Rządowe kieszonkowe?

Jan Drzymała

Trwają konsultacje społeczne w sprawie sztandarowego programu rządu PiS "Rodzina 500 plus". Pojawiające się głosy potrafią zaskakiwać.

Rządowe kieszonkowe?

Wiadomo, chodzi o to, by rodziny z co najmniej dwójką dzieci otrzymały wsparcie 500 złotych i kolejne 500 na każde następne dziecko. W uzasadnionych przypadkach - niskie dochody rodziców czy niepełnosprawne dziecko w rodzinie, wsparcie może być udzielone także w przypadku pierwszego dziecka.

W trakcie konsultacji Marek Michalak, Rzecznik Praw Dziecka, na swoim profilu facebookowym opublikował list, pod którym podpisana jest dziewięcioletnia Julia:

Dziecięcy głos w konsultacjach społecznych: bez pierwszego dziecka nie byłoby drugiego. Art. 72 Konstytucji RP w pnkt. 3...

Posted by Marek Michalak on 18 stycznia 2016

Oryginalne podejście do sprawy, nie powiem. Nigdy nie myślałem o programie 500+ jak o jakimś tam - nie wiem - kieszonkowym przypisanym do konkretnego dziecka. Nie przyszło mi też do głowy, że te pieniądze miałyby być w rodzinie wydawane wyłącznie na to dziecko, na które formalnie zostały przyznane.

Zawsze byłem przekonany, że rodzina to wspólnota, z której wynosić się powinno między innymi umiejętność dzielenia się tym, co mamy. Może to dziwaczne podejście, ale akurat mnie rodzice wychowywali w ten sposób, że kiedy dostałem od kogoś np słodycze, miałem się nimi podzielić. Nie było to znowu takie najgorsze, bo dzięki temu za bardzo nie przytyłem

Ale mówiąc poważniej, to przecież nie jest tak, że pieniądze będą rozdawane dzieciom i dzieci będą z nimi robiły, co im się podoba, albo też będą egzekwować od rodziców swoje prawa: to moja kasa, więc kupcie mi za to tyle czekolad, ile tylko zdołam pochłonąć.

Dajmy na to, że to jakiś performance z tym listem, ale trochę jednak budzi u mnie niesmak, gdyż jakiś taki wykrzywiony obraz rodziny się z niego wyłania. Rodziny, która nie jest wspólnotą kochających się osób, a co najwyżej wspólnotą mieszkaniową.