Uczynki na miejscu zdarzenia

Ks. Andrzej Draguła

publikacja 07.03.2016 06:00

Ja wiem, że najprościej byłoby wypełnić ten: modlić się za żywych i umarłych. Albo nawet wspomóc finansowo. Tymczasem trzeba czegoś więcej.

Uczynki na miejscu zdarzenia Krzysztof Król /Foto Gość ks. Andrzej Draguła

W diecezji [zielonogórsko-gorzowskiej - red.] trwa peregrynacja znaków Światowych Dni Młodych: krzyża i ikony. To znaczy, że do spotkania w Krakowie coraz mniej czasu. Jak wiadomo, zanim młodzież z całego świata pojedzie do światowej stolicy miłosierdzia, najpierw spędzi tydzień w diecezjach. Także do naszej przybędzie ok. 3 tys. młodych ludzi z różnych krajów świata. Będą się razem z nami modlić, bawić, dzielić doświadczeniem, poznawać naszą kulturę, wiarę, życie.

Doszły mnie słuchy, że w niektórych diecezjach nie ma chętnych rodzin, by ich do siebie przyjąć. Mam nadzieję, że naszej diecezji to nie dotyczy. Jako Polacy i katolicy mamy do spłacenia dług wdzięczności. Przez wiele lat, czy to na Światowe Dni Młodych, czy na Europejskie Spotkania Młodych organizowane przez wspólnotę z Taizé, jeździliśmy ze zniżką jako ubodzy krewni z Europy Wschodniej. Przyszedł czas, by oddać, cośmy wzięli. Przyszedł czas, by w praktyce wykazać się znajomością uczynków miłosiernych.

Ja wiem, że najprościej byłoby wypełnić ten: modlić się za żywych i umarłych. Albo nawet wspomóc finansowo. Tymczasem trzeba czegoś więcej. Jak zauważa św. Grzegorz Wielki: „Wasze modlitwy są tam, gdzie was nie ma, uczynki tam się ukazują, gdzie jesteście”. Modlitwa nas sprawdza „na odległość”, uczynki – mówiąc językiem prasowym – na miejscu zdarzenia.