Dobry czas na więź z Bogiem

publikacja 06.07.2016 04:30

Ks. Andrzej Giszka opowiada o poruszeniu duchowym i tworzeniu środowiska wiary w areszcie śledczym.

Dobry czas na więź z Bogiem Archiwum prywatne Ks. Andrzej Giszka po święceniach w 1998 r. pracował w parafiach w Tarnowskich Górach-Opatowcach, św. Barbary w Bytomiu, katedralnej, obecnie w parafii św. Antoniego w Gliwicach. Związany ze wspólnotami Odnowy w Duchu Świętym i Szkołą Nowej Ewangelizacji. Asystent kościelny Wspólnoty Alleluja w Gliwicach. Od 2008 roku kapelan w gliwickim Areszcie Śledczym.

Mira Fiutak: Kiedy pierwszy raz pomyślał Ksiądz o kursie Szkoły Nowej Ewangelizacji w areszcie?

Ks. Andrzej Giszka: Chodziłem z tym półtora roku. Co najmniej przez pół roku przed pierwszym kursem przygotowywaliśmy się do tego przez intensywną modlitwę. Miałem przeświadczenie, że Pan Bóg chce, żebyśmy weszli do aresztu z kursami ewangelizacyjnymi.

Pomysł nie wydawał się karkołomny?

Widziałem, że indywidualna posługa jest potrzebna, bo ludzie mówią o swoich problemach, spowiadają się. Ale największe owoce przyniesie wtedy, gdy będzie grupa ludzi wierzących. Środowisko, w którym będą mogli rozmawiać na tematy wiary. W celach wielu spotyka się z wyśmiewaniem, że wiara jest oznaką słabości. A tu mogą zobaczyć, że nie są sami. Widziałem potrzebę stworzenia takiego środowiska wiary w areszcie, a kurs Nowe Życie daje taką perspektywę.

Pierwszy kurs odbył się na początku roku, kolejny w czerwcu. W każdym uczestniczyło 20 osób.

Takie mamy możliwości przestrzenne. Kursy prowadzone są razem z animatorami Szkoły Nowej Ewangelizacji w Gliwicach. Po pierwszym, za który odpowiedzialny był ks. Artur Sepioło, zawiązała się 20-osobowa grupa biblijna. Raz w tygodniu spotyka się na rozważaniu słowa Bożego. Można powiedzieć, że jest to więzienna grupa SNE. Widzę niesamowitą zmianę tych ludzi. Wielu z nich ma pragnienie wejścia do wspólnoty, kiedy odbędą karę. Doświadczyli tego, jak łaska Pana Boga przemienia życie, daje nowy sens. Chcą żyć w inny sposób.

Widzą, co stracili przez grzech, błędne decyzje, cały bałagan swojego życia. I to, co Jezus w ich życiu robi. Tę grupę razem ze mną prowadzą animatorzy, którzy przychodzą do aresztu. Dla niej planujemy już kolejny kurs, tym razem Emaus. W czerwcu poprowadziłem razem z animatorami drugi kurs Nowe Życie.

Po nim też powstanie grupa biblijna?

Już powstała, bo jest to pogłębienie tematów poruszanych na kursie. Dla osadzonych ważna jest grupa wsparcia, w której mogą porozmawiać o swoich problemach, pomodlić się, poznawać słowo Boże i uczyć się, jak je realizować w warunkach więziennych. To też odkrywanie nowego świata, uczenie się Biblii jak elementarza. Jesienią planujemy następny, trzeci kurs Nowe Życie.

Jak te osoby są przyjmowane przez współwięźniów?

Bardzo różnie. Są tacy, którzy wyśmiewają się z nich, i to jest dla nich próba wiary. Są też tacy, którzy z ciekawością słuchają tego, czym się dzielą, bo opowiadają o tym, co przeżyli. Dają współosadzonym inne spojrzenie na Kościół, na wiarę. I czasem przyprowadzają ich do Jezusa, czyli np. na kurs Nowe Życie. Tak jak w innych środowiskach nawrócony człowiek doprowadza innego do doświadczenia wiary.

Prowadzący kursy to stała ekipa SNE?

Tak, bo chodzi o zbudowanie więzi. Chcemy, żeby osadzeni nabierali do nas zaufania i kiedy skończą wyroki, mogli na wolności przyjść do wspólnoty SNE. Myślę, że tak będzie, bo widzę w nich entuzjazm, świeżość wiary. Zaufanie jest tu bardzo ważne. Ci ludzie są poharatani, mają różne trudne historie życia. Staramy się być otwarci na nich i mamy wiarę, że łaska Chrystusa ich zmienia. Przychodzimy z takim nastawieniem, że to, co dzieje się w ich sercach, dokonuje się za sprawą Pana Boga, a my jesteśmy tylko narzędziami. Są ponadto osoby w SNE, które wspierają kursy modlitwą oraz przygotowują poczęstunek – tutaj szczególne podziękowania dla pań z filii Miłosierdzia Bożego w Gliwicach.

Czym, oprócz okoliczności zewnętrznych, ten kurs w areszcie różni się od zwyczajnych prowadzonych przez SNE?

Przede wszystkim jest krótszy. Na wolności trwa od piątku do niedzieli, a każdy wykład jest 1,5-godzinny. Tu mamy jakby kurs w pigułce – w dwa dni i każda nauka skrócona do 30 minut. Niezależnie od tych ograniczonych możliwości czasowych widzimy, jak uczestnicy mocno przeżywają te treści, zwłaszcza dynamiki i świadectwa życia głoszących. Na koniec opowiadają przede wszystkim o tym, jak ważna była dla nich modlitwa o przebaczenie i wylanie Ducha Świętego.

Kto przebywa w gliwickim Areszcie Śledczym?

To areszt dla mężczyzn, którzy oczekują na swoje wyroki, i już skazanych, odbywających tu karę.

Jak długo jest Ksiądz tutaj kapelanem?

Już osiem lat pełnię tę posługę wśród ludzi, którzy w życiu się pogubili. Areszt czy odbywanie kary to dobry czas na odkrycie więzi z Panem Bogiem. To czas odizolowania, kiedy człowiek jest wyciągnięty z pędu życia i może zastanowić się, odpowiedzieć sobie na najważniejsze pytania: po co żyje, jaki jest cel i sens tego życia. To może się stać miejscem doświadczenia żywego Boga. I wielu się nawraca. Widzę to. Moja posługa polega na towarzyszeniu tym ludziom i pomocy w odkryciu piękna człowieczeństwa i dziecka Bożego, które przez grzech, błędne decyzje życiowe gdzieś się pogubiło.

Jak komuś w tak trudnej sytuacji życiowej pomóc odkryć, że jego najgłębsza i pierwsza tożsamość to tożsamość dziecka Boga?

To łaska Pana Boga działa, ja jestem tylko tego świadkiem. Moim zadaniem jest przede wszystkim przygotowanie do sakramentów. I to jest niesamowite zobaczyć, jak człowiek może odkryć i przyjąć Jezusa jako swojego Pana i Zbawiciela w swojej pierwszej spowiedzi, a potem Komunii Świętej. Co roku przygotowujemy grupę do bierzmowania i widzę, jak te osoby otwierają się na dary Ducha Świętego. Dorośli ludzie, którzy odkrywają, że czegoś im jeszcze w życiu brakuje. Właśnie 7 osób przyjęło sakrament bierzmowania. W ich przygotowaniu, które trwało od Wielkiego Postu, pomagała mi grupa animatorów.

Kursy i przygotowanie do bierzmowania to nie pojedyncze akcje, ale część szerszego programu.

Trzy razy w roku razem ze Wspólnotą Rodzin Mamre organizujemy dni ewangelizacyjne w areszcie – w święto Podwyższenia Krzyża, w Wielkim Poście i podczas czuwania przed Zesłaniem Ducha Świętego. W niedziele są Msze św., we wtorki i w soboty posługa kapłańska, w czwartki i piątki indywidualne spotkania. Również w piątki razem z osobami świeckimi są ewangeliczne rozmowy w grupie, a w soboty i we wtorki grupy biblijne.

Istnieje też grupa pisania ikon.

Prowadzi ją Anna Żarnowiecka. Jedenastu osadzonych uczestniczy w poznawaniu chrześcijaństwa poprzez pisanie ikon. Pierwszą była „Jezus i Abba Menas” (Jezus i Przyjaciel). Każdy szczegół tej ikony miał ważne przesłanie dla nich – możesz być przyjacielem Jezusa. obojętnie, co zrobiłeś w swoim życiu – to nie wpływa na to, że Bóg cię odrzuca. On przyjmuje cię jako przyjaciela.

Co Księdzu daje posługa tutaj?

Rozwija mnie. Przyszedłem tu, kiedy byłem wikarym w parafii katedralnej. Kiedy ks. infułat Konrad Kołodziej, wtedy proboszcz tej parafii, zapytał, kto chciałby być kapelanem w areszcie. byłem przekonany, że mam tu być. Widzę tu, jak łaska Boża działa w sercach ludzkich, to bardzo umacnia mnie w tej posłudze. I daje przeświadczenie, że nie ma takiej sytuacji życiowej, w której Bóg nie mógłby zadziałać.

Kiedy widzę ludzi, którzy bardzo mocno się pogubili i powracają do wiary, ich świadectwo jest dla mnie umocnieniem, buduje się moja wiara. Na pewno ta posługa pomogła mi w mówieniu kazań. Nauczyłem się mówić prostym językiem i szukać zrozumiałego sposobu przekazu. Chodzi o żywe słowo, dialogowane. Pytam, oni odpowiadają – i razem odkrywamy prawdę orędzia, jakie jest przewidziane na daną niedzielę, i jego praktyczne zastosowanie. Widzę tu poruszenie duchowe, to fenomen w więziennictwie. Dla mnie to jest unaocznienie przypowieści o zagubionej owcy, w której Pan Jezus mówi, że większa radość jest z jednego nawróconego niż z 99 będących już we wspólnocie. Tu odkrywamy, jak Jemu bardzo zależy na każdym człowieku i jaką ma słabość do grzeszników.

Jak przekonać o tym kogoś, kto zobaczył swoją sytuację, skonfrontował się z nią i czuje się raczej ostatnią owcą, której może szukać Jezus?

Ale odkrywa, że Bóg jest miłością. Ten, który tak się czuje, poraniony przez życie, odkrywa, że Pan Bóg naprawdę go kocha. A wtedy otrzymuje łaskę, żeby zacząć inaczej żyć. Punktem wyjścia jest doświadczenie miłości Boga.

TAGI: