Dół

publikacja 31.07.2016 06:00

Donald Turbitt opowiada o owocach uwielbiania Boga w sytuacjach beznadziejnych.

Donald Turbitt, były nowojorski strażak, ewangelizator, założyciel ruchu Mężczyźni  św. Józefa. Józef Wolny /Foto Gość Donald Turbitt, były nowojorski strażak, ewangelizator, założyciel ruchu Mężczyźni św. Józefa.

Marcin Jakimowicz: Historia sprzed kilkunastu miesięcy. Czwartek: Twoja córka dowiedziała się, że ma niezwykle złośliwego raka. Piątek: taki sam werdykt usłyszała żona. Twoja pierwsza reakcja ?

Donald Turbitt: To nie był dobry dzień.

Wpadłeś w panikę?

Nie. Na tyle znam serce Boga, by nie wpadać w panikę. Wiem już, że jeśli On wprowadza cię w dolinę, to jedynie po to, by później cię wywyższyć i jeszcze obficiej obsypać błogosławieństwem. W przeszłości przeżywałem wiele tragedii, ale w ostateczności wszystko zawsze wychodziło mi na dobre.

Wszystko?

Tak. Jednym z moich ulubionych cytatów są słowa: „Wiemy też, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra” (Rz 8,28). Życie pokazało mi, że to czysta prawda.

Tyle że choroba nowotworowa wydaje się ostatnią sytuacją, w której można uwielbić Boga

Moja mama, chrześniacy i krewni umierali na raka, więc wiem, o czym mówisz. Za każdym razem jednak Bóg wyprowadzał z tych przeklętych sytuacji dobro. Opowiem ci świeżą historię. O moim wnuku. W chwili gdy dowiedział się o chorobie babci, postanowił zapuścić włosy. Po to, by je ofiarować, gdy ta będzie po chemii. Nieprawdopodobny gest. Mój wnuk na co dzień mieszka w Hollywoodzie. Pracuje w reklamie, przy filmie. Powiedział mamie, że będzie starał się o rolę w filmie pełnometrażowym. Odpowiedziała, że nie bardzo chce, by to robił, ale dała mu wolną rękę. Sama zaczęła modlić się o to, by zagrał kiedyś rolę Jezusa. Dwa tygodnie później poszedł na casting. Komisja zobaczyła wysokiego, prawie trzydziestoletniego mężczyznę z długimi włosami i orzekła: „Zagrasz Jezusa”. W ubiegłym miesiącu na okładce „National Geographic” można było zobaczyć Jezusa w koronie cierniowej. To mój wnuk. Grał główną rolę w filmie, który emitowała telewizja. I już nie ścina włosów.

Pierwszą reakcją na problem, zawirowania, depresję jest narzekanie. Ty nie narzekasz?

Dziś już nie. Nie wypowiadam głośno słów narzekania, bo wiem, że słowa mają moc. Wiem też, jak ważne jest to, co mówi się w dolinie. Kiedyś narzekałem, ile wlezie, i nie wyszło mi to na dobre. Gdy zaczynasz szemrać, narzekać, wydłuża się proces twego uzdrowienia, dłużej czekasz na odpowiedź Boga, na Jego łaskę. Dlaczego? Bo gdy narzekasz, to tak naprawdę mówisz Bogu: „Wiem lepiej od Ciebie, co jest dla mnie dobre”. A ja trochę żyję na tym świecie i wiem już, że nie jestem od Niego mądrzejszy. {BODY:BBC} (śmiech){/BODY:BBC} Dlaczego niezwykle ważne jest to, co mówisz w dolinie? Bo jeśli zaczynasz narzekać, podcinasz sobie skrzydła i zabijasz nadzieję. Jeśli nie masz nadziei, nie rodzi się w tobie wiara, a bez wiary nic nie zmieni się na dobre. Jeśli dobrze znasz serce Boga, wiesz, że zawsze jest nadzieja. On jest twoim Ojcem, jest dobry, chce dać ci wszystko. Co z tego, że diabeł dał mojej żonie i córce raka, skoro wszechmogący Bóg jest w stanie wyciągnąć z tego dobro? Diabeł jest zły, ale mój Bóg jest dobry i większy niż wszystkie demony świata. Nie gwarantuje mi, że moja żona będzie żyć, ale mówi: „Donald, jeśli Mnie kochasz, wszystko będzie dobrze. Zaufaj!”.

„Stół dla mnie zastawiasz na oczach mych wrogów” – mówi psalm. Bóg zaprasza nas na ucztę i każe patrzeć na to demonom?

Tak! To dla nich ogromna kara. Jedną z najgorszych tortur dla demona jest to, że musi patrzeć na to, jak Bóg jest dla nas dobry i jak nam usługuje. Za każdym razem, gdy przechodzimy jakąś próbę, nie powinniśmy upadać, ale stawać się silniejszymi.

Każda próba jest po coś?

Tak. Każda dolina jest po to, by Bóg mógł cię jeszcze wyżej wynieść.

Gdy przed laty Twoja żona zachorowała na stwardnienie rozsiane, powiedziałeś: „Panie, uzdrów ją, a ja będę codziennie chodzić do kościoła”. Czy to nie handel z Najwyższym?

Handel, czysty handel. Tyle że ja to powiedziałem, gdy jeszcze nie znałem Jezusa, Jego serca. Zachowałem się jak idiota, myślałem, że swoim postępowaniem, modlitwami, ofiarami muszę zwrócić Jego uwagę na moją rodzinę. To nonsens. Dziś chodzę codziennie do kościoła, ale nie po to, by załatwiać z Bogiem interesy. A moja żona została uzdrowiona. Grupa lekarzy orzekła: „Ojej. Nie możemy znaleźć żadnych objawów choroby. Jesteś w fazie reemisji”. I tak od 45  lat jest w stanie reemisji. (śmiech)

To, o czym opowiadasz, jest częstym obrazkiem: „Panie, jeśli mój syn przestanie pić, to obiecuję, że ”.

To czysty handel. Czytając słowo Boże, dowiesz się, jak Bóg działa. I przestaniesz się martwić. On zna nasze prośby, zanim je wypowiemy. Przed 35 laty w czasie modlitwy otwarłem Biblię i przeczytałem w Księdze Przysłów: „Bóg uratuje swoje dzieci”. Miałem wówczas troje nastolatków i w tym momencie przestałem się o nie martwić, choć powiem szczerze, że nie ułatwiali mi zadania. {BODY:BBC} (śmiech){/BODY:BBC} Wiedziałem, że jeśli jestem Jego dzieckiem, On zaopiekuje się moimi dziećmi. Powiedział, że to zrobi, a On nigdy nie kłamie. Gdy wiesz, w jaki sposób On działa, twoje życie jest znacznie, znacznie prostsze. Przestajesz się zamartwiać

Biblijny Jozafat stanął w dolinie naprzeciwko dziesięciokrotnie silniejszej wrogiej armii. Co usłyszał?

Najpierw poszedł do świątyni i powiedział: „Nie wiemy, co nas czeka, ale nasze oczy są wpatrzone w Ciebie! Wiemy, że masz odpowiedź i ufamy Tobie”. Zaraz potem zjawił się prorok i powiedział, co mają zrobić. A było to czyste szaleństwo. Powiedział: „Ustaw na czele wojska diakonię muzyczną”. Muzycy na przedzie wojska? Przecież to najgorszy manewr strategiczny świata! A Jozafat zaufał. I wysłał ekipę uwielbienia.

Dlaczego Bóg tak często dotyka ludzi w czasie, gdy oddajemy Mu chwałę?

Bo przychodzimy wówczas bliżej Niego. A gdy zbliżasz się do Boga, skupiasz się na Nim, zmieniają się proporcje; podchodzisz do światła, a ciemność pryska. Słowo „zbawienie” oznacza naprawdę znacznie więcej niż pójście kiedyś do nieba. Oznacza pełnię życia. Zdrowie, powodzenie, szczęście. Gdy przychodzisz do Boga, otrzymujesz te rzeczy

Dlaczego uwielbienie napotyka taki opór w świecie i w samym Kościele?

Z powodu złego pojmowania tradycji. Ludzie, którzy kontestują charyzmatyczny sposób uwielbienia, mówią często: „Nie widziałem, by mój dziadek modlił się w ten sposób”. Niektórzy sądzą, że tradycja to coś stałego, a ona jest żywa, dynamiczna. Nie oceniajmy nigdy modlitwy innych ludzi! Gdy król Dawid oddawał Bogu chwałę, upokorzył się, rozebrał i tańczył prawie nagi.

A jego żona Mikal wówczas nim wzgardziła – czytamy. Porażające jest następne zdanie: odtąd była „bezdzietna aż do czasu swej śmierci”.

Bóg nauczył mnie tego, bym nie oceniał nigdy sposobu, w jaki modlą się inni. Bądź bardzo ostrożny w krytykowaniu tego, w jaki sposób ktoś się modli. Mikal sama sprowadziła na siebie przekleństwo.

„Chrześcijanin coś ma, zanim jeszcze to ma” – powiedziałeś kiedyś. To znaczy: dziękuje za coś, czego jeszcze nie widzi. To historia moja, mojej rodziny, wspólnoty. Przez dwa ostatnie lata Bóg odpowiada na to, że dziękowaliśmy Mu w ciemno, nie widząc owoców.

Będąc w dolinie, wypowiadam głośno słowa proroctwa. Nie zmienię moich warunków, nie zmienię tego, czy jestem na dnie, czy na szczycie, ale głośno, z wiarą wypowiadam słowa błogosławieństwa, wierząc, że On mnie nie zostawi, że problem został dany mi jedynie po to, aby mnie wzmocnić. Diabeł chce, bym poległ, bym wszedł w narzekanie, szemranie, a Bóg pragnie mnie wyprowadzić z tej próby zwycięsko.

Gdy dopada nas choroba, depresja, automatycznie rodzi się w nas pytanie: „Co złego zrobiłem?”.

To bardzo złe pytanie. Nie warto drążyć, rozdrapywać ran. Przecież dolina to nie reakcja na to, że coś zrobiłeś źle. Czasem robisz wszystko dobrze, a lądujesz po uszy w kłopotach. Diabeł zawsze stoi naprzeciwko drzwi do skarbca, pamiętaj o tym! On powstrzymuje cię wtedy, gdy zbliżasz się do czegoś wielkiego.

Jozafat zmienił nazwę z „doliny śmierci” na „dolinę miłosierdzia”. Jak to się robi?

Przez uwielbianie Boga. Jozafat wysłał na czele armii ekipę uwielbienia. Szpaler wojowników szedł i krzyczał: „Chwalimy Cię, Boże, bo Twoja łaska trwa na wieki”. Efekt? Wrogowie wpadli w popłoch i zaczęli się sami wyrzynać. Co więcej: Izrael przez trzy dni zbierał łupy! Tak kończy się wyjście z doliny śmierci.

Zbierałeś kiedyś łupy przez trzy dni?

O wiele dłużej! Jedną z największych katastrof, jakie przeżyłem, była chwila, gdy rozsypała się moja wspólnota. Wtedy narzekałem. Przez dziesięć lat. Przestałem, gdy przeczytałem 15. rozdział Ewangelii Jana. Było to zresztą tu, w Polsce. Przeczytałem, że ogrodnik przycina krzew winny nie wtedy, gdy jest on jałowy i nieurodzajny, ale wtedy, gdy produkuje on dobre owoce! Bóg przycina dzieło rodzące dobre owoce! Wtedy zobaczyłem, że On odciął coś po to, by owoce były jeszcze większe. I tak się stało. Kiedyś głosiłem Słowo we wspólnocie dla 300 osób, teraz – dla tysięcy ludzi na całym świecie. On miał dla mnie coś lepszego, a ja narzekałem Zobaczyłem to i przestałem marudzić. Jedna rzecz mnie trochę martwi: im starsza winorośl, tym bardziej trzeba ją przycinać. A ja już mam swoje lata. (śmiech)