Papczyński ratuje

Beata Zajączkowska

publikacja 30.06.2016 06:00

Ojciec Stanisław Papczyński dotarł do najdalszych zakątków świata. W modlitwach.wzywają go ludzie ubodzy, odrzuceni, mający problemy z nauką i bezskutecznie oczekujący potomstwa.

Erica z Filipin razem z mężem odmawiała nowennę do bł. o. Papczyńskiego w intencji uzdrowienia ciężko chorego dziecka, które nosiła w łonie. Synek urodził się zupełnie zdrowy. Archiwum Księży Marianów Erica z Filipin razem z mężem odmawiała nowennę do bł. o. Papczyńskiego w intencji uzdrowienia ciężko chorego dziecka, które nosiła w łonie. Synek urodził się zupełnie zdrowy.

Na początku XX wieku założone przez niego w 1673 roku zgromadzenie księży marianów umierało. Został tylko jeden sędziwy zakonnik. Kiedy przygotowywał już dwie trumny – jedną dla siebie, a drugą dla zgromadzenia – zgłosił się do niego pewien profesor Akademii Duchownej w Petersburgu – ks. Jerzy Matulewicz. Chciał wstąpić do wspólnoty i działać na rzecz jej odnowienia po kasacie przez carskie władze. Obecnie prawie 500 marianów pracuje w 20 krajach na wszystkich kontynentach. A ich założyciel jest znany na świecie bardziej niż w swojej ojczyźnie.

Uzdrowiciel nienarodzonych

– Ojciec Stanisław działa w miejscach, w których nigdy nie było żadnego z nas. Ludzie, którzy w swoim życiu doświadczyli jego skuteczności, polecają go innym – mówi pracujący na Filipinach ks. Dariusz Drzewiecki.

Na stronę internetową tamtejszej wspólnoty napływają prośby z całej Azji, a marianie w tych intencjach codziennie odmawiają nowennę za wstawiennictwem założyciela. To rezultat cudu, który wydarzył się w tamtejszej wspólnocie. W 2013 r. do prowadzonego przez marianów sanktuarium Bożego Miłosierdzia w El Salvador (wybudowanego jako wotum wdzięczności za beatyfikację o. Papczyńskiego) przyszła kobieta, która opowiedziała swoją historię. Mimo leczenia przez 8 lat nie mogła zajść w ciążę. Kiedyś znalazła nowennę za przyczyną ojca Stanisława i razem z mężem zaczęli ją odmawiać. Wkrótce okazało się, że jest w ciąży. Radość nie trwała długo, ponieważ badanie wykazało, że dziecko urodzi się bardzo chore. Lekarz zasugerował przerwanie ciąży. – Po spowiedzi i modlitwie kobieta odeszła z przekonaniem, że jej dziecko urodzi się zdrowe, i tak też ku zaskoczeniu lekarzy się stało – mówi misjonarz, pokazując na zdjęciu uśmiechniętego chłopczyka. – Cuda zdarzają się codziennie. Wystarczy zaufać Bogu – dodają rodzice maleństwa Aileen i Erica.

Świadectwa napływające z całego świata mówią o wyjątkowej pracowitości ojca Papczyńskiego. Niedawno młoda farmaceutka z Brazylii opisała, że u dziecka w jej łonie stwierdzono wodobrzusze, a potem jeszcze ubytki w sercu. Lekarz radził, by usunąć ciążę, bo nawet jeśli dziecko się urodzi, szybko umrze. Rodzice nie zgodzili się na to. Od jednego z marianów dostali relikwię ojca Papczyńskiego, którą był kawałek materiału potarty o jego grób. I zaczęli się modlić za wstawiennictwem polskiego marianina. Dziecko urodziło się zupełnie zdrowe. Badano je w kilku ośrodkach i wszyscy lekarze uznali, że to, co się wydarzyło, jest niewytłumaczalne. Podobnych opowieści marianie pracujący na misjach znają wiele. Ludzie uznali polskiego marianina za patrona życia i zaczęli go prosić o pomoc w trudnej ciąży, a także za jego wstawiennictwem modlić się o długo oczekiwane potomstwo.

– Ojciec Papczyński ratuje każde życie, także uzdrawiając z nałogów – mówi pracujący w Brazylii ks. Marek Szczepaniak. Przypomina, że gdy za króla Sasa zachęcano: jedz, pij i popuszczaj pasa, Papczyński wzywał do trzeźwości, opamiętania się i solidarności z ubogimi.

Na Czarnym Lądzie i ukraińskim froncie

W kulturze afrykańskiej brak potomstwa czy chore dziecko postrzegane jest jako brak błogosławieństwa czy wręcz przekleństwo, dlatego przed stojącymi na misyjnych placówkach pomnikami ojca Stanisława kobiety często zatrzymują się na modlitwę. Przystają tu też dzieci proszące o pomyślność w nauce. – Tłoczniej jest szczególnie w czasie egzaminów – śmieje się ks. Ryszard Kusy z Rwandy. Ojciec Stanisław miał ogromne problemy z nauką. Nie mógł nawet opanować alfabetu, ale dzięki Bożej pomocy i swej wytrwałości został cenionym wykładowcą retoryki i wychowawcą młodzieży. Owocująca licznymi powołaniami obecność marianów w Ameryce Łacińskiej, Azji i na Czarnym Lądzie jest odpowiedzią na wezwanie założyciela, by wspierać będące w potrzebie Kościoły lokalne i miejscowych proboszczów. W Kamerunie przejęli najpierw parafię w Atoku, na ubogim wschodzie kraju, gdzie z czasem powstało tętniące życiem sanktuarium Bożego Miłosierdzia, a następnie placówkę w Minkamie, nieopodal stolicy.

W Afryce mocno wybrzmiewa wezwanie przyszłego świętego do modlitwy za zmarłych i za dusze czyśćcowe. Mieszkańcy Kamerunu mają szczególny kult zmarłych, a bliskich chowają w pobliżu rodzinnych domów, wystawiając im nagrobki często okazalsze niż domy, w których sami mieszkają. Papczyński zwraca ich uwagę na znaczenie modlitwy i zachęca: „Módl się za zmarłych, bo możesz im pomóc odnaleźć radość z Chrystusem, aby odnaleźli radość w niebie, nawet jeśli ich życie na ziemi nie zawsze było odpowiednie”. Rwanda to kraj naznaczony dramatem ludobójstwa. Nie ma tam cmentarzy, lecz jedynie mauzolea upamiętniające tę tragedię. Na co dzień rodziny chowają zmarłych pod progiem swych ubogich, glinianych chat lub w przydomowych ogrodach. I tak pamięć się kończy. Wykorzystując popularność ojca Stanisława, marianie powoli zmieniają te zwyczaje, zastępując je różnymi formami modlitwy za zmarłych. – Ten wymiar przesłania ojca Papczyńskiego jest w Afryce bardzo aktualny. Zbyt wielu ludzi umiera u nas bez pojednania, wciąż trwają wojny i konflikty – mówi pochodzący z Konga ks. Dominique Iyamuremye.

– Ojciec Stanisław udzielał sakramentu pojednania i Komunii św. umierającym na polach bitew. My czyniliśmy podobnie dla ludzi wygnanych z domów, umieszczanych w obozach, często umierających z głodu czy nękanych chorobami – dodaje ks. Franciszek Filipiec, wspominając wojenny czas w Rwandzie. Kiedy w 2014 r. na wschodzie Ukrainy rozpoczęła się wojna, marianie zaczęli zachęcać powołanych do wojska żołnierzy, by obrali sobie za opiekuna ojca Papczyńskiego, który też żył w bardzo niespokojnych czasach. – Teraz stało się to już zwyczajem. Kiedy udzielamy błogosławieństwa powołanym do służby na terenach, gdzie trwa wojna, dajemy im różaniec oraz obrazek z wizerunkiem ojca Papczyńskiego i z modlitwą o opiekę na wojnie i o pokój na Ukrainie – mówi ks. Wiktor Łutkowski. Opowiada, że po powrocie żołnierzy z frontu słyszał wiele poruszających świadectw o uratowaniu ich z wielkich opresji i o szczególnej opiece, jakiej doświadczyli na froncie.

Czyń miłosierdzie

Założyciel marianów nazywany był apostołem ubogich. Lubił mawiać: „Chcesz dostąpić miłosierdzia, czyń miłosierdzie, módl się o miłosierdzie”. Oznaką tego jest troska o wychowanie dzieci i młodzieży, nieraz zaczynająca się od zapewnienia im najprostszego posiłku. Najnowszą inicjatywą przeszczepioną wprost z kolebki marianów w Górze Kalwarii jest kameruńskie spotkanie Młodych Przyjaciół Stanisława Papczyńskiego i Marianów. – To czas formacji, modlitwy, wspólnych posiłków, ale i konkursu na tak bliskie sercom Afrykanów tańce i pieśni o ojcu Stanisławie. Często pojawiają się w nich słowa nazywające go świadkiem miłosierdzia, wychowawcą młodych, apostołem sprawiedliwości, pokoju, godności człowieka i życia – mówi pomysłodawca afrykańskich marianek ks. Yves Oumarou.

Przesłanie ojca Stanisława o pomocy ubogim i pokrzywdzonym znajduje oddźwięk w Wielkiej Brytanii i USA, gdzie garną się do niego migranci przekonani, że nad nimi czuwa. Założyciel marianów inspiruje też ku nowym dziełom: hospicja, ośrodek naprotechnologii, rekolekcje dla małżeństw niepłodnych, poradnictwo rodzinne, także to związane z zagrożeniami wynikającymi z uzależnień. Szczególnie błogosławi dziełom skierowanym do potrzebujących. Tak było na Filipinach po przejściu tajfunu, gdzie cudownie uzdrowił z tyfusu 9-letnią wówczas Tracee Lee, która zbyt późno trafiła do szpitala, i pomógł dotrzeć do ofiar z pomocą. Wraz z innymi zakonami udało się kupić ponad 7 ha ziemi i wybudować na nich 600 domów. W Mieście Miłosierdzia zamieszkali najbiedniejsi i najbardziej poszkodowani przez kataklizm.

Święty założyciel marianów

Ojciec Stanisław Papczyński urodził się 18 maja 1631 r. w Podegrodziu na Sądecczyźnie w chłopskiej rodzinie. Na chrzcie otrzymał imię Jan. W dzieciństwie nauka sprawiała mu kłopoty. Aż do dnia, w którym wymknął się bez wiedzy rodziców do szkoły i – jak czytamy w jego biografiach – Matka Boża obudziła jego zdolności, tak że w jedno popołudnie nauczył się całego alfabetu. Od tej pory odkrywał coraz to nowe talenty. Matka chciała, aby się ożenił, ale on postanowił wstąpić do pijarów. Przyjął imię zakonne Stanisław od Jezusa i Maryi, i w 1661 r. został wyświęcony na kapłana. Stał się cenionym kaznodzieją oraz spowiednikiem. Był m.in. spowiednikiem nuncjusza Antonio Pignatellego, późniejszego papieża Innocentego XII. Przez lata dojrzewała w nim myśl o założeniu nowego zakonu. Został zwolniony ze ślubów złożonych u pijarów i w 1671 r. przywdział biały habit na cześć Niepokalanego Poczęcia Maryi. Opracował regułę pierwszego powstałego na ziemiach polskich zakonu męskiego – marianów. Pierwszy dom zgromadzenia utworzono w Puszczy Korabiewskiej. Wkrótce marianie dotarli na Mazowsze, do tzw. Nowej Jerozolimy. O. Papczyński jeździł po kraju, katechizując i słuchając spowiedzi. Nazwano go apostołem ubogich. W 1699 r. marianie stali się zakonem na prawie papieskim.Ojciec Papczyński zmarł w 1701 r. Został pochowany w kościele Wieczerzy Pańskiej w Górze Kalwarii.