To może być przewrót

Agnieszka Gieroba

publikacja 02.07.2016 05:00

Niektórzy z tych, którzy przybędą na Światowe Dni Młodzieży, kontakt z Kościołem mieli do tej pory sporadyczny. Przyjazd do Polski i spotkanie z ludźmi żyjącymi żywą wiarą może spowodować prawdziwy przewrót w niejednym życiu.

	Od najmłodszych do najstarszych wszyscy czekają na gości. Agnieszka Gieroba /Foto Gość Od najmłodszych do najstarszych wszyscy czekają na gości.

Od kilku miesięcy w domu Kasi i Marcina na każdym kroku można spotkać przyklejone żółte karteczki z francuskimi napisami. Kiedy zasiadają do wspólnych posiłków, szczególnie w soboty i niedziele, gdy nikt nie spieszy się do pracy czy szkoły, próbują mówić do siebie po francusku. Wszystko po to, by móc się porozumieć z gośćmi, na których czekają. – Wiemy, że nasza parafia przyjmie francuskojęzycznych Belgów. Nasza rodzina zadeklarowała, że może przyjąć 2 lub 3 osoby, chcielibyśmy się z nimi jakoś porozumieć w podstawowych sprawach, więc uczymy się francuskich słówek – opowiada Kasia.

Jest przy tym dużo zabawy, bo nikt z nich wcześniej francuskiego się nie uczył. – Mamy nadzieję, że bariera językowa nie będzie przeszkodą. Uśmiech, życzliwość, no i ręce, którymi będziemy przede wszystkim prowadzić dialog, pomogą nam nawiązać z gośćmi nić porozumienia – podkreśla Marcin. O tym też mówi się na spotkaniach przygotowawczych do diecezjalnego etapu Światowych Dni Młodzieży – że liczą się przede wszystkich otwartość na drugiego człowieka i miłość bliźniego.

To jak wizyta wnuczka

W Lubartowie w parafii św. Anny spotkania przygotowawcze odbywają się od kilku miesięcy. Ks. Krzysztof Krzaczek, który je koordynuje, przekonuje, że nie istnieją bariery językowe. – Nawet nie wyobrażamy sobie, ile można przekazać mimiką, gestami, uśmiechem. Początkowo szczególnie starsi mieszkańcy Lubartowa, którzy zadeklarowali, że przyjmą w swoich domach młodzież, obawiali się, jak to będzie, gdy zabraknie wspólnego języka. Ale wystarczyło kilka spotkań, podczas których zwyczajnie się integrowaliśmy przez zabawę, modlitwę, rozmowy, by obawy zniknęły. Mówię im, że wizyta młodych, którzy tu przyjadą, będzie jak odwiedziny wnuczki czy wnuczka. Wystarczy się uśmiechnąć, czasem przytulić, poczęstować babcinym ciastem – mówi ks. Krzysztof. Do Lubartowa przyjedzie grupa z Ukrainy. Prawdopodobnie około 50 osób z Odessy.

– Spodziewaliśmy się więcej gości, ale okazało się, że dla wielu przyjazd do Polski to koszt nie do udźwignięcia. Stąd Lubartów bardzo mocno włączył się w akcję „Bilet dla brata”, polegającą na zbieraniu pieniędzy, które pokryją koszty przyjazdu i wykupienie pakietu na spotkanie z Ojcem Świętym w Krakowie. Wsparł nas Urząd Miasta, a także wielu ludzi dobrej woli – podkreśla ks. Krzysztof.

Świdnik czeka na grupę z Białorusi. Ksiądz Jakub Olech odpowiedzialny za ten rejon podkreśla, że świdniczanie są gotowi i z niecierpliwością czekają na gości. – Świdnik przyjmie około 30 Białorusinów. To grupa nam znana, gdyż już wcześniej przy różnych okazjach zapraszaliśmy do nas młodych z Białorusi. Te kontakty zaowocowały tym, że na miarę naszych możliwości chcieliśmy wspomóc finansowo braci ze Wschodu. Sami zbieraliśmy pieniądze, pomogły nam także lokalne władze. Jesteśmy gotowi i nie możemy się doczekać, kiedy nasi goście przyjadą – mówi ks. Jakub.

Atrakcje Lubelszczyzny

Podobnie jest we wszystkich parafiach, które włączyły się w diecezjalny etap Światowych Dni Młodzieży. – Każda żyje już wydarzeniami, które czekają nas w lipcu. Program pobytu gości jest dopracowany, logistycznie wszystko gotowe. Przyjazd do naszej diecezji zapowiedziało ok. 1700 osób. To mniej, niż mamy możliwości przyjąć, ale cieszymy się z każdego, kto wybrał Lublin. Wierzymy, że pobyt w naszym regionie będzie dla gości pięknym czasem spotkania z Bogiem i ludźmi – mówi ks. Adam Bab, koordynator Światowych Dni Młodzieży w archidiecezji lubelskiej.

Młodzi do naszej diecezji przyjadą w środę (20 lipca) wieczorem lub w czwartek (21 lipca) rano. Zostaną u nas do poniedziałku, kiedy to wszyscy wyruszą do Krakowa na spotkanie z papieżem Franciszkiem. Oznacza to, że w naszej diecezji spędzą cztery dni. Na parafiach spoczywało zaplanowanie tylko czwartku i piątku. Przed południem przewidziane są modlitwy i Msza św. w parafiach, a po południu jest czas do zagospodarowania. Każda ze wspólnot przygotowała tu swoją ofertę. Niektórzy w tym czasie będą zwiedzać Majdanek czy KUL, ale parafie też mają swoje plany, np. wyjazd do Kazimierza, Kozłówki, pieszą pielgrzymkę do Wąwolnicy czy wędrówkę po wąwozach lessowych wokół Nałęczowa.

Punktem kulminacyjnym pobytu gości w naszej archidiecezji będzie spotkanie na stadionie Arena Lublin 23 lipca. Zbiorą się tam uczestnicy czterech roztańczonych i kolorowych korowodów, które uroczyście wejdą na stadion. Na czterech scenach wystąpi 300 aktorów wolontariuszy oraz 800-osobowy chór.

Rodzinne spotkania

W programie zaplanowane są przedstawienie nawiązujące do historii Lublina, uroczysta Msza św. oraz widowisko, które będzie oparte na historii Abrahama. Całość zakończy się adoracją Najświętszego Sakramentu. By wszystko było wielkim przeżyciem, stworzono specjalne grupy warsztatowe: muzyczne, teatralne, które pod okiem specjalistów przygotowują to wyjątkowe wydarzenie. Niedzielę goście spędzą z rodzinami, które ich goszczą. – Wiadomo, że w dni powszednie rodzina może mieć swoje obowiązki zawodowe i nie będzie miała możliwości zajęcia się gośćmi. Niedziela to dzień na bycie razem, może jakąś wspólną wyprawę, spacer, grill, podzielenie się świadectwem życia, lepsze poznanie. W pozostałe dni rodziny, które przyjmą gości, proszone są o zapewnienie im śniadania i kolacji oraz, jeśli jest taka potrzeba, o pomoc w dotarciu rano do kościoła, gdzie zawsze zaczynał się będzie dzień – podkreśla ks. Adam.

Wiemy, że na Lubelszczyznę przyjedzie ok. 700 Belgów, 400 Francuzów, grupy z Orleanu, Kenii, Niemiec, Chorwacji, Brazylii, Meksyku, Ukrainy i Białorusi. Lista jest wciąż otwarta. – Logistyczne przygotowania są bardzo ważne, ale nie mniej istotne jest przygotowanie duchowe. Światowe Dni Młodzieży to okazja do porwania młodych ku Chrystusowi, dzielenie się własnym doświadczeniem wiary, tworzenie nowych wspólnot, zaangażowanie młodych w wiele dzieł przy parafii – mówi ks. Adam.

Rzucony na kolana

Jak Światowe Dni Młodzieży mogą przemienić ludzkie życie, opowiadał abp Stanisław Budzik, przytaczając świadectwo Sergiusza z Rosji, który był na pierwszych w Polsce Światowych Dniach Młodzieży w Częstochowie w 1991 roku. – Sergiusz przyjechał przypadkiem, bo szukano kogoś, kto śpiewał. Nie był wierzący. Myślał, że w Polsce trochę zarobi na handlu. Można było wówczas dobrze sprzedać sprzęt elektroniczny. Kupił trochę w Rosji i sprzedał na bazarze w Warszawie, a że jego grupa z Warszawy jechała do Częstochowy, pojechał i on – opowiadał abp Budzik podczas święceń kapłańskich w lubelskiej katedrze.

Sergiusz nie znał się na liturgii. Patrzył dokoła i robił to, co inni. Gdy ludzie klękali, to on klękał, jak wstawali – wstawał. Potem księża rozdawali ludziom jakieś białe „tabletki”. Nie wiedział, co to Komunia św. Następnie znalazł się w kaplicy i zobaczył ludzi na kolanach. Zrobiło to na nim wielkie wrażenie. Nigdy nie widział, żeby przy jakiejś ikonie ludzie czołgali się na kolanach, ale zrobił to samo. Uczucie, jakiego doświadczył, było nie do opisania. Czuł się wzruszony i wołany. Od tamtej pory przyjeżdża tu co roku, a od 10 lat jest kapłanem. W tym roku do Polski na Światowe Dni Młodzieży przyjedzie z grupą młodzieży. Jakie będą owoce tego spotkania, czas pokaże.