GOSC.PL |
publikacja 21.07.2016 08:08
Wiwaty dla Jezusa, okrzyki na cześć papieża Franciszka i specjalne piosenki dla skoczowskich gospodarzy! Francuscy potomkowie chrześcijan z Bliskiego Wschodu i ich przyjaciele z diecezji Pontoise i Amiens żywiołowo zdobyli serce Skoczowa.
Kiedy przyjechali na parking pod skoczowską Kaplicówką, tu czekał już na nich ks. Tomasz Gwoździewicz i wolontariusze, którzy od razu chcieli im wytłumaczyć, którędy powędrują pod papieski krzyż na Mszę św. Oni jednak nie dopuścili ich do głosu.
Islandzkie "Huh" na Kaplicówce w wykonaniu młodych Chaldejczyków z Francji
Urszula Rogólska /Foto Gość
Wdrapali się na wzgórze i mimo przypiekającego słońca, wcale nie czuli się zmęczeni. Ruszyła cała wiązanka wiwatów i okrzyków - dla Jezusa, na cześć papieża Franciszka dla całej Polski, da Skoczowa, dla wolontariuszy.
Pierwsze grupy francuskie przeżywały swoje spotkanie na Kaplicówce w Skoczowie
Urszula Rogólska /Foto Gość
Bliższy Bliski Wschód
Chaldejczycy - potomkowie chrześcijan z Bliskiego Wschodu, dzisiejszej Syrii, Iraku, Turcji i Iranu, posługujący się językiem Jezusa, aramejskim - pod flagami Francji i Asyryjczyków żyjących w diasporze, wnieśli najpierw prawdziwą żywiołową, eksplozję młodości i radości, a w czasie Eucharystii - takie skupienie, że słychać było przelatujące pszczoły.
- Kiedy dowiedzieliśmy się, kim będą nasi goście, w pierwszym odruchu niektórzy się obawiali, ale to była tylko chwila. Dziś ogromnie się cieszymy i dziękujemy Panu Bogu, że trafili akurat do nas. Jestem pod ogromnym wrażeniem ich wiary i religijności.
Wolontariusze ze Skoczowa po raz pracowali dla swoich gości na Kaplicówce
Urszula Rogólska /Foto Gość
Jak wyjaśnia Kamil: - Z diecezji Pontoise przyjechało do nas ponad 370 osób, wśród nich dwie grupy Chaldejczyków. To drugiem trzecie i czwarte pokolenie potomków chrześcijan z Bliskiego Wschodu. Ale są wśród nich także osoby, które dotarły z terenów prześladowanych przez Państwo Islamskie niedawno. We Francji tworzą trzy, szybko rozrastające się ośrodki katolików. Są bardzo otwarci, imponują nam swoim świadectwem wiary.
Do Kaniowa i Dankowic przyjechali z opóźnieniem, po 42-godzinnej podróży z Francji. Są pod wrażeniem gościnności polskich rodzin. Śmieją się, że po przybyciu do rodzin, wyczyścili talerze ze wszystkiego czym im rodziny poczęstowały.
Cecile (pierwsza z lewej) pochodzenia polskiego, od urodzenia mieszkająca we Francji, ze swoimi przyjaciółmi w Skoczowie
Urszula Rogólska /Foto Gość
Francja na Kaplicówce
W środę 20 lipca oficjalnie rozpoczęły się bielsko-żywieckie Dni w Diecezji.
Podczas trzech dni podbeskidzcy goście spędzają czas według rotacyjnego programy: jedni przeżywają swój dzień spotkania ewangelizacyjnego na szczytach (są nimi skoczowska Kaplicówka. bielskie Trzy Lipki oraz amfiteatry w Żywcu i Wiśle), połączony z wędrówką w góry, inni jadą do Muzeum Auschwitz i Oświęcimia, jeszcze inni - na wycieczkę Pętlą Beskidzką, odwiedzając sanktuaria, muzea i spędzając czas na przygotowanych dla nich warsztatach.
Bp Stanislas Lalanne z Pontoise także był ze swoimi młodymi
Urszula Rogólska /Foto Gość
Język serca
Razem z francuskimi gośćmi na Kaplicówkę przyjechali także ks. Aleksander Smarduch z Hecznarowic i ks. Józef Baran z Bestwnki - z parafii goszczących młodych pielgrzymów.
Młodzi Francuzi świętowali razem na Kaplicówce
Urszula Rogólska /Foto Gość
Z grupa z Bestwiny jako koordynatorzy parafialni jeżdżą bracia Mateusz i Wojciech Zarzyka. - Pomagamy w tłumaczeniach, pokazujemy kierowcom najlepsze drogi dojazdu i... cały dzień jesteśmy z naszymi gośćmi - opowiadają. - W domu gościmy też trzech chłopaków z Francji, Choć dopiero przyjechali już dużo wiemy o sobie nawzajem i dalej się poznajemy.
Pracownicy stołówki "Maja", której obiadem zachwycali się młodzi goście na Kaplicówce
Urszula Rogólska /Foto Gość