14 lat później

Joanna M. Kociszewska

Dziennikarze Boston Globe sprawę ujawnili. Na jakim etapie jesteśmy dziś?

14 lat później

Nagroda Akademii Filmowej za najlepszy film dla „Spotlight” wywołała po raz kolejny temat przypadków pedofilii w Kościele katolickim. Nic dziwnego: to przejmujący film, który stawia przed oczy mechanizm zła. Od ujawnienia afery w archidiecezji w Bostonie minęło ponad 14 lat. Wiele się w tym czasie wydarzyło, zarówno jeśli chodzi o ujawnienie kolejnych takich przypadków na całym świecie, jak i w dziedzinie ochrony dzieci. Kościół – jak się wydaje - wyciągnął wnioski i stara się wprowadzić je w życie. Co dzieje się w tej kwestii w Polsce?

Na co dzień tych działań nie widać. Nie są zresztą spektakularne. Dwa lata temu powstało Centrum Ochrony Dziecka. Ośrodek prowadzi kolejne cykle szkoleń dla delegatów diecezji i zakonów. Kształci ludzi, którzy mają umieć zareagować na zgłoszony przypadek nadużycia wobec dziecka. To ważna inicjatywa. Bez konkretnej, rzetelnej wiedzy o właściwą reakcję będzie dużo trudniej.

Przyczyną najgorszego skandalu było milczenie i tuszowanie kolejnych przypadków wykorzystania, co umożliwiło sprawcom kontynuowanie procederu przez wiele lat w kolejnych ośrodkach. Niestety, wydaje się że nie do wszystkich jeszcze to dotarło. I nie jest to kwestia tylko hierarchii. Ciągle można spotkać się z przekonaniem, że milczenie na temat zła chroni Kościół a jego ujawnienie to atak. I choćby dlatego warto obejrzeć „Spotlight”. Powtarzane opinie o ataku na Kościół, zasłanianie się "dobrem, które czyni" i „pojedynczymi przypadkami ludzi zdegenerowanych"... Nie, bynajmniej nie mówi tego hierarchia ani sam kardynał Law. To mówią zwykli ludzie. Ludzie, którzy coś wiedzą, ale milczą. Ludzie, którzy współpracują...

Jeśli komuś naprawdę zależy na dobru Kościoła, milczeć nie może.

Właściwa reakcja na informację o wykorzystaniu dziecka to jednak dopiero początek. Nie można uniknąć pytania o pomoc ofiarom. Nie tylko psychologiczną. Tą powinni zająć się specjaliści. Także duchową. Przemoc, której doświadczyły ofiary dotyka ich samych, ich rodzin, przyjaciół. Trudno uniknąć pytań nie tylko o Kościół – ludzi, ale i o wiarę, Boga "który na to pozwoliłi sens tego, co się wydarzyło. Czy Kościół jest do tego przygotowany? 

Te pytania stają się dramatyczne, jeśli sprawcą krzywdy był "przedstawiciel Boga". Ale stawiają je nie tylko ofiary księży. Nie są w stanie ich uniknąć także ci, których skrzywdziły inne osoby, zazwyczaj znane i bliskie. Tym ważniejsze dla Kościoła jest, by umiał sobie z tym poradzić, w końcu często w radykalny sposób wpływa to na ich stosunek do wiary. Nie wystarczy jeden delegat na diecezję czy zakon. Kościół nie może sobie pozwolić na zajmowanie się tylko „swoimi” ofiarami, choć zobowiązanie wobec nich jest z pewnością szczególne.

Jeśli już wydarzyło się tak wielkie zło, trzeba żeby dobro w odpowiedzi było równie wielkie.

W pierwszych dniach marca br w Kolonii odbywała się konferencja, na której poruszano temat wyzwań duszpasterskich oraz uzdrowienia w związku z nadużyciami seksualnymi. Mówiono m.in. duchowości po traumie. Niestety, za relację jak dotąd musiało wystarczyć kilka wpisów na Twitterze. Szkoda, ale cieszy, że ktoś ten temat podejmuje. Myślę, że warto w tej kwestii sięgnąć do dzieł Victora E. Frankla. Jego doświadczenie – choć zupełnie innego rodzaju – nie jest niestety aż tak unikalne, by nie mogło być użyteczne.

Na pytania, które stawiają ofiary, nie ma prostych odpowiedzi. Co więcej: być może po prostu nie da się na nie odpowiedzieć za kogoś. Można jedynie towarzyszyć w poszukiwaniu, nie zrażając się faktem, że czasem droga prowadzi przez wertepy. Także po to, by ludzie, którzy nią idą, nie tracili nadziei, że choć nigdy już nie będzie tak jak było, choć to wydarzenie zmieniło na zawsze ich życie, to jednak "spalona ziemia" w nich może znów zakwitnąć.

TAGI: