Pamiętajcie o nas nadal

Karol Białkowski

publikacja 02.02.2016 06:00

– Nadchodzący finał Roku Życia Konsekrowanego to nie koniec, to kolejny początek – uważa s. Jolanta Ziółkowska USJK.

 Benedyktynki z Wołowa zgromadzone przy relikwiach św. Jana Pawła II i Biblii Jubileuszowej Agata Combik /Foto Gość Benedyktynki z Wołowa zgromadzone przy relikwiach św. Jana Pawła II i Biblii Jubileuszowej

To był owocny rok – mówi urszulanka, referentka archidiecezjalna Duszpasterstwa Osób Konsekrowanych. Podkreśla przy tym, że przez cały ten czas realizowanych było wiele inicjatyw skierowanych do osób, które oddały swoje życie Chrystusowi, ślubując czystość, ubóstwo i posłuszeństwo.

Wiem, kim jestem

Siostra Jolanta zaznacza, że jednym z najważniejszych znaków tego czasu w archidiecezji wrocławskiej była peregrynacja Pisma Świętego do wspólnot życia konsekrowanego. – Rozpoczęła się ona od klasztorów kontemplacyjnych, czyli klauzurowych. Jako pierwsze Biblię Jubileuszową przyjęły siostry karmelitanki z Wrocławia, później benedyktynki sakramentki w Pawłowicach, a po nich benedyktynki z Wołowa – wymienia. W każdym tygodniu księga znajdowała się w innej wspólnocie. – To szansa na przeżycie osobistego kontaktu z Pismem Świętym. Tam, gdzie mieszka mniej sióstr, każda z nich mogła zabrać je do swojej celi. Z tej wędrówki słowa Bożego powstała piękna kronika – dodaje urszulanka. W kronice zawarto myśli, które zostały na nowo odkryte i towarzyszyły rozważaniom w różnych domach. Przy okazji siostry zakonne podjęły inicjatywę stałej modlitwy w intencjach spraw codziennych abp. Józefa Kupnego, wszystkich biskupów wrocławskich i spraw bieżących Kościoła. – Każdy dzień miesiąca jest przypisany konkretnemu zgromadzeniu – wyjaśnia s. Jolanta.

Oczywiście to niejedyne przejawy intensywniejszego przeżywania swojego powołania w ostatnim roku. Były cykle spotkań lectio divina, Ogólnopolskie Sympozjum Życia Konsekrowanego w Krzydlinie Małej, animacje w ramach Tygodnia Powołaniowego i Tygodnia Misyjnego, a także pielgrzymki do Barda Śląskiego i Trzebnicy oraz możliwość odnowienia ślubów zakonnych w ramach Pieszej Pielgrzymki Wrocławskiej na Jasną Górę. Nie zabrakło prezentacji zakonnych charyzmatów w parafiach, dni skupienia i... drzwi otwartych w klasztorach, podczas których wyjątkowo ciekawscy świeccy mogli zajrzeć za klauzurę.

Urszulanka podkreśla, że taka promocja jest niezbędna, bo obraz sióstr i braci zakonnych, kreowany m.in. przez współczesne media, nie jest prawdziwy. – My, osoby w habitach, doświadczamy tego na własnej skórze – opowiada i wymienia przemoc słowną i ośmieszanie. – Jestem już 30 lat w zakonie i tak wielu nieprzyjemnych sytuacji, jak tych, które w czasie tego roku przeżyłam, nie zdarzyło mi się jeszcze nigdy. To było przykre. Mam jednak swoje wyzwanie, w którym umocniły mnie przeżycia ostatnich miesięcy – wiem, kim jestem, nie denerwuję się zajściami i staram się to wszystko omadlać – tłumaczy. – Siłę czerpiemy z modlitwy.

Siostra Jolanta przyznaje, że koniec Roku Życia Konsekrowanego jest okazją do wyciągania wniosków. – Zauważyłyśmy podczas naszego ostatniego spotkania, że będąc w różnorodności, można na nowo przeżywać pewne rzeczy w diecezji w jedności. Dzięki temu odczuwamy większą radość i umocnienie, gdy przychodzą chwile trudne – zaznacza. Podkreśla przy tym, że tych kryzysowych momentów nie brakuje. Dotyczą one zarówno realizacji poszczególnych charyzmatów w posłudze potrzebującym, ale również codzienności w małych wspólnotach, w których żyją. – Mogłyśmy się przekonać, jak jest nas dużo i jak bardzo potrzebna jest modlitwa o nowe powołania.

W kontekście 1050. rocznicy chrztu Polski zwraca uwagę na powrót do korzeni. – Moim pragnieniem było, byśmy w tym roku jubileuszowym również sięgnęły do początków naszych zgromadzeń i odczytały na nowo ducha założycieli. Po co? By umocnić w sobie to, co jest słabe – wyjaśnia i wyjawia, że sama skorzystała na tym podwójnie – w tym roku zgromadzenie sióstr urszulanek szarych przeżywa 150. rocznicę urodzin założycielki, św. Urszuli Ledóchowskiej.

Mierzenie się z prawdą

Ojciec Andrzej Łaniecki, franciszkanin, jest przekonany, że Rok Życia Konsekrowanego był dla każdej osoby poświęcającej swoje życie Bogu doskonałą okazją na zajrzenie do własnego wnętrza, aby zgłębić lub na nowo odkryć sens swojego powołania. – Nie ma wątpliwości, że wszyscy, również zakonnicy, jesteśmy narażeni na rutynę – uważa. Twierdzi także, że wyakcentowanie powołania zakonnego przez ojca świętego Franciszka pozwoliło na nowo dostrzec wielkość misji, jaką podejmują. – Ponieważ tak wiele mówi się w tym czasie o życiu zakonnym, chcąc nie chcąc, musieliśmy się zmierzyć z prawdą o nas samych – jakimi jesteśmy sługami Boga i ludzi – dodaje.

Mówiąc o własnych przeżyciach, o. Andrzej zwraca uwagę na specyfikę swojej pracy. Po dwóch latach katechizacji w szkole i pracy duszpasterskiej w parafii pw. św. Karola Boromeusza we Wrocławiu przyszło nowe, bardzo trudne wyzwanie. – Zaproponowano mi prowadzenie rekolekcji podczas peregrynacji figury Matki Bożej Fatimskiej po parafiach diecezji świdnickiej. Z racji Roku Życia Konsekrowanego wielokrotnie słyszałem i czytałem o posłudze zakonników w głoszeniu słowa na przestrzeni wieków. To pozwoliło mi zrozumieć, że teraz to również moja droga – opowiada. Był jeszcze jeden czynnik, który sprawił, że o. Łaniecki kończący się rok jubileuszowy zapamięta jako czas szczególnej łaski. 5 grudnia w Peru beatyfikowani zostali męczennicy o. Zbigniew Strzałkowski i o. Michał Tomaszek, którzy pochodzili z prowincji krakowskiej, do której należy wrocławska wspólnota franciszkanów konwentualnych. Ich związki ze stolicą Dolnego Śląska i z całym regionem też były niemałe.

– To wydarzenie traktujemy jako ukoronowanie całego tego świętego czasu. Przez cały rok przygotowywaliśmy się do uroczystości, zgłębiając sens życia konsekrowanego przez przypatrywanie się życiu i świadectwu wiary naszych braci męczenników, szukając u nich wzorów postępowania – wyjaśnia. Ojciec Andrzej liczy, że czas refleksji nad życiem, własnym powołaniem przyniesie duże owoce, ale jednocześnie wymaga kontynuacji. – Mam też ogromną prośbę do czytelników „Gościa”. Tak jak przez ten rok modliliście się za nas, za osoby konsekrowane, tak pamiętajcie o nas nadal. Jubileusz się kończy, ale nasze życie nie. My za was wszystkich modlimy się każdego dnia.

Prowadzić do Źródła

Siostry Uczennice Krzyża swój dom zakonny mają we Wrocławiu zaledwie od półtora roku. Posługują w parafii pw. Ducha Świętego. Rok Życia Konsekrowanego był więc czasem, w którym wchodziły w nową dla siebie rzeczywistość i uczyły się funkcjonowania w stolicy Dolnego Śląska. Klara Witkowska, siostra przełożona, podkreśla, że był to okres pełen trudności organizacyjnych, ale zarazem ogromu łaski dla wspólnoty zakonnej i osobiście dla każdej z sióstr. Po 33 latach od założenia Uczennic Krzyża Kościół uznał i publicznie potwierdził autentyczność charyzmatu przekazanego przez założycielkę zgromadzenia s. Helenę Christianę Mickiewicz. Uroczystość odbyła się w święto Podwyższenia Krzyża Świętego w bazylice archikatedralnej w Szczecinie, której przewodniczył abp Andrzej Dzięga, metropolita szczecińsko-kamieński.

– Kiedy w czasie Eucharystii ksiądz arcybiskup odczytywał Dekret Kongregacji ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego, uświadomiłam sobie, że na tę pieczęć Kościoła czekałyśmy wiele lat. Ja osobiście 25, bo tyle żyję we wspólnocie. Jest to ogromna łaska, że mogłyśmy usłyszeć: „Wasz charyzmat jest Kościołowi potrzebny” – wspomina s. Klara. Podkreśla, że ten akt zaowocował głębokim pokojem i pewnością, że dotychczas realne ryzyko realizowania tylko ludzkich pomysłów zostało zażegnane. – Już nie poddajemy w wątpliwość tego, że jesteśmy dziełem Bożym – wyjaśnia.

W czasie uroczystości był też moment ponownego złożenia ślubów wieczystych przez każdą siostrę – od założycielki począwszy. – Pamiętam, że czekając na podejście do ołtarza, na którym podpisywałyśmy formułę profesji, śpiewałyśmy: „Jesteśmy Twoją własnością, owcami Twojego pastwiska. Prowadź nas do Źródła, Żywa Wodo, byśmy mogli przy Tobie odpocząć”. To trwało dość długo, bo śluby odnawiało 60 sióstr – wspomina. – Pomyślałam wtedy: przyprowadzać innych do Źródła – to jest misja i sens naszego powołania. Bycie znakiem na duchowej pustyni, na której żyjemy, wskazującym, że Źródło życia i miłości jest otwarte dla każdego. Jest nim Serce Jezusa przebite na Krzyżu.

TAGI: