowitego i wspominać to do końca życia. Oczekuję tego, żeby spędzić piękny czas ze wspaniałymi ludźmi, a przy tym oczyścić swoją duszę ze złych emocji - uzasadnia.