Inwazja, nie ewakuacja!

GOSC.PL |

publikacja 17.06.2016 06:00

O tym, jak się wchodzi w obłok i co Bóg sądzi o bombie w czasie ŚDM, mówi Maja Mroczkowska.

Maja Mroczkowska prowadzi uwielbienie we wspólnocie Głos na Pustyni. Studiuje judaistykę. Maja Mroczkowska prowadzi uwielbienie we wspólnocie Głos na Pustyni. Studiuje judaistykę.
henryk przondziono /foto gość

Marcin Jakimowicz: A Pani ciągle tylko to uwielbienie i uwielbienie

Maja Mroczkowska: Tak. Jestem monotematyczna. (śmiech)

Bo?

Bo ma być „jako w niebie tak i na ziemi”, a w niebie trwa ciągłe uwielbienie, nieustanne oddawanie chwały. Non stop.

Czy Bogu dodaje coś modlitwa uwielbienia? Przydaje się Mu na coś?

Nie. Niczego Mu nie dodaje. Ale skoro naturalnym środowiskiem Boga, czyli atmosferą, w jakiej przebywa On w niebie, jest uwielbienie, chcemy stworzyć Mu takie miejsce na ziemi. Bóg nie chce uwielbienia. On chce czcicieli. Bardzo porusza mnie fragment z Jana (4,23): „Ojciec oczekuje czcicieli w Duchu i prawdzie”. Siadam za pianinem, gram, śpiewam, i nie jestem wtedy fachowcem. Uwielbienie nie jest dyscypliną, której można się nauczyć, zostać profesjonalistą. To nieprzewidywalna służba i miłość, codzienna aktualizacja z Duchem Świętym. To wchodzenie w obłok. W tajemnicę.

W czasie uwielbienia otwiera się niebo?

Ono jest cały czas otwarte nad każdym wierzącym. Uwielbienie nie jest transakcją; oddajemy Bogu chwałę po to, by On zesłał nam łaski. To naturalna reakcja na świadomość tego, za jak wysoką cenę zostaliśmy nabyci.

Wstajesz rano i masz wrażenie, że żyjesz pod otwartym niebem? Że masz już wszystko? Że nie musisz o nic błagać, załatwiać z niebem interesów?

Uczę się tego. Nasze poczucie bezpieczeństwa w Bogu, naszej niewzruszoności w Nim będzie poddawane próbom. Więc to nie jest tak, że wstaję rano i mam poczucie otwartego nieba. Ale każdego dnia utwierdzam się w tym, że nadzieja, którą mam, jest nieśmiertelna. Niebo jest zawsze otwarte, to tylko ja muszę się nauczyć, co to znaczy żyć w tej rzeczywistości

Rozmawiamy tuż przed Zesłaniem Ducha Świętego. Większość wspólnot będzie wołała: „Przyjdź, Duch Święty”, podczas gdy On już przyszedł.

Otrzymaliśmy już Ducha Świętego. W sakramentach chrztu i bierzmowania. Gdyby Go nie było w nas, to byśmy się, mówiąc wprost, rozlecieli. To Duch Boży utrzymuje „w kupie” każdą komórkę naszego ciała.

Śpiewacie: „Przyjdź, Duchu Święty”?

Śpiewamy. Ale jeśli wołamy: „Przyjdź!”, to ze świadomością, że są różne wymiary intensywności Bożej Obecności. Ona jest w nas, ale gdy wołamy o to, by przyszedł jak deszcz, jak wiatr, jak olej, jak ogień, to prosimy, by zintensyfikował swoje namaszczenie.

Deszcz, wiatr, olej, ogień. Bardzo dynamiczne symbole. „W ruchu”. Duch Święty jest najbardziej dynamiczną osobą wszechświata. Da się Go złapać na gorącym uczynku?

Duch Święty to czasownik, nie rzeczownik. (śmiech) To prawda. On jest nieustannie w ruchu. Nieustannie działa, jest kreatywny. Zawsze przychodzi tak, jak chce. Śpiewamy we wspólnocie, by przyszedł jak deszcz, jak olej, jak wiatr, ale w końcu jest taka kapitulacja aaa, przyjdź, jak chcesz. (śmiech)

Ukradłem od ciebie hasło: „Królestwo Boże to plan inwazji, nie ewakuacji”. Nie masz wrażenia, że za bardzo się okopaliśmy? Zamiast iść przez cmentarze świata, za wszelką cenę bronimy tego, co było?

Mamy problem z prywatyzacją objawienia, królestwa Bożego. Gdy zaczynamy okopywać się w tym, do czego doszliśmy, możemy mieć wrażenie, że się cofamy. Duch Święty jest dynamiczny. On nauczył mnie przeinterpretowania wersetu: „ a bramy piekielne go nie przemogą”. Zawsze myślałam, że królestwo Boże jest w defensywie, a piekło w ataku.

Tak zazwyczaj się mówi: ataki piekła nie są w stanie zniszczyć Kościoła. Wytrzymamy każdy napór

A od kiedy atakuje się bramami? (śmiech) Przecież Jezus powiedział coś zupełnie odwrotnego! To niebo jest w natarciu, a bramy piekła go nie przemogą. To królestwo będzie w takiej ofensywie, że piekło nie wytrzyma tego ciśnienia, a jego bramy pękną.

Wiele wspólnot ma doświadczenie, że Bóg uzdrawia najczęściej w czasie modlitwy uwielbienia. Dlaczego?

Gdy oddaje się cześć Bogu, skupia się na tym, jaki On jest, to przyciąga to Jego uwagę. On przychodzi tam, gdzie się gości Jego Obecność. Wchodzi do pokoju, zmienia rzeczywistość. Jest suwerenny i nie musi przychodzić, ale przychodzi. A gdy przychodzi, rzeczy się zmieniają.

Gdy przed rokiem do hali Gwardii Koszalin przyszło na rekolekcje 2,5 tysiąca gimnazjalistów, atmosfera była gorąca. Organizatorzy zauważyli, że gdy zaczynali uwielbiać Jezusa, zmieniła się duchowa rzeczywistość. Młodzi – początkowo nieufni – zostawali rozbrojeni.

To nie metafora. Gdy zaczynamy oddawać Bogu chwałę, czujemy, że zaczynamy być inni. On nas zmienia. Zaczynamy widzieć jasno.

Widziałaś kiedyś Żydów wysławiających Boga? Modlą się całym ciałem, tańczą. Jezus był jednym z nich

Tak. To jest ogień. Całe ciało zaangażowane w oddanie Bogu chwały. Tańce, okrzyki – elementy dla wielu skandaliczne, bo my jesteśmy nauczeni trzech postaw: siedzieć, klęczeć, stać. I to jest cała ekspresja naszego ciała. Jesteśmy bardzo grzeczni, sztywni w modlitwie. Jesteśmy upośledzeni, jeśli chodzi o ekspresję przed Bogiem. Bardzo dotykają mnie słowa Jeremiasza (33,3): „Wołaj do mnie, a odpowiem ci”. Bóg daje receptę: „Wołaj!”. Gdy nic się nie dzieje, nie widzisz przełomów, musisz iść „na gołą wiarę”. Klęczenie jest ważne i dużo wyraża, ale jest napisane, że gdy król Dawid oddawał Bogu chwałę, rozebrał się i tańczył prawie nagi

Ale jego żona wówczas nim wzgardziła. Porażające jest następne zdanie: odtąd była „bezdzietna aż do czasu swej śmierci”.

To uczy mnie tego, bym nie oceniała czyjejś modlitwy. Nawet Bóg mnie nie osądza, więc jakie ja mam do tego prawo?

Słyszałem żarty z modlitwy charyzmatyków: „Kto nie skacze, ten za diabłem”. A jeśli ktoś nie ma ochoty podnieść rąk?

Przecież my nikogo do niczego nie zmuszamy! To nie jest mus. My tego nie mamy w regulaminie. Tam, gdzie jest Duch Pański, tam jest wolność. Sam Bóg na określenie uwielbienia używa często dwóch hebrajskich słów: halal i tehillah. A znaczy to dosłownie uwielbienie szalone, niepohamowane, dzikie. Te zwroty pojawiają się zazwyczaj, gdy Izrael miał iść na wojnę i zanim to zrobił, oddawał Bogu chwałę. Wołał, śpiewał, tańczył, krzyczał.

Przerażonemu Jozuemu stojącemu pod murami Jerycha Bóg podpowiada: „Uwielbiaj, graj na trąbach, mury same runą”.

Bo miasto to nie tylko bramy, mury i ulice, ale przede wszystkim rzeczywistość duchowa. To, co duchowe, jest zawsze pierwsze. Gdy wchodzimy w modlitwę za miasto, Bóg daje nam wgląd w to, jak wygląda duchowa rzeczywistość Krakowa.

I nie jesteś przerażona?

Nie. On nigdy nie pokazuje ci niczego po to, by cię przerazić. Ostatnio, gdy modlimy się za Światowe Dni Młodzieży, Bóg podpowiada: to będzie święto, przełom, który poruszy cały Kościół, całą Polskę.

Wiesz, ile matek nie chce puścić swych dzieci na to święto? „Bomba, terroryści” – powtarzają jak mantrę.

A Bóg powtarza zupełnie coś innego. Wzywa nas do wnikliwości, której nie da się osiągnąć przez śledzenie portali i czytanie reportaży, ale jedynie przez słuchanie Jego słowa. Gdy modlimy się za ŚDM i studiujemy Boże słowo, wchodzimy w Boże serce i Boże myśli na temat tego wydarzenia. I zapewniam cię: to, co widzimy, bardzo nas ekscytuje. On przygotował coś na skalę gigantycznego przebudzenia. On nie działa przez lęk! Straszenie bombami to dezinformacja. Tego nie ma w Bożym sercu. On ma plany pełne pokoju, a nie zguby.

Nie znudziło Ci się to ciągłe uwielbianie?

Nie! Ludzie często myślą, że uwielbienie to taki miły muzyczny dodatek albo rodzaj duchowej rozrywki. Nie! To pasja, pełnia i pewność. Nie można się oprzeć, nie można się zatrzymać. W Jego królestwie zawsze jest „teraz”, a ja nie chcę być w innym miejscu. Czasem zaczynamy od dwóch akordów i nagle jest 40 minut później. Często myślimy: „Co to znaczy oddać chwałę”? A chwała jest związana z nami! Bóg pokazał mi to, gdy czytałam słowa Ezechiela o rydwanie Bożym. Opisane tam istoty żywe, serafiny, miały koła, były prowadzone tak, jak je Duch prowadził, a chwała Pańska, uwaga, spoczywała na nich i przemieszczała się wszędzie tam, gdzie one podążały.

To znaczy, że gdy Maja Mroczkowska idzie do Galerii Krakowskiej, chwała Pańska przemieszcza się wraz z nią?

Tak. Nasze ciała są świątynią Ducha Świętego. We mnie jest Święte Świętych. Królestwo jest w nas.

Ogień to dla współczesnych atrybut piekła. Tymczasem opisany przez Ezechiela rydwan Boży to jeden wielki ogień. Czy największym kłamstwem demona nie jest syk: „Niebo jest nudne, statyczne?”.

Niebo to rzeczywistość tak ekstatyczna, że nikt, kto nie jest święty, nie może tego wytrzymać. Wystarczy poczytać Apokalipsę. Co tam się wyrabia (śmiech) Padanie na twarze, rzucanie koron, serafiny, które mają mnóstwo oczu nie tylko na zewnątrz, ale i wewnątrz. To jest dynamizm. To jest ogień, ekstaza. Przeczytam Ci genialne zdanie z książki Boba Sorgo „Tajemnice ukrytego miejsca”, którą właśnie czytam: „Twoim przeznaczeniem jest ogień. Spłoniesz dla wieczności – jedyne pytanie: gdzie”.