Duchowość chrzcielna, nie pelagianizm czy gnoza

KAI |

publikacja 02.03.2016 22:59

Duchowość chrzcielna stanowi główny temat programu duszpasterskiego na rok 2016/2017.

Przy chrzcielnicy Henryk Przondziono /Foto Gość Przy chrzcielnicy
"Każdy, kto pije tę wodę, znów będzie pragnął. Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskującej ku życiu wiecznemu".

Jego założenia omawiano podczas zakończonego dziś w Warszawie dwudniowego spotkania dyrektorów Wydziałów Duszpasterskich duszpasterzy krajowych, delegatów KEP, konsulty żeńskiej i męskie oraz świeckich konsekrowanych.

Dwudniowe spotkanie prowadził abp. Stanisław Gądecki, przewodniczący Komisji Duszpasterstwa KEP. Na zakończenie obrad przekazał najlepsze życzenia owocnej pracy swojemu następcy, abp. Wiktorowi Skworcowi.

W związku z 1050. rocznicą Chrztu Polski program na rok 2016/2017 będzie skoncentrowany wokół sakramentu chrztu – mówił ks. Stułkowski, konsultor Komisji Duszpasterstwa KEP. Wymienił on cztery cele, przyświecające duszpasterzom: ewangelizacyjny, inicjacyjny, formacyjny i społeczny. Polegają one odpowiednio na pogłębieniu osobistej więzi z Chrystusem, uświadomieniu otrzymanej łaski, kształtowaniu postaw duchowych i moralnych, podjęciu odpowiedzialności za kształcenie ducha wiary w rodzinie, społeczeństwie, grupie zawodowej. – Chodzi o to, aby wierni uświadomili sobie wagę i znaczenie sakramentu – wyjaśnił ks. Stułkowski.

Polska religijność, wybiórczość i synkretyzm

O społecznym kontekście ewangelizacji mówił dominikanin, o. prof. Andrzej Potocki z UW. - Polska religijność jest synkretyczna i wybiórcza, a z badań CBOS wynika, że tylko 35 procent katolików to katolicy ortodoksyjni – mówił prelegent.

Przytoczył szereg badań CBOS, z których wynika, że wiara w Polsce staje się coraz bardziej selektywna i synkretyczna i jest to rzeczywistość, z którą muszą zmierzyć się duszpasterze. Sytuacja po 1989 r. jest taka, że zanika monocentryzm polityczny minionej epoki i dychotomiczna wizja świata z ostrym podziałem na dobro i zło z czasów PRL.

Jesteśmy na rynku idei, na którym człowiek ma prawo wybierać, selekcjonować, odrzucać, a chrześcijaństwo jest jedną z wielu ofert. Kościół ma poważne atuty - mówił o. Potocki, gdyż jest "rozpoznawalny", ma narzędzia głoszenia – parafie, zakony, sanktuaria, kurie – a przede wszystkim ofertę wiary i moralności.

Wobec tego – mówił prelegent – należy zadać pytanie, czy ludzie, do których idziemy, nas potrzebują. Przypomniał badania, z których wynika, że ksiądz jest niżej ceniony w opinii społecznej niż sprzątaczka. Z drugiej strony od lat ok. 94 proc. badanych przyznaje się do katolicyzmu. Badania wykazują też, że ankietowani nie życzą sobie większego wpływu Kościoła na życie społeczne, a jeśli chcą, by się zwiększył, to w dziedzinie edukacji i wychowania.

O. Potocki przytoczył też badania, z których wynika, że spada odsetek wierzących, którzy stosują się do nauczania Kościoła. Mniej więcej połowa katolików deklaruje stosowanie się do nauczania Kościoła, zaś druga połowa wyznaje zasadę: jestem wierzący "na swój sposób". Wynika stąd, że możemy mówić o wierze kościelnej i sprywatyzowanej – podkreślił socjolog z UW.

Podobnie jest z wskazaniem źródła moralności – w 2005 46 proc. badanych wskazywało, że źródłem tym jest sam człowiek, w 2013 tego zdania było już 57 proc. badanych. Zdaniem o. Potockiego radykalnie zmniejszyło się przekonanie, że źródłem moralności są prawa Boże, co oznacza sekularyzację moralności.

Świeccy – śpiący olbrzym

Katolicy świeccy muszą być lepszymi apologetami swojej wiary, bo często nie wykazują wielkiego wysiłku, by poznawać to, w co wierzą. Tego „śpiącego olbrzyma” trzeba właściwie obudzić – powiedział o. prof. dr hab. Marek Fiałkowski OFMConv. z KUL.

Teolog pastoralny przypomniał, że katolicy świeccy stanowią 99% członków Kościoła. Wskazuje to na znaczenie wiernych świeckich dla życia i rozwoju Kościoła, także jeśli chodzi o głoszenie Słowa Bożego. Wymienił też kilka obszarów, w których obecność i zaangażowanie katolików świeckich powinna być rozwijana. Są to: rodzina, czyli Kościół domowy, w którym rodzice pełnią rolę pierwszych i najważniejszych katechetów dzieci; wspólnota parafialna, w której dokonuje się przygotowanie do przyjęcia sakramentów; zrzeszenia katolików świeckich, czy szkoła jako miejsce posługi w roli katechetów.

Szczególnym obszarem zaangażowania katolików świeckich są środki społecznego przekazu, które o. Fiałkowski nazwał „potężnym, ale niełatwym areopagiem, na którym nie może zabraknąć głosicieli Dobrej Nowiny”.

Jak stwierdził, przestrzeń ta jest coraz lepiej rozumiana i zagospodarowana przez polskich katolików. Przykładem tego jest liczna i wciąż rosnąca liczba katolickich forów dyskusyjnych, blogów oraz stron internetowych prowadzonych przez ruchy, parafie, dzieła charytatywne. Pozwala to patrzeć z nadzieją, że media stają się przestrzenią świadomej ewangelizacji.

Aktywność katolików świeckich w Kościele niesie ze sobą jednak także trudności i wyzwania. O. Fiałkowski wymienił wśród nich bierność, niski poziom wiedzy religijnej i związaną z tym potrzebę bardziej pogłębionej formacji. Świeccy muszą być lepszymi apologetami swojej wiary. Aby wchodzić w polemiki, trzeba dobrze rozumieć to, czego się broni – tłumaczył prelegent.

Rodzice i katecheza

Trzeba zrobić wszystko, by katechizować rodziców i uświadomić im, że to oni katechizują swoje dzieci – uważa ks. Marcin Węcławski. Proboszcz parafii pw. Maryi Królowej w Poznaniu przedstawił rozwijany w kierowanej przez siebie wspólnocie program przygotowania dzieci do sakramentu chrztu świętego i I Komunii świętej. Działa on na podstawie szkoły katechistów, która powstała w archidiecezji poznańskiej z inicjatywy abp. Stanisława Gądeckiego.

Jak wyjaśnił, nie jest to szkoła dla katechetów, którzy prowadzą katechezę dla dzieci i młodzieży, ale szkoła świeckich katechistów pracujących z dorosłymi parafianami, którzy przygotowują swoje dzieci do sakramentów chrztu świętego i I komunii świętej.

Proboszcz poznańskiej parafii wskazuje, że wpływ katechistów świeckich na zmianę postaw życiowych katechizowanych rodzin jest olbrzymie. Bywa, że żyjący w konkubinacie po rozmowach z katechistą postanawiają przystąpić do sakramentu małżeństwa. Zawiązują się też przyjaźnie.

Ponadto zwyczajowa argumentacja rodziców w odniesieniu do kapłana-katechety („co ksiądz wie o życiu, skoro nie pracuje i nie ma dzieci”) w tym przypadku nie ma zastosowania. – Katechiści świeccy bowiem mają pracę zawodową, żyją w małżeństwie, mają dzieci i z przekonaniem mówią o Panu Bogu – powiedział ks. Węcławski.

Prelegent skrytykował obecny model przygotowania dzieci do I Komunii, polegający na tym, że katechezę całkowicie powierza się np. kapłanowi lub świeckiemu katechecie (katechetce), a pomija w tym procesie rodziców dziecka. Tymczasem to oni właśnie mają do odegrania kluczową rolę.

„Moje przekonanie jest takie, że wkład najlepszej katechetki w przygotowanie dziecka do I Komunii wynosi 5%, najlepszego duszpasterza - 5%, a 90% to wkład rodziców” – powiedział ks. Węcławski.

Niedostatki obecnego modelu prelegent dostrzega m.in. w tzw. próbach przed I Komunią, gdy wszystkie punkty przystąpienia do sakramentu zdają się być przez dzieci zrozumiane. – Na uroczystości wszyscy byli zachwyceni: księża, katecheci, rodzice, goście, dzieci. A we wrześniu mniej niż 10% obecnych na Mszy św. Co się stało? Przecież byli tak fantastycznie przygotowani? To było jak potężna piana, a piana ma to do siebie, że opada – mówił ks. Węcławski.

Prelegent podkreślał, że trzeba zrobić wszystko, by katechizować rodziców i uświadomić im, że to oni katechizują swoje dzieci. Wyjaśnił, że szkoła katechistów nie powstała w opozycji do katechezy szkolnej, ale należy ją traktować raczej jako jej uzupełnienie, gdyż ta jest niewystarczająca.

Przeciw pelegianizmowi i gnozie

O misji Kościoła "ad intra" i "ad extra", a więc do wewnątrz i na zewnątrz mówił w podsumowaniu obrad abp Stanisław Gądecki. Wśród wyzwań, z jakimi musi mierzyć się Kościół w Polsce, jest postawa roszczeniowa i fakt, że nikt "nie płacze" z powodu trudności, na jakie napotyka dziś chrześcijaństwo. Tym, co blokuje misyjność ad intra, jest pelagianizm, czyli ślepa ufność w struktury – podkreślił przewodniczący Komisji Duszpasterstwa KEP. Przestrzegał przed myśleniem typu: jeśli się dobrze przyłożymy do misji, to wszystko wyjdzie. Dodał, że "nie ufać Bogu a ufać sobie, to błąd i herezja pelagianizmu" i zwrócił uwagę, że wrogiem misji jest także gnoza a więc ślepe przekonanie w zbawienną rolę teorii. Metropolita poznański zwracał uwagę na wrastającą rolę katolików świeckich w dziele głoszenia Ewangelii, począwszy od "poziomu" rodzinnego.

Mówiąc o misyjności Kościoła "ad extra" a więc skierowanej do świata. Ponad 2 tysiące polskich misjonarzy – duchownych i świeckich – jest liczba imponująca. Jednocześnie, w stosunku do kilkudziesięciu tysięcy misjonarzy hiszpańskich, portugalskich, holenderskich nie jest to aż tak wiele jak na kraj katolicki – zaznaczył abp Gądecki. "Niewątpliwie jednak jest to akt odwagi misjonarzy i dowód ich zawierzenia Duchowi Świętemu, gdy wybierają się na misje nie wiedząc, czy stamtąd powrócą" – dodał przewodniczący KEP.

Obecny rok duszpasterski kończy czteroletni cykl, który rozpoczął się w 2013/14 r. Słowem – kluczem był 'kerygmat', w kolejnych latach – "metanoia – nawrócenie' i 'chrzest' – nowe życie w Chrystusie.

Na zakończenie obrad abp Stanisław Gądecki przekazał najlepsze życzenia owocnej pracy swojemu następcy, abp. Wiktorowi Skworcowi. Nawiązując do kwietniowych obchodów 1050. rocznicy chrztu Polski i wielkiej celebry na stadionie Lecha, metropolita poznański przekazał następcy stylizowany kibicowski szalik. Na jednej stronie wyhaftowany napis brzmi "Gdzie chrzest, tam nadzieja" a z drugiej: "Polska". Gest ten wszyscy zgromadzeni przyjęli z aplauzem. aw, lk, tk / Warszawa