W Nysie czerpią ze świadectwa rówieśników

Anna Kwaśnicka

publikacja 21.07.2016 23:55

Młodzi z Norwegii chcą doświadczyć wiary w wielkiej wspólnocie. W swoim kraju są mniejszością.

W Nysie czerpią ze świadectwa rówieśników Anna Kwaśnicka /Foto Gość W Nysie gości niewielka grupa pielgrzymów z Norwegii. Zamieszkali w klasztorze sióstr elżbietanek

Do Nysy przyjechało 8 pielgrzymów z południa Norwegii. Zamieszkali u nyskich sióstr elżbietanek. O. Hallvard Hole, franciszkanin, jest w tej ekipie jedynym rodowitym Norwegiem. – Są wśród nas dwie siostry elżbietanki, z których jedna jest Czeszką, a druga Polką. Jest z nami dziewczyna pochodząca z Erytrei, a także młodzi, którzy mają polskie korzenie – wylicza o. Hallvard, świetnie mówiąc po polsku.

– W 2005 roku wstąpiłem do zakonu franciszkanów. A jako, że w Norwegii są parafie, w których posługują franciszkanie z Prowincji św. Jadwigi, tak się stało, że właśnie w Polsce odbywałem formację – opowiada.

W trakcie przygotowań do Światowych Dni Młodzieży w Krakowie norweskiej grupce udało się kilka razy spotkać, wysłuchać kilku katechez o Bożym Miłosierdziu, Koronce do Miłosierdzia Bożego i uczynkach miłosierdzia.

– W 5-milionowej Norwegii żyje jedynie 160 tysięcy katolików, z czego połowę stanowią Polacy. W protestanckim kraju jest nas niewielu, dlatego spotkanie w Nysie, a za kilka dni w Krakowie jest dla młodych szansą, by doświadczyć żywej wiary we wspólnocie z innymi młodymi ludźmi. To doświadczenie, które jest nam bardzo potrzebne, bo w Norwegii w codzienności nie mamy szansy, by spotkać się z tak bardzo przemawiającym świadectwem wiary młodych ludzi – mówi o. Hallvard.

Dla grupki młodych z Norwegii to pierwsze Światowe Dni Młodzieży. W Nysie czują się bardzo mile przyjęci. Urzeka ich polska gościnność. – Nim przyjechałam do Nysy, tak sobie myślałam, że jeśli mi się tutaj nie spodoba, to wrócę do domu. Ale jest fajnie i nie zamierzam przed końcem wracać – uśmiecha się Weronika Margilewska, która w Norwegii żyje od 3. roku życia. – Już poznaliśmy tutaj dużo osób. Liczymy, że nawiążemy jeszcze więcej relacji. I oczywiście chcemy zobaczyć papieża Franciszka – dopowiada Weronika, a jej rówieśnicy przytakują.