Msza za Aleppo

Beata Zajączkowska

Za przyzwoleniem świata w syryjskim Aleppo dokonywane są zbrodnie wojenne. Mieszkańcy tego miasta błagają, by w najbliższą niedzielę na całym świecie odprawiać msze o pokój w tym udręczonym kraju.

Msza za Aleppo

Tragiczna spirala przemocy w Aleppo w ostatnim tygodniu przybrała jeszcze na sile. I tak rozpaczliwa sytuacja jeszcze bardziej się pogorszyła zbierając żniwo niewinnych ofiar, nawet wśród dzieci, chorych, i tych, którzy z poświęceniem niosą pomoc potrzebującym. W dziennikach telewizyjnych mogliśmy zobaczyć obrazy obróconego w gruzy miasta i usłyszeć głos jego mieszkańców błagających: pomóżcie nam przywrócić pokój, sprawcie byśmy mogli bezpiecznie żyć w naszej ojczyźnie. W szóstym roku wojennej pożogi, gdy zdawać się może, że wszelkie ludzkie wysiłki prowadzące do rozejmu, dialogu i przywrócenia pokoju kolejny raz spełzły na niczym, Aleppo błaga o mszę w swej intencji i w intencji całej Syrii. Jak mówi ks. Ibrahim Alsabagh, proboszcz łacińskiej parafii w tym męczeńskim mieście, Aleppo błaga świat o sięgnięcie po największy oręż, jakim jest modlitwa.

„Potrzebujemy współczucia i miłosierdzia” – podkreśla syryjski franciszkanin dodając, że tę „modlitwę chrześcijanie całego świata są winni swym współbraciom na Bliskim Wschodzie przeżywającym już zbyt długo swą Kalwarię”. Wysłuchanie tego apelu o msze w intencji pokoju w Syrii i Aleppo leży w gestii naszych duszpasterzy. Jednak każdy z nas może im o tej prośbie przypomnieć i zachęcić do hojnego na nią odpowiedzenia. Każdy z nas może też w najbliższą niedzielę pomodlić się za naszych umęczonych braci i ofiarować w ich intencji przyjmowaną Komunię św. Ta broń ma moc, a modlitwa jest potęgą.

W kontekście dramatu Aleppo i toczącej się dyskusji o unijnych karach za nieprzyjmowanie uchodźców warto może wsłuchać się również w to, co myślą o tym sami zainteresowani. A może to być dla nas stanowisko szokujące. „Przyjmując uchodźców nie pomagacie Syrii” – oświadczył ostatnio w Montrealu melchicki arcybiskup Aleppo Jean-Clement Jeanbart. W ten sposób odniósł się on do inicjatywy kanadyjskich władz, które zgodziły się przyjąć 25 tys. syryjskich uchodźców. „Nie jesteśmy z tego zadowoleni, przeciwnie bardzo nas to rani” – powiedział abp Jeanbart, co dla wielu było ogromnym szokiem, wręcz policzkiem wymierzonym humanitarnemu wsparciu. Syryjski hierarcha podkreślił, że jeśli kanadyjski rząd chce pomóc ofiarom wojny, to powinien pomóc im pozostać na miejscu, tam im zapewnić pomoc i pokój. „Trzeba skończyć z rebeliantami i terrorystami. Trzeba zmusić obie strony do rozmów i znaleźć polityczne rozwiązanie” – powiedział melchicki arcybiskup Aleppo. Docenił on litość Kanadyjczyków nad Syryjczykami, ale podkreślił, że nie rozumieją oni problemów Syrii. Gdyby tak było, już dawno zabiegali o zakończenie wojny. Te słowa melchickiego arcybiskupa Aleppo są doskonałym podsumowanie tego, jak Europa patrzy na kwestię Syrii i jak, nie rozumiejąc jej, nieudolnie próbuje stawić czoło syryjskiej tragedii. Tym bardziej warto więc te nieudolne wysiłki wesprzeć naszą modlitwą i hojnie odpowiedzieć na apel naszych braci Syryjczyków o mszę i modlitwę w intencji pokoju. Oni sami w maju modlą się o pokój zawierzając swą ojczyznę Niepokalanemu Sercu Maryi.