Tu jest młodość

Agnieszka Gieroba

publikacja 02.08.2016 06:00

Gdyby nie dom parafialny, życie na osiedlu byłoby nudne, a wożenie dzieci do Lublina na dodatkowe zajęcia pozbawiałoby rodziny wielu cennych godzin.

Dzieci w parafii wciąż przybywa. Archiwum parafii Dzieci w parafii wciąż przybywa.

Turka-Borek jest miejscem specyficznym. To nowe osiedle postawione w szczerym polu kilka kilometrów za Lublinem, oddzielone od miasta obwodnicą.

– To z jednej strony znakomite miejsce do życia, poza miejskim zgiełkiem, z wiejskim krajobrazem za oknem. Z drugiej – codzienność komplikują dojazdy do pracy i wożenie dzieci do szkoły, bo na razie na osiedlu takiej nie ma. Od niedawna życie ułatwia nam obwodnica, która zaczyna się zaraz za osiedlem i którą można, z pominięciem korków, dotrzeć w różne części Lublina. Mimo wszystko każdy wyjazd do miasta wymaga czasu. Tego, jak wiadomo, każdy ma mało, więc jeśli chce się uczestniczyć w jakichś zajęciach w mieście, trzeba bądź zostać i czekać, bądź jechać drugi raz – mówi pani Anna Nowak, mieszkanka osiedla.

Wciąż się powiększa

Dlatego wszystkie inicjatywy podejmowane na osiedlu są bardzo cenione przez mieszkańców. – Nasze osiedle liczy obecnie ponad 3 tys. mieszkańców, a następne tyle pewnie niedługo przybędzie, bo już teraz trwa budowa 12  bloków. To chyba jedno z najprężniej rozwijających się osiedli w okolicach Lublina. Dla nas, duszpasterzy, oznacza to wyzwanie, by integrować ludzi, którzy tu się sprowadzają, służyć im pomocą, pociągać do Boga – mówi ks. Waldemar Fac, proboszcz parafii. By sprostać zadaniu duszpasterskiemu, ksiądz proboszcz po prostu tworzył dom parafialny na oścież, zapraszając wszystkich, którzy chcą coś robić.

– Na początku, kiedy zaczęliśmy budowę plebanii, niektórzy się dziwili, po co nam tak duży budynek. Dziś, kiedy jest to na osiedlu jedyne miejsce różnych spotkań i zajęć dla małych i dużych, nikt nie ma wątpliwości, że warto było – podkreśla.

Jak w domu

Parafia Turka-Borek jest najmłodszą w diecezji, jeśli chodzi o średnią wieku mieszkańców, nieprzekraczającą 26 lat. – Sprowadzają się do nas młode małżeństwa nie tylko z Lublina, ale i z innych części Lubelszczyzny, które chcą w dużym mieście znaleźć pracę. Ponieważ Turka-Borek leży nieco na uboczu, ceny mieszkań są tu konkurencyjne, co przyciąga kolejnych mieszkańców. A skoro są młodzi, to wiadomo, że są też dzieci. Jedni i drudzy chętnie uczestniczą w różnych przedsięwzięciach, jakie proponujemy, bo wyjazd do Lublina, kiedy już wróciło się z pracy, może być męczący – przekonuje ks. Waldemar.

Dlatego gdy mieszkanki osiedla przyszły zapytać, czy możliwe byłoby zorganizowanie na plebanii zajęć fitness, tańców dla dzieci, szkoły karate i nauki języków obcych, ksiądz proboszcz po prostu dał klucz od plebanii. Tak dom parafialny stał się jednocześnie ośrodkiem kultury. – Czujemy się tu u siebie. Dom parafialny stał się naszym drugim domem. Chętnie wysyłamy dzieci na różne zajęcia, które się tu odbywają. Z najdalszego miejsca osiedla do kościoła jest 800 metrów, można więc spokojnie przejść na piechotę, puścić nieco starsze dzieci same i czuć się bezpiecznie – przekonują parafianie.

Teraz przed wiernymi budowa kościoła, bo kaplica, w której się modlą, jest już zdecydowanie za mała. – Dobrze, że mamy miejsce modlitwy. Na razie ciasne, ale za kilka lat, mam nadzieję, przeniesiemy się do kościoła, choć na razie mury dopiero wychodzą z ziemi. Mam nadzieję, że do zimy uda się nam pociągnąć budowę po strop kościoła – mówi ks. Waldemar.

Podkreśla, że fakt, iż powstała tu parafia, wierni zawdzięczają proboszczowi z sąsiedniej Turki, ks. Krzysztofowi Kołodziejczykowi. To on, gdy zorientował się, że na terenie jego parafii powstanie nowe wielkie osiedle, zaczął zabiegać o powstanie tam parafii. Czas pokazał, że to była dobra decyzja.