Ostry dyżur

Marcin Jakimowicz


GOSC.PL |

publikacja 21.02.2016 06:00

Stały konfesjonał. Zielone światło dla przebaczenia. Ja jestem stałym abonentem. A wy?


Ostry dyżur roman koszowski /foto gość

Trudno nie zauważyć tego kościółka. Przykucnął tuż przy torach i tętniącym życiem dworcu kolejowym w Sosnowcu. Kościół pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa został wybudowany w 1862 r. z datków sosnowieckich kolejarzy. To właśnie w tej świątyni można się wyspowiadać niemal o każdej porze dnia. I to nie tylko po polsku, ale i w językach obcych. – Ponieważ okazało się, że spowiadający w kościółku księża dobrze znają angielski, francuski i włoski, ustaliliśmy, że w środy na zmiany odbywać się będą spowiedzi w językach angielskim i włoskim, natomiast w jeden z piątków w języku francuskim – wyjaśnia ks. Jarosław Kwiecień, rzecznik prasowy sosnowieckiej kurii.

Co więcej, w konfesjonale w Sosnowcu można się wyspowiadać nawet u samego biskupa. – To prawda, bp Grzegorz Kaszak również dyżuruje w konfesjonale – opowiada ks. Mirosław Jadłosz, duszpasterz z Sosnowca.
­

Czy spowiedź w stałym konfesjonale różni się od sakramentu pokuty, do którego przystępujemy tuż przed Mszą św.? – Tak! W stałym konfesjonale często doświadczam tego, że przychodzą do spowiedzi ludzie, którzy z Kościołem żyli na bakier. To często spowiedzi po latach. Rodzaj koła ratunkowego. W praktyce stałych konfesjonałów widzę ogromny sens. Powiem szczerze: rzadko zdarza mi się, bym się… nudził. Czasem przed dyżurem myślę sobie: zmówię Różaniec albo poczytam książkę, ale niezwykle rzadko mi się to udaje.

To rozwiązanie dla tych, którzy długo pracują. Ponieważ na stronie diecezji wymienione są nazwiska spowiedników, można sobie wybrać kierownika duchowego i widzę, że część ludzi z tego naprawdę korzysta. Nasz kościół jest usytuowany tuż przy dworcu. Czasami przyjeżdżają ludzie z daleka i wchodzą, by zanurzyć się w Bożej łasce. Co ważne, stały konfesjonał zapewnia niemal natychmiastową reakcję na grzech – opowiada ks. Jadłosz. – To ważne, by jak najszybciej po popełnieniu grzechu przystąpić do spowiedzi. Grzech powoduje, że jesteśmy związani przez naszego przeciwnika. Im szybciej łańcuchy, którymi jesteśmy skrępowani, zostaną przerwane, tym szybciej zostaniemy przywróceni do stanu łaski. A to naturalne środowisko chrześcijanina, miejsce jego rozwoju.


Wstydzę się…


Jak wspominałem, jestem stałym abonentem. Uważam, że idea stałych konfesjonałów jest strzałem w dziesiątkę. Rozmawiałem z kilkoma kapłanami, którzy dyżurują w różnych częściach Polski. Nie narzekają na nudę. Przed świętami konfesjonały są oblegane, a i w okresie zwykłym w środku tygodnia stoi w kolejce po kilka osób.
 Lista kościołów, w których funkcjonuje stały konfesjonał, jest długa. Wystarczy zerknąć na miasta na literkę „B”. Biała Podlaska – kościół kapucynów, Białystok – katedra, Bielsko-Biała – rosły kościół Najświętszego Serca Pana Jezusa nieopodal dworca, konkatedra w Bydgoszczy. Największy wybór miejsc, w których odbywa się spowiedź poza nabożeństwami, mają krakowianie. Mogą wyspowiadać się m.in. w sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach, w Centrum Jana Pawła II, w bazylice Mariackiej, u paulinów na Skałce, u jezuitów przy ul. Kopernika, dominikanów przy ul Stolarskiej czy u pobliskich franciszkanów, u karmelitów czy u kapucynów na Loretańskiej.
À propos Loretańskiej...

O stały konfesjonał pytam o. Piotra Jordana Śliwińskiego, założyciela „Szkoły dla spowiedników”. – Największa zaleta? Czas. Sporo czasu na spowiedź – mówi kapucyn. 
– Gdy kapłan siadający do konfesjonału przed Mszą św. widzi sporą kolejkę, a wie, że za kwadrans musi być przy ołtarzu, sytuacja, delikatnie mówiąc, nie jest komfortowa. Będzie się spieszył, nie uniknie tego... W stałym konfesjonale, gdy nie ma nacisku czasowego, będzie spowiadał tak długo, jak uzna za konieczne. Ktoś wymaga pół godziny? Będzie miał pół godziny. Drugi ważny argument „za”? Odpada bariera wstydu. To bardzo ludzkie, naturalne uczucie. Jeździłem przez parę lat pomagać księżom do pewnej górskiej parafii we Włoszech (na wysokości 1600 m n.p.m.). Jeden proboszcz był tam od 30 lat. Znał na wylot nie tylko każdego człowieka, ale i każdego psa. Spotykał tych ludzi w tysiącach różnych sytuacji. Dlatego zapraszał spowiedników z zewnątrz, by parafianie mieli okazję wyspowiadania się bez bariery wstydu…


Nikt nie patrzy
na zegarek 


– Odkąd pamiętam, Panewniki zawsze kojarzyły się ze stałym konfesjonałem. Jestem w zakonie od 30 lat i od początku dyżury spowiedników były bardzo pielęgnowane – opowiada o. Alan Rusek, proboszcz parafii franciszkanów w Katowicach-Panewnikach. – Ludzie do dziś chętnie przyjeżdżają do naszej specjalnie wydzielonej na spowiedź kaplicy. Spowiadamy dziennie przez 10 godzin. To nie jest żadna duszpasterska nowinka. Zakony od wieków przyciągały ludzi, którzy przystępowali tu do sakramentów. Praktyka stałego konfesjonału w Panewnikach jest na czasie: nasza bazylika jest kościołem jubileuszowym, a jednym z warunków uzyskania odpustu zupełnego jest przystąpienie do sakramentu pokuty.


– Nie zdarzyło mi się, bym siedział sam i nudził się w konfesjonale – uśmiecha się ks. Łukasz Gaweł, proboszcz katowickiej katedry Chrystusa Króla. – Zawsze przychodzą dwie, trzy osoby. Na co dzień nie ma kolejek (to bardzo ważne!), więc kapłan ma więcej czasu na wysłuchanie penitenta, rozmowę, a osoby, które przychodzą, mają czas na przygotowanie się do spowiedzi i na indywidualną modlitwę. W tym samym czasie trwa w naszej katedrze wystawienie Najświętszego Sakramentu i widzę, że po spowiedzi penitenci często idą do kaplicy, by odmówić pokutę. Mają czas i przed, i po spowiedzi. Nikt nie patrzy nerwowo na zegarek. Jest też ważna przyczyna antropologiczna: ludzie mają często barierę wstydu i nie chcą spowiadać się w swych parafiach, u kapłanów, których dobrze znają. Stały konfesjonał jest dla nich ogromnym ułatwieniem.

Mam doświadczenie przełomowych spowiedzi, „po latach”. Ludzie przychodzą często ze sporym kalibrem problemów, z relatywnie ciężkimi sprawami. Być może oczekują w stałym konfesjonale spowiednika dobrze przygotowanego, gotowego do rozmowy, kogoś, kto znajdzie czas, by ich uważnie wysłuchać? 
Spowiedź w katowickiej katedrze trwa od 6.00 do 18.00, a dyżury kapłanów są najczęściej dwugodzinne. – Dyżurują przede wszystkim księża z katowickich parafii, ale pomagają nam również kapłani z kurii, seminarium duchownego czy księża emeryci. Ludzie naprawdę pragną spowiedzi – podsumowuje ks. Gaweł. – Przed świętami spowiadaliśmy dłużej niż zwykle, a i tak przez cały czas do konfesjonałów stały kolejki. W przeddzień Wigilii spowiadaliśmy aż do godz. 22 i nawet wówczas w tę „godzinę Nikodemów” przychodzili ludzie, by pojednać się z Bogiem. Było ich tak wielu, że kończyliśmy grubo po godz. 22.


Gaś ten pożar!


Stworzenie okazji do sakramentu pojednania w innym czasie niż przed samą Mszą św. daje okazję do rozmowy – nie ma wątpliwości o. Rafał Kogut, franciszkanin z Cieszyna. – Mam doświadczenie, że do stałego konfesjonału przychodzą przede wszystkim ci, którzy na swej drodze duchowej szukają czegoś więcej niż tylko rutynowych, zwyczajowych praktyk. Ci, którzy dążą do prawdziwej relacji z Jezusem. Nawet w samym, niewielkim przecież Cieszynie mamy aż dwa kościoły z możliwością spowiedzi poza nabożeństwami. W naszym franciszkańskim i pw. św. Marii Magdaleny. Ludzie nieustannie przychodzą, a spowiednicy nie narzekają na nudę. Kościół zaleca wiernym częstą spowiedź, podpowiada: nie warto z tym czekać… 
O praktyce tej przypomniał m.in. Pius XII w encyklice „Mystici Corporis Christi”: „Przez częstą spowiedź bowiem wzmaga się poznanie siebie, rośnie pokora chrześcijańska, tępi się złe obyczaje, zapobiega się lenistwu duchowemu i oziębłości, oczyszcza się sumienie, a wzmacnia wola, zapewnia się zbawienne kierownictwo duszy, a wreszcie mocą tego sakramentu pomnaża się łaska”. 


– Nie czekaj już dłużej ani jednego dnia. Idź do spowiedzi! 
– zachęcał 22 lutego 2014 r. papież Franciszek na audiencji ogólnej. – Nie bójcie się spowiedzi. Ilekroć się spowiadamy, Bóg bierze nas w objęcia i świętuje. „Ależ Ojcze, powie ktoś, ja się wstydzę”. Wstyd jest dobry. To zdrowe się wstydzić, to jest zbawienne. Bo kiedy ktoś się nie wstydzi, jest bezwstydnikiem. Wstyd jest pożyteczny, dzięki niemu stajemy się pokorniejsi. Ale nie obawiajcie się spowiedzi! – zachęcał.


– Uważam, że jest to łaska Boża, iż możemy praktycznie o każdej porze korzystać z miłosierdzia Bożego w sakramencie pokuty – opowiada Piotr Florczak, właściciel warsztatu samochodowego w Katowicach. – Przed kilkoma miesiącami o. Augustyn Pelanowski, paulin, powiedział mi ważną rzecz – porównał grzech do wzniecania pożaru. Popełniając grzech – mówił – wzniecasz pożar. Nie jest bez znaczenia, jak długo czekasz z akcją gaśniczą. Czy dzień, czy miesiąc, czy rok. Po co czekać, by ogień strawił dużą powierzchnię, skoro możesz od razu przystąpić do akcji? Nie czekaj, aż wszystko doszczętnie spłonie, ale zanurz się w Bożym miłosierdziu. W Panewnikach znalazłem stałego spowiednika. Dzięki dyżurom wiem, kiedy mogę go zastać w konfesjonale. On polecił mi, bym spowiadał się co tydzień. Zawsze przed konfesjonałem widzę kilka osób. To dobry znak, że ludzie chcą się spowiadać i często przystępują do zdrojów Bożego miłosierdzia.

Kiedyś bałem się, że ktoś wyśmieje to, iż często przystępuję do spowiedzi. Uspokoiłem się, gdy przeczytałem, że tacy święci ludzie jak 
o. Pio czy Jan Paweł II spowiadali się co 7, 8 dni. Słyszałem opowieści o katolikach w Rosji, którzy miesiącami czekają na spowiednika, i zacząłem naprawdę doceniać to, że „mam sakrament” dosłownie na wyciągnięcie ręki.

TAGI: