Tancerze i ambasadorzy

Agnieszka Otłowska

GOSC.PL |

publikacja 08.02.2016 06:00

Obryte będzie miało swoje pięć minut na Światowych Dniach Młodzieży w Krakowie.

Parafialne Centrum ŚDM w Obrytem w pełnej krasie Parafialne Centrum ŚDM w Obrytem w pełnej krasie
Agnieszka Otłowska /Foto Gość

Kilka pokoleń mieszkańców kurpiowskiej parafii, starsi z młodszymi, przygotowują się do lipcowego wyjazdu do Krakowa. Chcą zachwycić młodzież z całego świata swoją kulturą, tańcem, wycinankami i fafernuchami, czyli tradycyjnymi kurpiowskimi ciasteczkami.

Do tańca i do Różańca

Kurpie zawstydzają resztę naszej diecezji swoim przywiązaniem do wiary i tradycji. Chwytało za serce choćby przyjęcie w parafiach tego regionu obrazu Matki Bożej Częstochowskiej, liczne powołania, pełne kościoły. Teraz przygotowują się do Światowych Dni Młodzieży.

Odwiedzamy Parafialne Centrum ŚDM w Obrytem i spotykamy się z młodzieżą, która do Krakowa chce zawieźć kawałek Kurpiowszczyzny. Widać ich w szkole, w parafii, na różnych uroczystościach – nie tylko w galowych, tradycyjnych strojach, ale też aktywnych w wolontariacie. Zaczęło się od występu w Warszawie, gdzie młodzież z Obrytego zatańczyła dwa tańce. Tak się spodobali widowni, że zaproponowano im wyjazd do Krakowa na Światowe Dni Młodzieży. – To zaproszenie będzie dobrą promocją centrum Polski i północnego Mazowsza. Oprócz folkloru i żywiołowego tańca chcemy dać coś od siebie – zapewnia s. Halina, szarytka, która opiekuje się zespołem tancerzy.

Młodzi więc zaczęli przygotowania i myślą o ŚDM. Uczą się nie tylko tańca, pieśni ludowych, ale także ćwiczą się w sztuce wykonywania wycinanek. Pomagają im starsi: rodzice i dziadkowie. To oni są ich instruktorami. – Wychowałam się tutaj, na Kurpiach – mówi Monika Dygan. – Nie jest łatwo w tych czasach promować rodzimą kulturę i tradycję, ale chcemy, aby nasze dzieci uczyły się ich, poznawały, odkrywały, tak by nie zaginęły w naszym regionie. Świetną okazją do tego jest spotkanie młodzieży – mówi Agnieszka Siebierska.

– Ja się urodziłam, wychowałam i mieszkam tutaj, w Obrytem – wtrąca Marianna Krynicka. – Przez wiele lat prowadziłam zespół folklorystyczny w szkole. Braliśmy udział w wielkich imprezach gminnych i uroczystościach szkolnych. Wielokrotnie wystawialiśmy wesele kurpiowskie. Przychodziły całe pokolenia i uczestniczyły w spektaklu; każdy z wychowanków tańczył w nim, a także każdy z uczestników uczył się kurpiowskich wycinanek – wspomina z uśmiechem pani Marianna.

– To prawda, kontakt z wycinankami mieliśmy już w czasie szkoły podstawowej i gimnazjum – podpowiada Adrian Kozon. – Wielokrotnie każdy z nas brał udział w konkursach na najpiękniejszą wycinankę kurpiowską. Natomiast przygoda z tańcem zaczyna się dla mnie tak naprawdę dopiero teraz. To świetnie, że będziemy mogli pokazać przed młodzieżą z całego świata, czym żyjemy u nas w parafii, w naszym Obrytem – dodaje.

– Mam do tej tradycji i kultury wielki sentyment. Praca nad wycinankami mnie uspokaja i relaksuje. Chcę, aby dzięki tej pracy ktoś jeszcze bardziej odkrył nasz region – dodaje Monika. – Od dziecka brałam udział w konkursach na najpiękniejsze wycinanki kurpiowskie. I tak jest do dziś. To dla mnie wielka satysfakcja, że swoją pracę mogę teraz ofiarować innym, a przy tym wypromować to, w jakiej tradycji sama się wychowywałam – uważa.

W środek swych wycinanek młodzież postanowiła wkleić myśl św. Jana Pawła II oraz zdjęcie parafii, z której pochodzą, z krótkim opisem. – My bardzo mocno żyjemy tymi słowami, które wypisaliśmy w tych wycinankach: „Wymagajcie od siebie, choćby inni przestali od was wymagać”. Wymagajcie od siebie samych – to jest to, co wciąż przypominam młodym – dodaje s. Halina.

Coś od serca

To ciekawe, jak w tradycyjne kurpiowskie formy młodzież umie z pomysłem włożyć nową treść. Rzeczywiście chcą promować, przekazywać tradycję i rozpalić chęć odkrycia ich kultury. – My chcemy pokazać przede wszystkim nasze „Białe Kurpie”, bo to jest nasz region – wtrąca Weronika Siebierska. – Tańce, śpiew, i własnoręcznie robione fafernuchy, czyli ciasteczka, chcemy rozdać tym wszystkim którzy będą w Krakowie razem z nami w czasie spotkania z papieżem Franciszkiem – dodaje z uśmiechem. W czasie występu ma im towarzyszyć 1600 osób. Każdemu z nich pragną ofiarować pudełko fafernuchów. Specjalnie do nich też wykonują ozdobne pudełka w kształcie serca. Co mają oznaczać? – To tak, jakby każdy z nas w „sercu i od serca” przekazał odrobinę ciepła i życzliwości – mówi pan Jarek.

– Mieszkam w Obrytem od dwóch lat. Społeczność obrycka tak mnie tutaj wciągnęła, że wraz z całą moją rodziną angażujemy się w przygotowania i różne prace, które podjęliśmy na rzecz tego wielkiego dzieła, jakim są Światowe Dni Młodzieży. Kiedy dowiedzieliśmy się o apelu ks. proboszcza, który zachęcał do udziału w przygotowaniach, bez wahania przyjęliśmy to zaproszenie – dodaje pan Jarek.

Jak zwraca uwagę s. Halina, grupa młodzieży, z którą się spotykamy, nie jest tylko doraźnie zmobilizowana w związku z ŚDM. – Ci młodzi nie marnują czasu – uważa s. Halina. – Oni nie tylko są wolontariuszami ŚDM, ale także pomagają potrzebującym. Sami rozładowują żywność dostarczaną przez bank żywności – przekonuje s. Halina. – Bierzemy udział w szeroko pojętym wolontariacie, udzielamy się w jasełkach, Orszaku Trzech Króli, pomagamy dzieciom i odwiedzamy starszych – dodaje Bartosz Mroczkowski. – Nikt z nich nie wstydzi się również zająć się kimś młodszym od siebie. Wspólny wyjazd to wspólna praca wszystkich rąk. Co tydzień w piątek spotykają się na próbach, gdzie uczą się tańca ludowego. Zbierają się w sali gimnastycznej szkoły podstawowej, gdzie biorą udział w ponaddwugodzinnych zajęciach. – W 90 proc. udało się nam już opanować oberka – dodaje Bartosz Mroczkowski.

– Przed nami wspólny wyjazd na ŚDM, a przede wszystkim praca zarówno przy fafernuchach, jak i przy tworzeniu wycinanek – wtrąca s. Halina. – W tym tańcu kręci nas to, że możemy się zjednoczyć i pobyć razem ze sobą. Człowiek, dzieląc się swoimi dobrami, pomnaża je – mówi z uśmiechem. – Przez nasz taniec chcemy pokazać to, czego się nauczyliśmy i co kultywujemy. Nikt nie robi tego z przymusu, ale z wielką przyjemnością i radością, a może nawet i dumą, że taką wielopokoleniową tradycję przekażemy innym – dodaje Mateusz Rosłoniec.

– Cieszę się, że ta młodzież tak szybko się mobilizuje i organizuje – mówi ks. proboszcz Cezary Siemiński. – Wystarczy jeden telefon, SMS, i są. Tak szybko się mobilizują, że nawet nie widać dąsów, że im się nie chce lub że są zmęczeni. Oni chcą i chętnie tutaj przychodzą, angażują się – dodaje. Jest przekonany, że młodzież, która za siedem miesięcy przybędzie na ŚDM, zatrzyma się również w Obrytem. – Zawsze znajdziemy miejsca dla tych, którzy przybędą do naszego dekanatu. Jeśli będą takie potrzeby, to każdy z nas otworzy drzwi swoich domów, aby ich przyjąć – zapewnia ks. Siemiński.

TAGI: