Jeden i ten sam krzyż

publikacja 25.05.2016 05:50

O przejmowaniu znaków od Brazylijczyków w Rzymie i Bożych prezentach opowiada Izabela Bilska, wolontariuszka ŚDM Kraków 2016, która w Niedzielę Palmową 2014 r. odbierała w Rzymie symbole ŚDM.

Jeden i ten sam krzyż Monika Łącka /Foto Gość – Krzyż Chrystusa
 dokonał już bardzo dużo
w moim życiu.
 Wierzę, że podczas ŚDM znów zmieni czyjeś życie
– mówi wolontariuszka.

Monika Łącka: Często wracasz wspomnieniami do 13 kwietnia 2014 roku?


Izabela Bilska: Wspomnienia mam w sercu cały czas! Odbierając symbole Światowych Dni Młodzieży – krzyż oraz ikonę Salus Populi Romani, z jednej strony czułam radość, z drugiej – odpowiedzialność i podniosłość chwili. Radość wynikała z tego, że 100 młodych osób z całej Polski jest w Watykanie i uczestniczy w Mszy św., której przewodniczy ojciec święty. Później dotarło do mnie także coś ważnego: że to nie była tylko wielka przygoda, bo choć ŚDM zaczną się w Polsce dopiero za dwa lata, to my już jesteśmy częścią ich historii – pierwszymi Polakami, którzy trzymali w rękach krzyż oraz ikonę.


Do Krakowa wróciłaś duchowo przemieniona?


Odkryłam, że w tym wszystkim nie ma przypadku i że po powrocie nie mogę żyć tak, jak przed wyjazdem do Rzymu. Choć, patrząc na okoliczności, w jakich pojechałam do Rzymu, można by powiedzieć, że to zbieg wielu przypadków. Ja jednak widzę to inaczej.


Jako Boży przypadek?


Od 9 lat należę do Ruchu Światło–Życie. Na początku 2014 r. przyszłam do duszpasterstwa na Wiślną załatwić coś związanego z rekolekcjami. Gdy już wychodziłam, ksiądz moderator zapytał, co robię w drugim tygodniu kwietnia. Powiedziałam, że nie wiem, pewnie będę na uczelni. Na to ksiądz, żebym to jeszcze przemyślała. Zaczęłam więc dopytywać, o co chodzi. W końcu, jakby na do widzenia, rzucił: „No, bo jest taki wyjazd do Rzymu...”. Okazało się, że po odbiór symboli ŚDM z każdej diecezji miały jechać po dwie osoby. Z naszej diecezji były już wybrane, ale jedna z nich leciała do Rzymu wcześniej, przez co w autokarze było wolne miejsce. Tydzień później wszystko już było załatwione, byłam na liście.


Pewnie to nie koniec „przypadków”?


Zgadza się. Miałam być osobą dodatkową, a więc niezbyt widoczną. Okazało się jednak, że tylko część polskiej grupy będzie bezpośrednio przy odbiorze symboli. W drodze do Rzymu dowiedzieliśmy się więc, że było losowanie. Gdy ksiądz wyczytał mnie do odbioru krzyża, byłam bardzo zaskoczona! Ale widocznie Pan Bóg miał taki plan... W sobotę, podczas próby na placu św. Piotra, zostałam ustawiona z tyłu krzyża. W niedzielę, podczas Mszy, gdy Brazylijczycy podchodzili z krzyżem, mieliśmy stanąć na swoich miejscach, żeby go przejąć, jednak wszyscy Polacy poszli na tył krzyża. Ceremoniarz zaczął nas więc przywoływać do przodu, żebyśmy dali radę utrzymać krzyż. Zrobiłam najpierw dwa kroki do przodu, potem jeszcze kilka i nagle byłam w pierwszej parze... Wszystko to odebrałam jako niezasłużony dar od Pana Boga. A później, po Mszy, na kilka chwil podszedł też do nas ojciec święty.


W podziękowaniu za ten dar
postanowiłaś zaangażować się w przygotowania do ŚDM Kraków 2016?


Wracając autokarem do Polski, oglądaliśmy film „Cyrenejczycy”, który opowiada o peregrynacji symboli ŚDM i o tym, jaką rolę one spełniają. Wypowiada się w nim dużo osób, także wolontariuszy ŚDM, których życie zmieniło się podczas ŚDM i dzięki wydarzeniom związanym z ich symbolami. Pomyślałam wtedy, że ten wyjazd miał głębszy sens i musi zrodzić coś więcej w moim życiu. Chciałam włączyć się w przygotowania do ŚDM, by ci, którzy przyjadą do Krakowa, mogli przeżyć coś wspaniałego i nawet jeśli fizycznie nie dotkną krzyża ŚDM, to aby doświadczyli w swoich sercach tego, co dokonało się na krzyżu. Chcę im w tym pomagać, opowiadając, czego ja przy tym krzyżu doświadczyłam.


Powie ktoś, że krzyży przecież nie brakuje – są w każdym kościele i nie tylko. Po co jest więc peregrynacja krzyża ŚDM?


Ja też zastanawiałam się, o co chodzi z tym krzyżem, dlaczego on budzi taką radość i emocje. W końcu w głębi serca zrozumiałam słowa, które są na tym krzyżu zapisane i które Jan Paweł II powiedział do młodzieży 22 kwietnia 1984 r.:
„Nieście go na cały świat jako znak miłości Pana Jezusa do ludzkości i głoście wszystkim, że tylko w Chrystusie umarłym i zmartwychwstałym jest zbawienie i odkupienie”. Właśnie tak staram się patrzeć na ten krzyż. On rodzi w nas, młodych ludziach, wiarę i dlatego jest taki ważny. Tak samo patrzę też na każdy krzyż, który pojawia się w moim życiu: ten, który wisi w domu na ścianie, który stoi gdzieś przy drodze, i który adoruję w Wielki Piątek. To jest jeden i ten sam krzyż, który mamy nieść na cały świat. A krzyż ŚDM jest szczególny, bo przy nim na modlitwie gromadzi się młodzież z całego świata.


Krzyż łączy ludzi?


Miliony młodych ludzi, którzy trzymali go w rękach! Peregrynacja ma nam pomóc w odkryciu, że Kościół to nie tylko mała wspólnota, do której należę, czy moja parafia, ale że to jest cały świat. To ludzie wierzący w tego samego Chrystusa, który dla nas umarł i zmartwychwstał. Jego krzyż daje nam nadzieję na życie wieczne i prawdziwe szczęście.


Podczas peregrynacji można jednak wpaść w pułapkę, jeśli ludzie będą skupiać się na ikonie czy krzyżu, a przechodzić obojętnie przed tabernakulum z Najświętszym Sakramentem.


Dlatego warto się formować i być blisko Pana Boga. Wtedy bez problemu rozumie się, że symbole to jedno, a  najważniejszy jest Chrystus w tabernakulum. Ja osobiście wiem, że krzyż to nie tylko dwie ciężkie, zbite belki. Wierzę bowiem w to, co dokonało się na krzyżu dla naszego zbawienia. I jeśli podczas peregrynacji zostanie dobrze zaakcentowana Dobra Nowina o zbawczym dziele odkupienia świata, to cel zostanie osiągnięty, a dekoracja krzyża czy koncert towarzyszący wydarzeniu będą na drugim planie. Podczas peregrynacji symboli ŚDM ważne jest też przesłanie, jakie niesie ze sobą ikona Salus Populi Romani.
Ta ikona Matki Bożej Ocalenia Narodu Rzymskiego ma dla Włochów i Rzymian ogromną wartość, bo to Ona ratowała Rzym w czasie klęsk. Podobne znaczenie ma dla Polaków obraz Matki Bożej Częstochowskiej.


Myśląc o tym, co już za 2 miesiące będzie działo się w Krakowie, na co najbardziej czekasz?


Kiedyś było mi żal, że ludzie wokół mnie w namacalny wręcz sposób doświadczają obecności Boga, a ja nie. Zaczęłam się nad tym zastanawiać i zrozumiałam, że Bóg działa w moim życiu przez ludzi, którzy nieprzypadkowo stają na mojej drodze. To, co chciałabym przeżyć podczas ŚDM, to spotkanie z Panem Bogiem w drugim człowieku, bo niezależnie od tego, skąd jesteśmy, jaki mamy kolor skóry i co robimy, jest w nas Bóg i działa przez nas w życiu innych ludzi.

Wymowny znak jedności


ks. Paweł Mielecki, 
sekcja pastoralna KO ŚMD Kraków 2016


– Początki symboli ŚDM sięgają 1983 r.
Młodzież przyniosła wtedy na spotkanie z papieżem, podczas inauguracji Roku Świętego, drewniany krzyż. Najpierw był on znakiem wspólnoty gromadzącej się wokół tego krzyża.
Później – krzyżem młodych, a odkąd w 2000 r. Jan Paweł II przekazał go młodzieży na rozpoczęcie przygotowań 
do Światowych Dni Młodzieży w Rzymie, stał się krzyżem ŚDM.
 Dziś krzyż i ikona Salus Populi Romani są nie tylko symbolami ŚDM, ale także międzynarodowej wspólnoty Kościoła powszechnego. Odwiedzają one często miejsca i wspólnoty, które – ze względów obiektywnych – nie mogą wziąć udziału w ŚDM, np. szpitale, zakłady poprawcze, więzienia. Są więc znakiem jedności młodych ludzi wokół krzyża Chrystusa oraz wokół Maryi, która prowadzi nas
do Jezusa, symbolem wspólnoty przekraczającej różne trudności.
Pamiętajmy też, że krzyż i ikona Matki Bożej zawsze są dla nas, katolików, bardzo ważne. Krzyż jest znakiem wyjątkowym,
któremu kłaniamy się, i przy którym klękamy oraz adorujemy go w Wielki Piątek.


Peregrynacja symboli ŚDM (rozpoczęła się 20 maja o godz. 17 w sanktuarium św. Jana Pawła II), które objechały wiele miejsc
 na świecie i całą Polskę, dla młodych ludzi z archidiecezji krakowskiej jest również okazją do spotkania się i do wspólnej modlitwy.
To z kolei pomoże zobaczyć, że wokół idei ŚDM – spotkania z Jezusem, papieżem i młodzieżą – ludzie gromadzą się cały czas, pracując w komitetach głównym, parafialnych, we wspólnotach. Razem się spalamy dla wielkiego dzieła. Może też dzięki peregrynacji spotka się młodzież z parafii, które od zawsze leżą obok siebie,
ale ludzie nie mają tam ze sobą kontaktu?


Podczas peregrynacji w parafiach i dekanatach wszystkie towarzyszące jej wydarzenia będą dobre, jeśli będą wypływały z żywego spotkania z Jezusem i Matką Bożą. Będzie pięknie,
jeśli otworzą się wtedy nasze serca i dusze na pogłębienie relacji z Nimi, na nowe doświadczenie miłości Boga, który umiera
za nas na krzyżu, i na Matkę, która prowadzi nas do Syna.
Będzie wspaniale, jeśli dzięki modlitwie przy krzyżu i ikonie młodzież zapragnie w nowy, głęboki sposób przeżywać Eucharystię. A może dzięki peregrynacji ktoś poczuje impuls do zorganizowania koncertu ewangelizacyjnego w swojej parafii, gminie, mieście?
 O to w tym wszystkim chodzi, by spotkanie z symbolami skierowało nas w stronę Jezusa.