Pieśń o wyzwoleniu

Andrzej Kerner

publikacja 20.06.2016 06:00

David Daniel o muzyce gospel i o tym, czy Wynton Marsalis ma rację.

David Daniel, znakomity muzyk gospel, pastor jednego ze zborów ewangelikalnych w Londynie. Koncertował z wieloma artystami. Nagrywał płyty m.in. ze Steviem Wonderem. Laureat nagrody BBC i trzech nagród Gospel Music jako solista. Kapelan policjantów. W Filharmonii Opolskiej poprowadził 6. Warsztaty Gospel. Andrzej Kerner /Foto Gość David Daniel, znakomity muzyk gospel, pastor jednego ze zborów ewangelikalnych w Londynie. Koncertował z wieloma artystami. Nagrywał płyty m.in. ze Steviem Wonderem. Laureat nagrody BBC i trzech nagród Gospel Music jako solista. Kapelan policjantów. W Filharmonii Opolskiej poprowadził 6. Warsztaty Gospel.

Andrzej Kerner: Czego potrzeba człowiekowi, żeby dobrze zaśpiewał gospel?

David Daniel: Myślę, że przede wszystkim musisz kochać muzykę gospel i mieć entuzjazm. Gospel to być może najradośniejsza muzyka, jaka jest na świecie. Jej słowa są pełne nadziei, mocy i jednocześnie prawdy. Ludzie w Polsce, w Anglii i gdziekolwiek śpiewają gospel; nie zawsze koniecznie muszą wierzyć w jej teologię, ale radość, jaką ta muzyka niesie, sprawia, że ludzie ją kochają.

A czym śpiewanie gospel jest dla Ciebie?

Ooo, to jest moja wiara. Słowa, które śpiewam, są w stu procentach tym, w co wierzę. Wierzę w orędzie Jezusa, w to, że Bóg nas kocha i chce nas zbawić. Wierzę, że mimo problemów i wyzwań, jakich doświadczamy w świecie, to, co śpiewamy – czyli to, co jest w Biblii, całe przesłanie o wolności – jest prawdą.

Co jest w gospel ważniejsze: walor muzyczny czy wiara śpiewającego?

Dla mnie, bez cienia wątpliwości, wiara. Ludzie generalnie lubią tę muzykę, chcą ją śpiewać. Ale nawet jeśli przychodzą na warsztaty tylko dlatego, że lubią ten rodzaj muzyki, to zależy mi, żeby coś zdarzyło się głęboko w ich sercach. Po prostu chcę, żeby uczestnicy warsztatów przyjęli Chrystusa, podążali za Nim, oddali się Mu. Każdy może gospel śpiewać, ale ja mam nadzieję, że śpiewając, otwiera się na obecność Ducha Świętego i zmienia swoje życie.

Czy człowiek, który nie wierzy w Jezusa, może śpiewać w chórze gospelowym?

Prowadziłem kiedyś warsztaty w Czechach. Przyszedł człowiek, który powiedział mi, że nie wierzy w Boga, ale przyszedł, bo lubi ten rodzaj muzyki. To było pierwszego dnia. Nazajutrz podszedł do mnie podekscytowany. Opowiedział, że w nocy miał sen o takiej treści jak pieśń, którą właśnie śpiewaliśmy! To było dla niego dowodem na to, że Bóg może jednak istnieć. Człowiek, który nie wierzył w Boga, o którym byś nie powiedział, że śpiewa w chórze gospel, mógł na własnej skórze doświadczyć, jak Bóg wpływa na człowieka. Sławny trębacz Wynton Marsalis powiedział kiedyś, że Europejczycy nigdy nie będą grali prawdziwego jazzu, choć technicznie mogą go grać perfekcyjnie.

Czy to samo odnosi się do muzyki gospel?

Ale ja jestem Europejczykiem! (śmiech) A jednak Wynton ma rację. My nie możemy zaśpiewać tego najprawdziwszego, autentycznego rodzaju gospel. Mimo że ja jestem czarny, a moi rodzice pochodzą z Karaibów. Muzyka gospel, spirituals, negro spirituals rodziła się w Ameryce, w środowisku afrykańskich niewolników, ale to wszystko ewoluowało. Dzisiaj mamy gospel współczesny. Myślę, że gospel w Anglii i w Europie jest inny niż w Ameryce. Ale to nie jest problem. Nie musimy być tacy jak Ameryka. W Polsce macie doświadczenie wielu, wielu lat opresji i niewoli, jakich doświadczaliście od sąsiednich krajów. A ta muzyka mówi właśnie o wolności, o tym, że już nie ma kajdanów, niewoli ani żadnego ucisku. I chociaż i wy, i ja jesteśmy wolnymi ludźmi, to jednak czasami odczuwamy inny rodzaj niewoli: w sercu, w głowie. A przesłanie gospel jest takie: jestem wolny, Jezus Chrystus mnie uwolnił. To jest punkt wspólny między czarnymi niewolnikami w Ameryce XIX-wiecznej i nami, Anglikami, którzy mieli przodków w Afryce, czy np. Polakami. Bo śpiewamy pieśń o wyzwoleniu. Możemy wyrażać radość z tego, że jesteśmy wolni. Przyjeżdżam do Polski corocznie od kilkunastu lat i widzę, jak gospel się u was rozwija. Macie już teraz tak wiele chórów!

Czy śpiewasz gospel w domu, z rodziną?

Tak. Cały czas! (śmiech) Cały czas?! Od samego rana?! Gospel jest tu, w sercu, wypełnia mnie całego. Słucham gospel codziennie, w pracy, w domu, w samochodzie, na komputerze. Cała rodzina jest gospelowa: moja 17-letnia córka jest bardzo dobrą śpiewaczką gospel i ciągle śpiewa. Prowadzi też chóry i warsztaty. Także moja żona jest dobrą śpiewaczką gospel. Jesteś kapelanem policjantów w Londynie.

Czy z nimi też śpiewasz gospel?

Mieszkamy w dzielnicy Harringay. To trudny obszar: gangi, wiele różnych problemów. Jestem dla policjantów na ich wezwanie – jeśli potrzebują mojej rady, wsparcia, modlitwy. Jeśli są jakieś tragedie czy katastrofy – mogą po mnie dzwonić. Mamy też dzień modlitwy za policję czy nabożeństwo w Boże Narodzenie. I wtedy oczywiście śpiewamy dla nich gospel.

Czy obawiasz się o przyszłość chrześcijaństwa w Wielkiej Brytanii?

Jestem zaniepokojony. Bardzo trudno jest mieć wiarę w Anglii. Ale Jezus mówił, że tak się stanie. Świat Go nie polubił. Świat nie będzie lubił nas, wierzących w Niego. Sytuacja w Anglii jest obecnie wielkim wyzwaniem dla chrześcijan. Ale to nasza misja – mówić o Chrystusie. Być może muzyka, którą wykonujemy, jest drogą do ludzkich serc. Widzę to na przykład tutaj, w czasie warsztatów gospel: ludzie, którzy są daleko od Kościoła, zaczynają się zastanawiać, czy nie warto do niego wrócić.