„Zakonnica to inny człowiek…”

ks. Rafał Pastwa


GOSC.PL |

publikacja 02.02.2016 06:00

Wtrącano je do więzienia, odmawiano praw obywatelskich, pozbawiano prawa do zakupu żywności czy węgla, odmawiano prawa do nauki i ubezpieczenia, aresztowano, tworzono dla nich obozy pracy, skazywano na karę śmierci.


Siostra prof. Agata Mirek 
przybliża nieznane fakty dotyczące historii zakonów żeńskich Siostra prof. Agata Mirek 
przybliża nieznane fakty dotyczące historii zakonów żeńskich
ks. Rafał Pastwa /Foto Gość

Wiele osób podkreśla z wdzięcznością, że dzięki siostrom zakonnym otrzymały rzetelny przekaz prawd wiary na katechezach w parafialnych salkach katechetycznych. Inni zawdzięczają im wychowanie, zdrowie, powołanie, a nawet życie. Trudno przecenić ich rolę modlitwy, ofiarowanych postów i wyrzeczeń. Dzień Życia Konsekrowanego to dobra okazja, by dostrzec i docenić obecność sióstr zakonnych w życiu społecznym i kościelnym.


Zapomniane


Znana jest historia prześladowań Kościoła w Polsce w dobie komunizmu. Ale mało kto wie, że komuniści walkę z Kościołem rozpoczęli od rozprawienia się z zakonami. Okrutnym represjom poddawane były siostry zakonne. Dobrze, że ta historia jest powoli wyjaśniana, między innymi dzięki książce s. prof. Agaty Mirek z KUL zatytułowanej „Trudne lata, wielkie dni. Zakony żeńskie w PRL”.

– Społeczeństwo polskie w dobie okresu komunistycznego zmagało się z wieloma trudnościami, natomiast trzeba powiedzieć, że działanie władz wobec sióstr zakonnych było zwielokrotnione – mówi s. prof. Agata Mirek. 


Impuls do działania


Książka na temat zakonów żeńskich w PRL jest podsumowaniem badań, jakie prof. Mirek prowadzi już od 20 lat, obecnie w Ośrodku Badań nad Geografią Historyczną Kościoła w Polsce KUL. – Od lat 70. ubiegłego wieku zajmuję się tą tematyką, była to inicjatywa zaproponowana i rozwijana pod kierunkiem prof. Jerzego Kłoczowskiego. Zainteresował nią kard. S. Wyszyńskiego. Tak powstało Biuro Historyczne przy Konferencji Wyższych Przełożonych Żeńskich Zgromadzeń Zakonnych – mówi s. Mirek. Do 2003 r. koordynowała te badania s. Krystyna Dębowska, franciszkanka od cierpiących. Owocem jest 17 tomów publikacji „Żeńskie zgromadzenia zakonne w latach 1939–1947”. Teraz powstaje seria dotycząca historii najnowszej.


Bez habitów


Siostra prof. Agata Mirek należy do Zgromadzenia Córek Maryi Niepokalanej. Jest to bezhabitowe zgromadzenie założone przez bł. Honorata Koźmińskiego w XIX w., kiedy życie zakonne było ograniczane. – Wtedy powstała myśl, że życie zakonne nie polega ani na habicie, ani na klasztorze, lecz na realizacji miłości wobec Boga i drugiego człowieka. Tak powstała idea bezhabitowych zakonów. Okazało się, że ta idea sprawdziła się także w okresie komunistycznym. Widać również z pozycji czasów współczesnych, że historia lubi się powtarzać – wyjaśnia s. Mirek. 


Biała plama


We wstępie książki „Trudne lata, wielkie dni” pojawia się wypowiedź Jana Pawła II, która w zupełności wystarczyła, by zająć się tym tematem. „Za szczególną powinność naszego pokolenia w Kościele uważam zebranie tych wszystkich świadectw o tych, którzy cierpieli dla Chrystusa. Dwudzieste stulecie ma szczególne martyrologium jeszcze w pełni niespisane. Trzeba je zbadać, trzeba je stwierdzić, trzeba je spisać (…) trzeba, ażebyśmy spełnili obowiązek wobec tych, którzy dali wielkie świadectwo Chrystusowi w dwudziestym stuleciu”.

Publikacja pracownicy katolickiego uniwersytetu w Lublinie obejmuje lata 1945–1989. Zawiera unikatowe fotografie, zaopatrzona jest również w bogaty materiał archiwalny. Siostra prof. Agata Mirek rozpoczyna analizę życia sióstr zakonnych w Polsce od emigracji wymuszonej, czyli od okresu przesiedleń. Ukazuje, jak po odbudowie zakonnych placówek oświatowych i opiekuńczo-wychowawczych, już w nowych granicach Polski, władza powoli je odbiera. Opisuje szczegółowo represje, proces tworzenia ośmiu obozów pracy dla zakonnic i realizację Akcji X-2, stosowanie represji na osobach noszących habit zakonny, dekrucyfikację szkół oraz szpitali. Ukazuje wreszcie, jak bardzo siostry zakonne swoją postawą i modlitwą wspierały Kościół w Polsce, także jego hierarchów.

Na szczególne wsparcie mógł liczyć kard. Wyszyński, który będąc jeszcze biskupem lubelskim, bardzo dbał o siostry zakonne. „Jako biskup lubelski organizował spotkania zakonnic, tzw. dzień skupienia w domu sióstr urszulanek Unii Rzymskiej w Lublinie. Jako prymas ufał, że wspólnoty zakonne odegrają szczególną rolę w toczącej się bitwie »o Boga, prawdę i wolność«” – pisze s. prof. Mirek. 


Kara śmierci


Po 1947 r. władze komunistyczne podjęły radykalne działania wobec ludzi Kościoła katolickiego w Polsce. Pod fałszywymi zarzutami umieszczano w więzieniach także siostry zakonne, które były bite, poddawane torturom zarówno fizycznym, jak i psychicznym. Twierdzono, także na szczeblach najwyższej władzy państwowej, że zakonnica to inny człowiek.

Siostra prof. A. Mirek przywołuje fakt podstępnego aresztowania m.in. s. Izabeli Łuszczkiewicz, szarytki, która w czasie wojny współpracowała z Armią Krajową. I zaznacza, korzystając z materiałów archiwalnych, że procesy sądowe i wyroki skazujące na śmierć lub karę wieloletniego więzienia były dość powszechnie stosowane w odniesieniu do osób zakonnych.

Siostra
 Łuszczkiewicz została aresztowana w 1948 r. pod zarzutem szpiegowania na rzecz Watykanu i Niemiec oraz zamiaru obalenia ustroju. Skazano ją na 15 lat więzienia. Wyrok został podwyższony na karę śmierci. Rozprawa odbyła się w celi więziennej. Po czasie złagodzono wyrok na dożywocie. Codziennie przychodzono do jej niewielkiej celi, tak aby to wyglądało na egzekucję. Ze względu na stan zdrowia została wypuszczona na przepustkę w 1956 roku. Już nie wróciła, zmarła w wyniku wyniszczenia organizmu. W grudniu 2009 r. prezydent L. Kaczyński odznaczył ją pośmiertnie Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.

„Oprócz bicia, przysiadów w liczbie dwóch tysięcy naraz, miałam jeszcze tzw. stójki. Polegały one na tym, że w czasie zimowych i mroźnych dni stałam w koszuli tyłem do okna i tuż pod oknem, z którego wyjmowano szyby. Na domiar wszystkiego w nocy zlewano mnie konewkami zimnej wody. Po dwóch tygodniach takiego stania, bo nawet do podawanego mi jedzenia nie mogłam usiąść, cała byłam opuchnięta, straciłam przytomność i ocknęłam się w szpitalu więziennym” – zapisała w pamiętniku s. Izabela.

– Jeśli system walczył z Kościołem, prowadził również otwartą wojnę z zakonami. Siostry broniły swoich wartości, swojej wiary. Była granica, której przekroczyć nie chciały, za to płaciły znaczną cenę – precyzuje autorka książki. 


Klauzura niemożliwa


Siostra prof. Mirek przybliża także trudne położenie żeńskich zakonów kontemplacyjnych, które uznawane były przez władze za całkowicie bezużyteczne, a nawet wręcz szkodliwe. Pokazuje, jak bardzo utrudniona była ta forma życia zakonnego. Z publikacji dowiadujemy się, że powszechne prawo klauzury wprowadził w 1298 r. papież Bonifacy VIII, zakazując wychodzenia z klasztoru z wyjątkiem zagrożenia dla życia lub ciężkiej choroby. Po II wojnie światowej klasztory klauzurowe, zwłaszcza najliczniejszych karmelitanek bosych, były nieustannie remontowane. W okresie stalinizmu istniała ciągła obawa ich likwidacji.

Historyczka ukazuje również trudy wspólnoty karmelitanek z Dysa pod Lublinem: „W Lublinie karmelitanki przez prawie dwadzieścia lat mieszkały w domu przy ul. Chmielewskiego. Ponieważ nie było żadnej nadziei na stworzenie warunków funkcjonowania klasztoru klauzurowego w dotychczasowym domu, w roku 1982 siostry nabyły parcelę w Dysie i zbudowały tam klasztor”. Przenio
sły się do niego
 w 1984 r., w dzień wspomnienia karmelity, wtedy jeszcze bł. Rafała Kalinowskiego. 


Pośród ludzi


Jeszcze w latach 80. ubiegłego wieku Służba Bezpieczeństwa prowadziła akcję „Księżniczki”. Była to inwigilacja sióstr zakonnych oraz stosowanie różnych form nacisku na nie. Koszmar zakończył się dopiero w czerwcu 1989 roku.


– Należy pamiętać, że siostra zakonna jest takim samym człowiekiem jak inni. Tak samo pracujemy, płacimy podatki, zmagamy się z codziennym życiem. Jeśli człowiek podejmuje życie zakonne, nie pozbawia go to ani miłości do ojczyzny, ani jego poglądów na świat czy aktywnej obecności w społeczeństwie. Wspólnoty zakonne nie są po to, by prowadzić wyłącznie dzieła apostolskie, to jest dopiero na drugim miejscu. Naszym pierwszym i podstawowym zadaniem jest przybliżać Boga poprzez codzienne życie, a nie przez wielkie manifestacje. Nie chcemy stać na piedestale, ale podążać razem z innymi drogą powołania chrześcijańskiego. Chcemy pośród tego świata być świadkami żywej wiary, modląc się, stojąc w kolejkach, gotując obiad czy robiąc pranie – podkreśla s. prof. A. Mirek.

TAGI: