Wielkanoc? Ja to przeżyłem

ks. Włodzimierz Piętka


publikacja 31.03.2016 13:56

Tak mógłby powiedzieć Bogdan Jański. Nasz ziomek, pochodzący z podpułtuskiej Winnicy, dziś kandydat na ołtarze, który doświadczył w swym życiu mocy Bożego miłosierdzia i zmartwychwstania.


Bogdan Jański (1807–1840), założyciel zmartwychwstańców. W jego życiu skumulowały się ogrom grzechu i bezmiar Bożego miłosierdzia Archiwum księży zmartwychwstańców Bogdan Jański (1807–1840), założyciel zmartwychwstańców. W jego życiu skumulowały się ogrom grzechu i bezmiar Bożego miłosierdzia

Historia jego życia jest tak bogata, że można by nią obdzielić wiele osób. Na jego grobie na rzymskim cmentarzu Campo Verano umieszczono napis: „Tu spoczywa mający zmartwychwstać śp. Bogdan Jański”.


Opuszczam was, marzenia


– Skala grzechu i skala miłosierdzia skumulowały się w tej jednej biografii, a sam Jański w swych pismach będzie często powtarzał te same słowa: „Miłościwy Boże” – mówi bp Wiesław Śpiewak, zmartwychwstaniec, który przez ostatnie lata był postulatorem w procesie beatyfikacyjnym Bogdana Jańskiego.


Sami zmartwychwstańcy mówią o założycielu swego zgromadzenia, że „trzykrotnie się narodził”. Jego pierwsze narodziny – ziemskie – miały miejsce 26 marca 1807 roku w parafii Winnica. Drugie – duchowe, gdy się nawrócił – na przełomie 1835 i 1836 roku. Trzecie – dla nieba – 2 lipca 1840 roku.
 Pomiędzy duchowymi przełomami w życiu Jańskiego rozgrywały się burzliwe epizody życia zdolnego i lubiącego rozrywkowe życie studenta w Warszawie, jego ślub z Aleksandrą Zawadzką w Przewodowie, a następnie wyjazd na emigrację i kontakty z przedstawicielami ruchu saintsimonistycznego. We Francji zaczęły się kłopoty finansowe Jańskiego: popadł więc w długi, tak że w chwilach desperacji myślał o ucieczce do Ameryki, a nawet o samobójstwie. Wtedy rozpoczął się czas duchowej rewizji w życiu Jańskiego: krok po kroku wracał do chrześcijaństwa, ale była to wciąż długa droga. Wtedy zanotował po raz pierwszy: „Myśl moja obróciła się ku Chrystusowi”.


W tym duchowym powrocie pomógł mu Adam Mickiewicz. Był on dla Jańskiego wzorem człowieka żyjącego wiarą. „Chrystus jest Bogiem, wszystkie dogmaty przyjmuję, ale nie poddaję się zupełnie Kościołowi i nie jednam przez sakrament pokuty”. Nie od razu więc Jański zaczyna wierzyć. Jest w nim jednak wielkie pragnienie zmiany.

Tak pisze w dzienniku już 15 listopada 1830 roku: „Pokój przeszłości. Chcę wejść i wchodzę w pełną życia, mądrości i mocy przyszłość. Opuszczam was na zawsze, me przeszłe marzenia, bożyszcza mej przeszłej młodości. Nie dla mnie tytuły uczone i sława w Ojczyźnie, i wesołość w rozwiązłym gronie, i uścisk z ust nierządnicy, i zabawa dobrego tonu, i ponęta zbytku już nie dla mnie. Opuszczam was, akademie i budoary, salony i parlamenta, i rozkosze filantropii. Martwe kościoły ludzkości już dla mnie za małe. Chcę żyć w świątyni wielkiego Boga, dla niej mam wołać za mną ludzkość, w świątyni Boga, co jest wszystkim. W niej znajduję wszystko, co najrozkoszniejszego kochałem, co najprawdziwszego myślałem, co zrobić chciałem najpiękniejszego, i wszystkie me uczucia są zaspokojone, myśl i czyn ożywione, ujednoczone.
 Pokój więc przeszłości, skoro tak piękną dla mnie zrodziła przyszłość. I błąd, i niespokojność, słabość, nieroztropność są już we mnie niepodobnymi, bo tam, gdzie żyję, sposób, w jaki żyję, jest harmonią, mocą, mądrością, bo kocham prawdziwego Boga i w Jego miłości objęte są wszystkie powaby życia, wszystko, czego człowiek chcieć może i powinien, cały mój interes, cały obowiązek. Błąd we mnie jest niepodobny. Zdarzy-li się, iżbym zapomniał, czym jestem, iżbym go popełnił; nie pochodzi on ze mnie. Moja wola, moje życie powinno być wyrazem Boga. Piszę: »powinno być«, nie śmiem jeszcze napisać: »jest wyrazem Boga«. Czyn i myśl stworzona przez miłość prawdziwego Boga nie może być błędną. Znam naprzód przyczynę błędu, jaki mogę popełnić.
Nigdy rozpacz, nigdy niespokojność, nigdy słabość nie może iść za nim. Dość podnieść uczucie do mego Boga – a błąd stał się warunkiem dobrego i poprawa jest już dopełniona. Możeż zaś być odtąd moje uczucie, moje życie inne jak religijne?”.


Dlaczego wróciłem do wiary?


Drugie narodziny Bogdana Jańskiego miały miejsce na przełomie 1835 i 1836 roku. Wtedy odbył spowiedź i stał się jawnym pokutnikiem oraz świeckim apostołem. Wtedy też zaczęła się gromadzić wokół niego grupa osób przepojonych ideami odrodzenia życia politycznego, narodowego i religijnego. Jański tak wtedy pisał: „Kwestia główna – odrodzić się w Chrystusie Panu. Nie można być na pół chrześcijaninem, na pół pobożnym, na pół pokutować i niewielkim wysiłkiem zdobywać wieczność w Bogu. Powinność główna, jedyna – oddanie się całkowicie Panu Bogu”. 
„Boże, niech święte uczucie, którym mnie natchnąłeś, żyje we mnie, żyje bezustannie! A moje życie niech będzie wyrazem Twej miłości, środkiem uwiecznienia na ziemi Twojej chwały, pracą ku wzniesieniu Ci świątyni, w której cała ludzkość będzie Cię kochać, czcić cała ziemia!” – tak modlił się Jański i polecał Bogu rodzące się dzieło zmartwychwstańców.
 – Myślę, że Bogdan Jański każdemu z nas przypomina o prawdzie, że zmartwychwstanie jest zawsze możliwe, jest tuż obok nas. On jest apostołem duchowego zmartwychwstania – mówi bp Wiesław Śpiewak.

„Dlaczego wróciłem do wiary świętej katolickiej?” – pisze Jański w momencie swego duchowego przełomu. „Boś Ty tak chciał, miłościwy Boże! Twoja łaska to sprawiła, nie zaś moja zasługa, prace i rozumowania. Czuję to z całej duszy i dzięki Ci składam, o Boże! żeś raczył wejrzeć na moją nędzę i cierpienia, na moje jęki i wzdychania ku prawdzie, ku powszechnemu dobru. Wesprzyj mnie, Panie wszechmogący, dodając mocy, abym się w całym życiu stał godnym Twej dobroci! Ale, o Boże, Prawdo doskonała, wszak Słowo Twoje, wiara nasza święta nie tylko się nie sprzeciwia rozumowi, owszem, jest jego pierwiastkiem, prawem, życiem. Każdy zdrowy rozum przyjąć ją powinien i może – daje się więc ona przez rozum usprawiedliwić najjaśniej, najoczywiściej. Chciałbym to za Twoją pomocą przedsięwziąć co do mnie, dla uspokojenia mych myśli, dla lepszego urządzenia mego życia, dla sprostowania mych stosunków z ludźmi i miasto zgorszenia dla budowania ich moją mową i pismem. Dzisiaj z powodu bezrządu, w jakim niedawno był duch mój, życie moje całe, nie jestem w stanie tego dopełnić. Dopełnię, jak mi Ty dodasz Twojej łaski, najmiłościwszy Ojcze. Zaledwie oznaczyć potrafię stopnie, po których doszedłem aż do początku mądrości, którym jest bojaźń Pańska, aż do Twojego świętego przybytku, katolickiego Kościoła.
Wyznaję, o Boże, że od pierwszego natchnienia, w którym mi uczuć dałeś, gdzie prawda, powinienem był, mogłem był ujrzeć, uznać ją i żyć podług niej. Ale słabość woli, opętanie jej pychą i cielesnością, wzgląd na ludzi, oziębłość i nieład coraz bardziej we mnie wzrastające, stanęły z mojej strony na przeszkodzie, i biedziłem się jeszcze z moimi grzechami przeciw Tobie aż lat trzy.
Dzięki Ci, Boże, za wszelkie utrapienia i upokorzenia, któreś przez ten czas na mnie przepuścił, którymi dałeś mi uczuć moje nędzę i znikomość. Dzięki Ci, po trzykroć dzięki, za doprowadzenie mnie nareszcie do źródła najczystszej Prawdy, Arki Nowego Przymierza!” – czytamy w dzienniku Bogdana Jańskiego z 28 grudnia 1834 roku. To najbardziej znany fragment jego dziennika – credo jego zmartwychwstania.