Strawić Eucharystię

Jakub Jałowiczor

GN 17/2016 |

publikacja 22.05.2016 06:00

– Eucharystia to chleb pokornych, tych, którzy łakną sprawiedliwości – mówi bp Zbigniew Kiernikowski, ordynariusz legnicki.

Strawić Eucharystię Jakub Szymczuk /foto gość

Jakub Jałowiczor: Dlaczego doszło do tego nadzwyczajnego wydarzenia w kościele św. Jacka?

Bp Zbigniew Kiernikowski: Nie możemy odpowiedzieć na pytanie, dlaczego to się wydarzyło. Możemy tylko uznać fakt, stwierdzić, że takie wydarzenie miało miejsce. Pan Bóg przemawia do nas na różne sposoby. Mamy świadectwa takiego działania już w Starym Testamencie. Pan Jezus również, oprócz tego, że głosił słowo, objawiał swoją moc przez cuda i znaki. Znamienne jest, że kościół św. Jacka znajduje się w tej części miasta, która w przeszłości bywała postrzegana jako trochę gorsza. Być może jest to też znak, że Pan Bóg posługuje się czymś, co przez ludzi jest niedoceniane, czasem w jakiejś mierze wzgardzone czy odrzucone. Jezus też jest nazwany kamieniem odrzuconym, który stał się fundamentem, głowicą węgła (zob. Ps 118,22).

Można przypuszczać, że przy relikwii ludzie najczęściej będą prosili o rozwiązanie jakichś problemów.

Zapewne. Ale prawdziwy cud będzie dokonywał się wtedy, kiedy ludzie dzięki temu wydarzeniu będą mogli głębiej i bardziej prawdziwie przeżywać Eucharystię, która jest znakiem jedności i pojednania. Ma więc moc wprowadzać jedność, w szczególności między poróżnionymi. Uzdalnia do akceptacji drugiego człowieka z jego brzemieniem, a nawet grzechem, by otwierać przed nim możliwość pojednania. A to zawsze związane jest z gotowością na jakieś przekreślenie siebie samego, tracenie swoich racji. Jezus uzdrawiał, ale nie wszystkich uzdrowił na ciele. Wszystkich natomiast wzywał do nawrócenia i pojednania. Przez swoją mękę, śmierć i zmartwychwstanie wszystkim dał możliwość wewnętrznego uzdrowienia.

Jak chrześcijanin powinien reagować na takie wydarzenie jak to w Legnicy?

Człowiek wierzący odczytuje znaki jako coś, przez co Pan Bóg do niego mówi. Taki znak może być umocnieniem wiary człowieka przystępującego do Eucharystii. Byłoby niedobrze, gdybyśmy skoncentrowali się tylko na samym cudownym wydarzeniu. Najlepiej na nie odpowiemy, jeśli będziemy dobrze przeżywali Eucharystię przez przyjmowanie tego ducha, który z niej promieniuje, tworząc wspólnotę wierzących.

A to wydarzenie może ją tworzyć?

Może temu pomagać. Do tego potrzeba jednak systematycznej katechezy. Nie tyle o samym cudzie, ile raczej o Eucharystii.

Jak powinna wyglądać taka katecheza?

Powinna się opierać na słowie Bożym i na zwyczajnym nauczaniu Kościoła o Eucharystii. To wydarzenie nie zastąpi wiary, chociaż może ją wspomagać. Cud może uczyć człowieka pokory, pobudzać wewnętrzny głód. Jeśli tego zabraknie, to może dojść do sytuacji, o jakiej czytamy w Ewangelii św. Jana. Kiedy Jezus po rozmnożeniu chleba obwieszczał, że da ludziom swoje ciało na pokarm, żeby mieli życie wieczne, w odpowiedzi usłyszał, że to twarda mowa. Słuchacze zaczęli od Niego odchodzić. Człowiek syty swoim życiem nie będzie „trawił” Eucharystii. Eucharystia to chleb łaknących i pokornych. Tych, którzy łakną sprawiedliwości, są ubodzy duchem. Tych, którzy wiedzą, że potrzebują Boga, żeby wychodzić ze swoich fałszywych przekonań.

Co trzeba zrobić, żeby móc „strawić” Eucharystię?

Iść z wiarą za Chrystusem. Uwierzyć w Ewangelię ze świadomością braku i potrzeby pomocy w zaradzeniu własnej niewystarczalności. To jedyna droga. Wtedy zaczyna się rozumieć Eucharystię. Warto przypomnieć to, co mówili na początku IV wieku męczennicy z Abiteny: Sine dominico non possumus, co oznacza: bez niedzieli – bez Ciała Pańskiego – żyć nie możemy. Dzisiaj bywa, że niektórym ochrzczonym Eucharystia przeszkadza w przeżywaniu niedzieli. To, co dla wierzącego jest źródłem życia, dla innych staje się ciężarem.

W kościele św. Jacka doszło do widocznej zmiany Hostii w ciało. To coś więcej niż przeistoczenie, jakie dokonuje się w czasie każdej Eucharystii?

Nie możemy porównywać tych dwóch rzeczywistości. Tym bardziej że znak w Legnicy nie jest jeszcze do końca zdefiniowany. W Eucharystii chleb jest Ciałem Pańskim, ale tego nie zbada się pod mikroskopem. Tutaj mamy do czynienia z czymś, co można zbadać zmysłami. Subiektywnie jednak dla kogoś może być ważniejsze to, co jest widoczne, i tego będzie poszukiwał. Inny powie, że tego nie potrzebuje, bo ma doświadczenie wiary, że Eucharystia daje mu siłę do życia mocą Boga i w komunii z drugim człowiekiem.

Czy wydarzył się cud?

Doszło do nadzwyczajnego wydarzenia eucharystycznego. Tym pojęciem obejmujemy wszystko: od momentu, kiedy Hostia upadła, do chwili obecnej, kiedy patomorfolodzy stwierdzili, że mamy do czynienia z cząstką mięśnia sercowego i że po ludzku niewytłumaczalne jest to, skąd ona się wzięła. O cudzie w sensie ścisłym mówimy, kiedy Kościół swoim autorytetem uzna dane wydarzenie za dokonane mocą Pana Boga. Wydarzenie w kościele św. Jacka, jak napisałem w komunikacie, „ma znamiona cudu”. To znaczy, że nie da się go wyjaśnić zwyczajnymi środkami. Możemy to nazwać cudem eucharystycznym, cudem w szerokim rozumieniu. Chociaż nie mamy już do czynienia z Eucharystią, bo nie ma już postaci chleba. Mówimy więc o relikwii Ciała Pańskiego. Cudem będzie, jeśli ludzie zaczną korzystać z tego wydarzenia w taki sposób, aby działy się cuda wewnętrzne.

Czy w związku z tym wydarzeniem ktoś doświadczył jakichś łask?

Na razie nic mi o tym nie wiadomo. Takie sprawy będą rejestrowane i badane. Oby tak było, że tutaj ludzie poróżnieni będą wracać do jedności, skłóceni małżonkowie czy ci, którzy zostali skrzywdzeni lub stali się powodem krzywdy i niesprawiedliwości, tutaj doświadczą światła i mocy jednania; że ludzie, którzy cierpią, bo nie są pojednani ze sobą i ze swoim losem, otworzą się na przyjmowanie Bożego zamysłu i Bożej woli. Jest to wezwanie i szansa dla wszystkich.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.