Papież ze świata młodych

Miłosz Kluba

publikacja 04.05.2016 06:00

– ŚDM to kompletny duszpasterski program, wymyślony przez Jana Pawła II z doskonałą intuicją i atrakcyjny dla młodzieży – przekonują badacze.

Światowe Dni Młodzieży stanowią dla młodych odpowiedź na naturalną potrzebę świętowania. Na zdjęciu scena z promującego ŚDM spotu Monika Łącka /Foto Gość Światowe Dni Młodzieży stanowią dla młodych odpowiedź na naturalną potrzebę świętowania. Na zdjęciu scena z promującego ŚDM spotu

Jak wspomina wieloletni sekretarz Jana Pawła II, a dziś metropolita krakowski kard. Stanisław Dziwisz, korzenie idei ŚDM sięgają chrześcijańskiej formacji Karola Wojtyły w domu i szkole, jego pracy w duszpasterstwie akademickim oraz posługi biskupiej w latach komunizmu, które w polskim Kościele były jednocześnie czasem rozwoju Ruchu Światło–Życie, grup apostolskich, służby liturgicznej, scholi. – Kiedy Jan Paweł II zaczął kierować łodzią Piotrową w Rzymie, na samym początku ze szczególną troską zwrócił się do młodych w słowach: „Wy jesteście nadzieją Kościoła! Wy jesteście nadzieją świata!”. Nie było to gołosłowne powiedzenie – podkreśla kard. Dziwisz. Podkreśla przy tym, że Światowe Dni Młodzieży nie tylko wytrzymały próbę czasu, ale okazały się jedną z najlepszych inicjatyw duszpasterskich św. Jana Pawła II. – Siał obficie, a my zbieramy owoce – mówi kardynał.

Formacja pełna i wciągająca

Podobnie o ŚDM wypowiadają się naukowcy. Teolog dr Elżbieta Tkocz z Uniwersytetu Śląskiego przekonuje, że przemówienia i orędzia papieskie skupiają się wokół refleksji: „Kim jestem – dla siebie, dla Boga, dla świata?”. – To pomaga odpowiedzieć uczestnikom spotkania na pytania charakterystyczne dla okresu dojrzewania – kim jestem i jak powinienem przeżyć swoje życie, aby go nie zmarnować – mówi dr Tkocz. Jej zdaniem, nie bez znaczenia jest także pora spotkań papieża z młodzieżą podczas ŚDM. Wieczór i noc sprzyjają bowiem refleksji. Pogłębienie wprowadzonych przez ojca świętego treści następuje natomiast podczas odbywających się w ciągu dnia katechez w językach narodowych. Doktor Elżbieta Tkocz podkreśla także, że cały program ŚDM łączy w sobie formację doktrynalną (przez odwołania do dokumentów Kościoła), biblijną (hasła ŚDM są za każdym razem zaczerpnięte z Pisma Świętego) oraz liturgiczno-sakramentalną. – Mówiąc i pisząc o sakramentach, papież nie ukazuje ich w perspektywie obligatoryjnej, ale w perspektywie miłości Boga do człowieka – mówi dr Tkocz.

Przewodnik i powiernik

– Konferencje, połączone z celebracjami liturgicznymi, nie są jedynie wykładami o sakramentach, lecz w atrakcyjny sposób wprowadzają młodych we wspólne świętowanie liturgii, szczególnie eucharystycznej – przekonuje E. Tkocz. Wszystko to dzieje się według określonego schematu wydarzeń, w którym widać – jak podkreśla – doskonałą psychopedagogiczną intuicję papieża. Skąd tak dobre zrozumienie potrzeb i problemów młodzieży?

Jak wyjaśnia dr Michał Białkowski z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, „energia, radość, żywotność, zdrowy i sportowy tryb życia młodego wikarego, a później biskupa sufragana krakowskiego, arcybiskupa metropolity i kardynała niosły ze sobą wiele naturalnych konsekwencji”. – Jedną z nich, bardzo ważną, były bliskie relacje z ludźmi młodymi – wyjaśniał dr Białkowski. – Będąc młodym kapłanem, Karol Wojtyła stał się przewodnikiem i powiernikiem młodych wkraczających w dorosłe życie. Przebywanie z nimi w świecie ich radości, nadziei, sukcesów, ale też kryzysów, załamań, dramatów pozwalało mu lepiej poznać ludzką duszę – mówi o czasie pracy ks. Wojtyły w parafii św. Floriana dr Białkowski.

Moment nie do opisania

Zdaniem dr Anny Sugier-Szeregi, socjolog z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Światowe Dni Młodzieży stanowią dla młodych odpowiedź na naturalną potrzebę świętowania. Mają one bowiem najważniejsze cechy „święta” (w naukowym ujęciu), takie jak odwołanie do sacrum, odmienność od codzienności, określony czas i miejsce. ŚDM mają też – co również jest cechą święta – określonego organizatora i gospodarza. Nie jest to jednak – jak uważa ks. prof. Andrzej Draguła z Uniwersytetu Szczecińskiego – święto karnawałowe, wypełnione śmiechem. Należy tu raczej mówić – podkreśla badacz – o radości. – O ile śmiech jest kontestujący, o tyle radość jest afirmatywna – wyjaśnia. Dodaje, że śmiech jest egoistyczny i krótkotrwały, a radość dąży do dzielenia się i jest długotrwała, ponieważ zmienia człowieka.

Inną cechą święta, o której mówi w kontekście ŚDM dr Sugier-Szerega, jest ich więziotwórczy charakter. Uczestnicy spotkania tworzą wspólnotę – i tego właśnie oczekują, przyjeżdżając na Światowe Dni Młodzieży. Potwierdzają to odpowiedzi na przeprowadzoną przez badaczkę ankietę. „W czasie sobotniego czuwania przychodzi moment osobistej modlitwy, moment ciszy, dla mnie moment bezcenny, wręcz nie do opisania”; „Pamiętam spojrzenie Jana Pawła II w moim kierunku, kiedy przejeżdżał niedaleko nas. Nie zapomnę go do końca życia – pełne miłości, pokoju, rozmodlenia” – mówili respondenci, wspominając ŚDM.

– Jak to możliwe, że ten młody człowiek pamięta spotkanie sprzed 16 lat? – zastanawia się dr Sugier-Szerega i podkreśla, że świadczy to o przeżyciach towarzyszących spotkaniom z ojcem świętym. – Potwierdza to moją tezę, ponieważ świętowanie zawsze jest związane z silnymi emocjami – dodaje.

Pielgrzymi (tylko) weekendowi

Nie wszyscy uczestnicy finałowego wydarzenia ŚDM, jakim jest niedzielna Msza Posłania, uczestniczą jednak w całym programie, słuchają od początku przemówień papieskich (w czwartek, piątek i sobotę), chodzą na katechezy. Uczestników kończącej ŚDM Eucharystii jest nawet trzy razy więcej niż zarejestrowanych wcześniej w systemie pielgrzymów. Biskup Damian Muskus, kierujący przygotowaniami do krakowskich ŚDM, podkreśla, że powody takiego stanu rzeczy są różne. Część młodych osób nie może sobie – ze względów np. finansowych – pozwolić na tygodniowy pobyt w innym kraju (zwłaszcza jeśli ŚDM odbywają się daleko od ich domów), inni decydują się na przyjazd spontanicznie, w ostatniej chwili. Jak wpływa to na przeżywanie ŚDM? Czy nie burzy całościowej wizji?

– Każdego zachęcamy do przyjazdu na całe ŚDM. Należy się jednak cieszyć także z tego, że wspólnota młodych uczestniczących w ŚDM z dnia na dzień rośnie. Ujmowanie tego jako problemu duszpasterskiego jest nieporozumieniem. Nie nam oceniać, czy młodzi uczestniczący w pełnym programie przeżywają jego treści głębiej niż ci, którzy przyjeżdżają na koniec – przekonuje bp Muskus. – Na tym polega bogactwo i otwarta formuła ŚDM. Może w nim uczestniczyć każdy, na miarę swoich możliwości i pragnień. Przypomina też, że Światowe Dni Młodzieży to nie tylko jeden, finałowy tydzień. Na związaną z ŚDM formację składa się też praca w parafiach i duszpasterstwach. – Dlatego o owocach mówimy nie tylko w kontekście lipcowego spotkania, ale już teraz, gdy możemy obserwować wielkie ożywienie młodych, którzy sprawę ŚDM traktują bardzo serio i nie tylko w kategoriach jednorazowego wydarzenia – podkreśla bp Muskus.

W tekście wykorzystałem fragmenty wystąpień przygotowanych na międzynarodową konferencję naukową „Światowe Dni Młodzieży. Źródła i rozwój idei”, zorganizowaną przez Uniwersytet Jagielloński i Uniwersytet Papieski Jana Pawła II w Krakowie.

Papieża dialog z młodzieżą

Kard. Stanisław Dziwisz o ŚDM w Buenos Aires (1987):

– Spotkanie to było przede wszystkim dialogiem młodych z papieżem. Przemawiał nie tylko ojciec święty, ale także młodzi. Tym razem użyli języka pantomimy, aby opowiadać o swoim życiu. Młodzież stawiała też pytania, przygotowywane przez miesiące poprzedzające to spotkanie. Na początku wniesiono krzyż, który na zakończenie Roku Jubileuszowego papież powierzył młodzieży. Każdą z trzech części papieskiego przemówienia, które stało się odpowiedzią na pytania młodych, poprzedziło przedstawienie. Pierwsze słowo młodzieży było bardzo wyważone: „Jest w nas strach, ale także nadzieja”. Ojciec święty odpowiedział słowami św. Jana: „Myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam”.

Drugie słowo do papieża wyrażało pragnienie odpowiedzialności młodych przy codziennych wyborach, a brzmiało: „Pragniemy pozostać wierni, lecz jesteśmy kuszeni”. Naprzeciw figur wybitnych postaci Ameryki Łacińskiej stanęły wyobrażenia demonów czasów współczesnych: sekularyzacji, narkomanii, pornografii, obojętności, lichwy, czyli kąkolu posianego wewnątrz Kościoła. Papież odpowiedział mieszkańcom tego kontynentu: „Ameryko Łacińska, bądź sobą, w imię twojej wierności Chrystusowi nie ugnij się przed tymi, którzy pragną zniweczyć twoje powołanie do nadziei”. W odpowiedzi na te słowa, wszyscy obecni wykrzyknęli: „Ameryko Łacińska, wstań i chodź!”.

Trzecie słowo to wyznanie młodych wszystkich krajów: „Pragniemy żyć w pokoju”. Pięcioro młodych ludzi z pięciu części świata mówiło w imieniu swoich kontynentów. Papież zakończył rozważaniem, że „wiara w miłość Boga nie jest zadaniem łatwym: wymaga osobistego poświęcenia, nie zadowala się egoistycznym spokojem sumienia, nie pozostawia serca obojętnym, ale sprawia, że staje się ono szlachetne, wolne i braterskie”.